
Uwaga! Ten felieton ma na celu wyłącznie działanie w obronie uzasadnionego interesu społecznego, jakim jest przeciwdziałanie mobbingowi, a wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób i zdarzeń jest przypadkowe. Dlatego na rozmaite sugestie, ostrzeżenia, przedsądowe wezwania i pozwy z góry odpowiadam: pocałujcie sobie misia, gdzie tylko chcecie.
Uprzedzam też Czytelników. Mam świadomość, że zawiodę dzisiaj osoby, które oczekiwały małego zadośćuczynienia w postaci upublicznienia konkretnych zdarzeń. Przepraszam, ale sami Państwo musicie odważyć się opowiedzieć swoją historię. Możecie przekazać ją zaufanym mediom, które ochronią Waszą prywatność. Ja tylko piszę felietony - sygnalizuję problemy, nie rozliczam. Więc jeśli chcecie uniknąć rozczarowania – nie czytajcie.
Żeby zrozumieć mobbing, trzeba poznać jego genezę. To się może zdarzyć wszędzie. W państwie, korporacji czy holdingu; partii lub firmie; mieście i wiosce. Wyobraźcie sobie, że wyboistą drogą, pełną upokorzeń, kłamstw i manipulacji, na szczyt dotelepał się człowiek zupełnie mierny, pełen kompleksów, strachu i nienawiści. Skupiony na swojej karierze, nie miał czasu na jakiekolwiek refleksje, więc skąd może wiedzieć, że już Seneka Młodszy ostrzegał, że to "przeciwności losu uczą mądrości, powodzenie ją odbiera." On sam uważa, że powodzenie potwierdza tylko jego wyjątkowość, wartość i nieomylność. W każdej materii. Zabiera się do rządzenia przekonany, że prawo to tyko bajka dla ubogich. Jego żadne ograniczenie nie dotyczy.
Zaczyna od wprowadzenia zauszników, osobników podobnej konduity. To jego armia, gotowa na każde świństwo, kłamstwo, okrucieństwo. Poza nimi nie ufa nikomu. Więc szybki przegląd kadr – ci odlatują, ci zostają. Im większa kanalia – tym większa szansa na awans. Akceptuje tych, którzy w jego imieniu krótko trzymają motłoch pracujący na jego dostatek. Nie toleruje żadnych przejawów samodzielnego myślenia, ale toleruje prywatę na publicznym mieniu. Lubi, kiedy ktoś ma nieczyste sumienie. Świetnym kompanem będzie dyrektor awansujący na swojego zastępcę faworytę, która zamiast zastępować zapracowanego szefa, towarzyszy mu w licznych imprezach i podróżach. Nienawidzi młodszych od siebie, kreatywnych, dobrze wykształconych – wszak mu zagrażają. Lubi stagnację, ponieważ boli go podejmowanie decyzji. Umiejętnie rozmywa swoją odpowiedzialność, za to zawsze dokładnie wskaże winnych swoich niepowodzeń. To król słońce, właściciel mienia wszelkiego i dusz. Te niepokorne sam zastrasza i oczekuje zastraszania przez innych. Dowartościowuje się atmosferą lęku i rozkładem więzi społecznych. Nie obchodzi go postępująca destrukcja i to, że nawet małe problemy stają się nierozwiązywalne. W takiej przestrzeni mobbing w sposób nieunikniony staje się powszechnym zjawiskiem, a mobberzy wszelkiej maści, czując się orężem władzy, napawają się poczuciem bezkarności.
Jakby na złość takim typkom, w wyroku z 3 sierpnia 2011 r. Sąd Najwyższy dokonał analizy prawnej charakteru odpowiedzialności za mobbing. Wskazał, że art. 94(3) § 1 kodeksu pracy wymaga od pracodawcy dbałości o dobra osobiste pracownika, jego godność i taką atmosferę w pracy, w której dobra osobiste pracowników będą szanowane przez samego pracodawcę, jak i osoby działające w jego imieniu. Uznał, że zobowiązanie pracodawcy do zatrudniania pracownika w warunkach wolnych od mobbingu ma charakter deliktowy, czyli zaniedbanie w tej materii w istocie nosi znamiona co najmniej wykroczenia, a w skrajnych wypadkach przestępstwa. Zdaniem Sądu Najwyższego, w przypadku krzywdy spowodowanej mobbingiem, pracodawca musi wykazać, że dopełnił wszelkich starań, by do tego nie doszło i powstała ona wskutek okoliczności od niego niezależnych. Ha! Tu go mamy.
