
Niebezpieczne pamiątki z czasów II wojny światowej znajdują pracownicy budowlani (w ścianach domów przeznaczonych do rozbiórki, przy budowie np. mostów). Trafiają na nie także rolnicy, grzybiarze czy złomiarze. - W żadnym wypadku nie należy takich znalezisk dotykać, przenosić, kopać czy piłować. Nie należy ich także przynosić do komendy policji – przestrzega sierż. sztab. Roman Ryński z nieetatowej grupy rozpoznania minersko-pirotechnicznego KMP w Elblągu. – Amunicja, mimo, że przeleżała w ziemi ponad 60 lat, jest nadal aktywna i niebezpieczna.
Policyjni pirotechnicy to funkcjonariusze różnych wydziałów, z dużym doświadczeniem, od wielu lat w służbie, na bieżąco szkoleni w zakresie rozpoznania zagrożeń wybuchami.
- My nie jesteśmy od rozbrajania bomb – wyjaśnia sierż. sztab. Roman Ryński. – Mamy za zadanie rozpoznać zagrożenie, stwierdzić czy znalezione urządzenie, pocisk, granat może wybuchnąć. Jeśli tak, zabezpieczamy znalezisko i wzywamy saperów z Braniewa bądź grupę AT z Olsztyna. Nie robimy tego dla pieniędzy. Po prostu praca jest ciekawa
- Trzeba do tego podchodzić spokojnie, ale założenie zawsze jest takie, że urządzenie czy znalezisko może być niebezpieczne, bo przypomina bombę lub jest niewybuchem – dodaje policyjny pirotechnik. - Tylko głupi się nie boi więc adrenalina zawsze nam towarzyszy. W swojej pracy jesteśmy ostrożni. Nie podejmujemy pochopnych decyzji. Jeśli nie jesteśmy pewni to również wzywamy saperów. Lepiej dmuchać na zimne i dwa czy trzy razy upewnić się co do bezpieczeństwa.
Grzybiarze, zbieracze złomu często znajdują niewypały z czasów II wojny światowej. Powinni być ostrożni.
- Widząc przedmiot przypominający niewypał nie powinni go dotykać, przenosić czy kopać – poucza policjant z grupy minersko-pirotechnicznej. - Każdy niewybuch jest niebezpieczny. Próba przecięcia go również może zakończyć się tragicznie. Takie znalezisko lepiej zostawić i wezwać policję. Lepiej się pomylić i trzy razy wezwać policję do kawałka złomu niż spowodować wybuch. A pociski z czasów II wojny światowej są aktywne i działają. Leżąc nawet 60 lat w ziemi – podkreśla sierż. sztab. Ryński. - Również trotyl znaleziony przy budowie mostu, na poligonie zadziałał jak nowy. Taki ładunek nie ma określonej daty przydatności. On nie ulega przeterminowaniu.
Takie znaleziska zdarzają się w Elblągu i okolicy często. Na światło dzienne wychodzą podczas robót drogowych, rozbiórek domów (znaleziono np. granat ukryty w stropie). Przy budowie mostu natrafiono na tonę trotylu, a podczas prac przy stawianiu kiosku na terenie miasta - na pocisk.
Na pamiątki z czasów II wojny światowej trafiają również rolnicy przy pracach polowych. Na wiosnę i jesienią.
Policjanci z grupy minersko-pirotechnicznej reagują na alarmy bombowe w szkołach, w sądzie, w urzędach.
- Są to alarmy fałszywe – mówi sierż. sztab. Roman Ryński. – W szkołach wywołują je uczniowie, którzy obawiają się klasówki. To głupie żarty. Warto jednak pamiętać, że sprawców szybko namierzamy i zatrzymujemy. A za nieletnich odpowiedzialność ponoszą rodzice. Kara finansowa może być dotkliwa.
A gdyby to jednak była bomba?
- Wówczas ewakuujemy całą okolicę, zamykamy ulice, powiadamiamy grupę AT pirotechników z Olsztyna – wyjaśnia sierż. sztab. Ryński. - Jednak takich akcji nie mieliśmy.
