Sobotni (22 grudnia) poranek, godzina 9. Przed budynek elbląskiego hospicjum podjeżdża strażacki samochód gaśniczy, a z niego wysiada... Święty Mikołaj! Z workiem na plecach obchodzi całe hospicjum. Kogoś szuka? Tak! Przyjechał do sześcioletniej Angeliki, ale jak się okazało postanowił odwiedzić nie tylko ją. Zobacz fotoreportaż.
Strażacy do hospicjum przyjechali przed godz. 9, po skończonej służbie, pojawili się także i ci, którzy mieli wolne. Przyszli do Angeliki, gdzie były także jej babcia i siostra. Angelika była bardzo szczęśliwa, mówiła wierszyki, śpiewała piosenki i kolędy, cała promieniała. Jej radość udzieliła się wszystkim, było mnóstwo śmiechu i życzeń. Najważniejsze były te, które mówiły o powrocie do zdrowia, gdyż Święty Mikołaj wraz ze swoją załogą bardzo w to wierzy. Widać też było, że ta drobna osóbka wywarła ogromne wrażenie na strażakach.
– Wszystko zaczęło się latem tego roku od naszego przyjazdu do hospicjum w celu zlikwidowania roju os – opowiadał przebrany za Św. Mikołaja mł. ogn. Wiesław Matusak. – W pewnej chwili podeszła do nas pani z dziewczynką na wózku inwalidzkim. Pierwszy kontakt z Angeliką wywarł na nas ogromne wrażenie, okazało się bowiem, że mimo swojej choroby jest ona uśmiechniętą, bardzo inteligentną i ciekawą świata osobą. Angelika pokazała nam, dorosłym facetom, że mimo przeciwieństw losu można żyć i cieszyć się każdą chwilą. Wracając z akcji od razu postanowiliśmy, że nasza zmiana zrobi dla niej prezent na gwiazdkę. Zrobiliśmy zbiórkę pieniędzy i dokonaliśmy zakupu różnych prezentów, od słodyczy przez odtwarzacz mp3 po komplety pościeli czy wielkiego pluszowego psa w strażackim mundurze. Państwo Agnieszka i Marek Roguscy, właściciele sklepu internetowego, w którym kupowaliśmy pościel, gdy tylko usłyszeli dla kogo będzie ona przeznaczona to od razu dorzucili jeden komplet od siebie. W akcji tej oprócz strażaków aktywny udział wziął także zastępca dowódcy JRG1 mł. bryg. Krzysztof Bogusławski.
– Angelika w wieku dwóch lat miała wypadek, w marcu przyszłego roku miną cztery lata odkąd znajduje się pod opieką naszej placówki – mówi Anna Podhorodecka z elbląskiego hospicjum. – Potrzebuje naszej opieki gdyż nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować. Ma zapewnioną intensywną rehabilitację, która powoli zaczynać przynosić pozytywne skutki - zaczyna powoli ruszać rączkami oraz uczy się chodzić w aparacie zwanym orteza gdzie jest spionizowana. Intelektualnie Angelika jest w bardzo dobrym stanie. Jest pogodna, uśmiechnięta, bardzo inteligentna, ma świetną pamięć. Od czasu interwencji strażaków przy likwidacji gniazda os w naszym hospicjum ona ich po prostu uwielbia. Wówczas, po skończonej akcji poczęstowała strażaków ciastem. To pierwsze ich spotkanie zrobiło na nich ogromne wrażenie. Przy pomocy męskich rąk znalazła się wtedy w wozie strażackim i bardzo jej się tam spodobało, a to spotkanie wywarło na strażakach takie wrażenie, że dzisiaj zorganizowali Angelice spotkanie ze swoim Mikołajem.
Jednakże Św. Mikołaj tego dnia odwiedził nie tylko Angelikę, z życzeniami świątecznymi przyszedł również do wszystkich chorych przebywających w hospicjum. Strażacki Święty Mikołaj planował początkowo wizytę tylko u Angeliki, nie dał się jednak długo prosić personelowi hospicjum i odwiedził również wszystkich chorych przebywających w placówce. Ta nieplanowana, spontaniczna wizyta pokazała jaką moc może mieć uścisk dłoni drugiego człowieka czy krótka rozmowa. Część osób bardzo się wzruszyła, część była tak rozemocjonowana, że ich policzki płonęły.
– Wrażenia z wizyty w innych salach są nie do opisania – opowiada Wiesław Matusak. – Pracownice mówiły nam, że jest to druga w historii wizyta Św. Mikołaja w hospicjum. Gdy składałem chorym życzenia widziałem na ich twarzach łzy wzruszenia i radość w oczach. Widać było, że tym osobom bardzo potrzebny jest chociażby zwykły uścisk dłoni czy krótka rozmowa połączona z życzeniami. Nie ukrywam, że ta część wizyty w elbląskim hospicjum była dla mnie najtrudniejsza i sam w jej trakcie bardzo się wzruszyłem.
– Strażacy to specyficzna grupa ludzi – dodaje Anna Podhorodecka. – Ja się wcale nie dziwię, że cieszą się w społeczeństwie dużą estymą. Ludzie po prostu lubią strażaków za to, że oni "czują" swoją pracę. Myślę, że to podobnie jak z pracownikami hospicjum, zarówno nam, jak i im po prostu coś musi w duszy grać aby wykonywać dobrze i z oddaniem swoje obowiązki. Trzeba też, tak zwyczajnie mówiąc, lubić ludzi. Bez tego nie da się pewnych obowiązków dobrze wykonywać.