W obecnym stanie prawnym kompetencje Państwowej Inspekcji Pracy obejmują również zjawisko mobbingu. Kontrola w zakresie mobbingu zwykle wymaga, niestety, złożenia skargi. Tak samo, jak trudno o tym pisać bez znajomości konkretów i przyzwolenia osób poszkodowanych, trudno kontrolować to zjawisko bez sygnałów pochodzących od osób, które są jego ofiarami. W tym miejscu pojawia się kolejny problem – ofiara mobbingu jest często bardzo zastraszona. Naprawdę wierzy, że za złożenie skargi zostanie ukarana, będzie nękana jeszcze bardziej, straci pracę. Jest jednak wyjście. Zastępca Głównego Inspektora Pracy, w wywiadzie dla Portalu BHP, powiedział: „Dopuszczamy sytuację, w której okręgowy inspektor pracy może podjąć decyzję o rozpatrzeniu anonimowej skargi. Może się tak stać, przykładowo, gdy z treści skargi wynika, że w sposób rażący naruszane są przepisy prawa pracy i występuje bezpośrednie zagrożenie zdrowia bądź życia pracowników”.
Przejdźmy więc teraz (dopiero teraz ) na nasze podwórko. Z elbląskich miejskich jednostek odeszło w ostatnich kilku latach wiele stosunkowo młodych (40+/-), wykształconych, kreatywnych osób. Jest to smutno-niepokojące i może (podkreślam słowo może) skłaniać do przypuszczenia, że i u nas mobbing zagościł. Większość porzuciła dotychczasową pracę, uznając jej warunki za zbyt szkodliwe dla zdrowia psychicznego. Spotykam się czasami z niektórymi z nich, ale nawet nie rozmawiamy o przeszłości. Radzą sobie świetnie - są wolni i szczęśliwi, odzyskali satysfakcjonujące życie. Odcięli się od mobbingu i nie chcą do tego wracać. Trochę szkoda, bo ich świadectwo mogłoby pomóc w walce z tym destrukcyjnym procederem. Ale mają prawo do odrobiny egoizmu – im w swoim czasie też nikt nie pomógł. Może kiedyś zmienią zdanie.
Obecnie można liczyć na pomoc z wielu stron, zaczynając od Państwowej Inspekcji Pracy. Zanim jednak skieruje się do PIP skargę na mobbing, warto przeanalizować swoją sytuację w sposób możliwie obiektywny i dobrze sformułować zarzuty. Trzeba pogodzić się z tym, że jednorazowe zachowania domniemanego dręczyciela, takie jak nagłe przełożenie urlopu, nieprzyznanie premii, nieuprzejma rozmowa, nagana czy konieczność pracy po godzinach, to jeszcze nie mobbing. W razie wątpliwości warto upewnić się co do swojej racji. Pomoże Krajowe Stowarzyszenie Antymobbingowe, Punkt Konsultacyjny w Gdańsku, e-mail: office@mobbing.most.org.pl. Także tym, którzy akurat o mobbing niesłusznie są oskarżani. Bo i tak w tym roszczeniowym świecie bywa.
Dzisiaj widzę, jak niepotrzebnie ugrzęzłam w muzeum do końca powołania, bo jak opętana uparłam się dopieścić je do ostatniej kokardki. Dlatego ze swojej strony wszystkim osobom, które czują się źle w swojej pracy – bez względu na to, czy to rzeczywisty mobbing, czy zwykły brak zrozumienia, taktu bądź kultury - radzę jedno – uciekajcie. Za więziennymi murami lęków i upokorzeń czeka na Was cały świat. Rozwińcie skrzydła i powodzenia.
Maria Kasprzycka
PS. Kochani Czytelnicy, jeśli czujecie zapotrzebowanie na ważne dla Was tematy, zapraszam do kontaktu: mariakasprzycka@wp.pl. Możecie też pisać w komentarzach – czytam wszystkie.