Policyjni pirotechnicy mają też dużo pracy podczas wizyt VIP-ów. Zabezpieczają miejsca pobytu premiera, prezydenta.
- W Elblągu pracowaliśmy np. podczas wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W 2010 r. braliśmy udział w zabezpieczaniu wizyty Bronisława Komorowskiego na Polach Grunwaldu. To była duża akcja, w której brały udział grupy minersko-pirotechniczne z jednostek całego województwa.
W pracy policjantom pomaga pies. Są psy szkolone do wykrywania narkotyków oraz psy, które „czują” bomby. Jak?
- Nie karmimy ich bombami – zauważa ze śmiechem sierżant Ryński. – Psy do wykrywania narkotyków też nie są karmione narkotykami. Przechodzą specjalistyczne szkolenie.
Niedługo święta, a po nich Sylwester i Nowy Rok. Powraca więc temat fajerwerków.
- Nieodpowiedzialne obchodzenie się z fajerwerkami może być niebezpieczne dla samych użytkowników, jak również dla osób znajdujących się w pobliżu - przestrzega sierż. sztab. Roman Ryński. – Trzeba pamiętać, że fajerwerków należy używać zgodnie z instrukcją, bo można stracić palce, ręce, oko. Petardy są w większości produkowane w Chinach, leżakowały, a środki chemiczne się utleniają i niewłaściwe użytkowanie może mieć tragiczny skutek. Nawet niewielka petarda może zrobić krzywdę – kontynuuje policjant. – Podczas naszego szkolenia przeprowadzone zostało doświadczenie. W mrożonym kurczaku wybuchła petarda. Rozerwała go na strzępy. To daje obraz tego, co się stanie z naszą ręką.
Fajerwerki niewłaściwie odpalane mogą również spowodować pożar (nie należy ich wrzucać sąsiadowi na balkon ani pod zaparkowane pojazdy).
- Odpalaniem petard powinny zajmować się tylko osoby dorosłe – podkreśla sierżant Ryński. – I najlepiej trzeźwe, bo alkohol dodaje ułańskiej fantazji, która może zakończyć się tragicznie.
Policjanci przypominają również, że petard, zgodnie z rozporządzeniem wojewody, można używać tylko 31 grudnia i 1 stycznia. W innych przypadkach amator fajerwerków może zostać ukarany grzywną.
- My nie jesteśmy od rozbrajania bomb – wyjaśnia sierż. sztab. Roman Ryński. – Mamy za zadanie rozpoznać zagrożenie, stwierdzić czy znalezione urządzenie, pocisk, granat może wybuchnąć. Jeśli tak, zabezpieczamy znalezisko i wzywamy saperów z Braniewa bądź grupę AT z Olsztyna. Nie robimy tego dla pieniędzy. Po prostu praca jest ciekawa
- Trzeba do tego podchodzić spokojnie, ale założenie zawsze jest takie, że urządzenie czy znalezisko może być niebezpieczne, bo przypomina bombę lub jest niewybuchem – dodaje policyjny pirotechnik. - Tylko głupi się nie boi więc adrenalina zawsze nam towarzyszy. W swojej pracy jesteśmy ostrożni. Nie podejmujemy pochopnych decyzji. Jeśli nie jesteśmy pewni to również wzywamy saperów. Lepiej dmuchać na zimne i dwa czy trzy razy upewnić się co do bezpieczeństwa.
Grzybiarze, zbieracze złomu często znajdują niewypały z czasów II wojny światowej. Powinni być ostrożni.
- Widząc przedmiot przypominający niewypał nie powinni go dotykać, przenosić czy kopać – poucza policjant z grupy minersko-pirotechnicznej. - Każdy niewybuch jest niebezpieczny. Próba przecięcia go również może zakończyć się tragicznie. Takie znalezisko lepiej zostawić i wezwać policję. Lepiej się pomylić i trzy razy wezwać policję do kawałka złomu niż spowodować wybuch. A pociski z czasów II wojny światowej są aktywne i działają. Leżąc nawet 60 lat w ziemi – podkreśla sierż. sztab. Ryński. - Również trotyl znaleziony przy budowie mostu, na poligonie zadziałał jak nowy. Taki ładunek nie ma określonej daty przydatności. On nie ulega przeterminowaniu.
Takie znaleziska zdarzają się w Elblągu i okolicy często. Na światło dzienne wychodzą podczas robót drogowych, rozbiórek domów (znaleziono np. granat ukryty w stropie). Przy budowie mostu natrafiono na tonę trotylu, a podczas prac przy stawianiu kiosku na terenie miasta - na pocisk.
Na pamiątki z czasów II wojny światowej trafiają również rolnicy przy pracach polowych. Na wiosnę i jesienią.
Policjanci z grupy minersko-pirotechnicznej reagują na alarmy bombowe w szkołach, w sądzie, w urzędach.
- Są to alarmy fałszywe – mówi sierż. sztab. Roman Ryński. – W szkołach wywołują je uczniowie, którzy obawiają się klasówki. To głupie żarty. Warto jednak pamiętać, że sprawców szybko namierzamy i zatrzymujemy. A za nieletnich odpowiedzialność ponoszą rodzice. Kara finansowa może być dotkliwa.
A gdyby to jednak była bomba?
- Wówczas ewakuujemy całą okolicę, zamykamy ulice, powiadamiamy grupę AT pirotechników z Olsztyna – wyjaśnia sierż. sztab. Ryński. - Jednak takich akcji nie mieliśmy.
Policyjni pirotechnicy mają też dużo pracy podczas wizyt VIP-ów. Zabezpieczają miejsca pobytu premiera, prezydenta.
- W Elblągu pracowaliśmy np. podczas wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W 2010 r. braliśmy udział w zabezpieczaniu wizyty Bronisława Komorowskiego na Polach Grunwaldu. To była duża akcja, w której brały udział grupy minersko-pirotechniczne z jednostek całego województwa.
W pracy policjantom pomaga pies. Są psy szkolone do wykrywania narkotyków oraz psy, które „czują” bomby. Jak?
- Nie karmimy ich bombami – zauważa ze śmiechem sierżant Ryński. – Psy do wykrywania narkotyków też nie są karmione narkotykami. Przechodzą specjalistyczne szkolenie.
Niedługo święta, a po nich Sylwester i Nowy Rok. Powraca więc temat fajerwerków.
- Nieodpowiedzialne obchodzenie się z fajerwerkami może być niebezpieczne dla samych użytkowników, jak również dla osób znajdujących się w pobliżu - przestrzega sierż. sztab. Roman Ryński. – Trzeba pamiętać, że fajerwerków należy używać zgodnie z instrukcją, bo można stracić palce, ręce, oko. Petardy są w większości produkowane w Chinach, leżakowały, a środki chemiczne się utleniają i niewłaściwe użytkowanie może mieć tragiczny skutek. Nawet niewielka petarda może zrobić krzywdę – kontynuuje policjant. – Podczas naszego szkolenia przeprowadzone zostało doświadczenie. W mrożonym kurczaku wybuchła petarda. Rozerwała go na strzępy. To daje obraz tego, co się stanie z naszą ręką.
Fajerwerki niewłaściwie odpalane mogą również spowodować pożar (nie należy ich wrzucać sąsiadowi na balkon ani pod zaparkowane pojazdy).
- Odpalaniem petard powinny zajmować się tylko osoby dorosłe – podkreśla sierżant Ryński. – I najlepiej trzeźwe, bo alkohol dodaje ułańskiej fantazji, która może zakończyć się tragicznie.
Policjanci przypominają również, że petard, zgodnie z rozporządzeniem wojewody, można używać tylko 31 grudnia i 1 stycznia. W innych przypadkach amator fajerwerków może zostać ukarany grzywną.
A