lata 50- tramwaje z przyczep[kami pamiętające czasy wojenne Takimi w dużym tłoku co kilka minut jeździło sie do pracy do ZAMECHU nie raz jazda na zderzakach i w dużym tłoku. później zmieniono godziny rozpoczęcia pracy w zakładach tłoki sie zmniejszyły, w przyczepkach w ubraniach roboczych na pomostach palacze papierosów bilety były łzawsze sprzedawany przez konduktora cena 45 groszy a konduktor nie zawsze wydawał piec groszy gdy dałes 50 to wszystko mineło tramwaje nie ogrzewane motorniczy vw d ługim kożuchu ale nikt ni narzekał i jakoś sie żyło
Szczytem marzeń był wtedy rower kupiony na raty z ORS, na wczasy jeździło się w kiblu wagonu bo takie były zapelnione pociągi a za pensję można było się napić pod śledzia w pobliskiej mordowni. Wszystko fajnie ale upłynęło już dobrze ponad pół wieku, świat poszedł do przodu i nie ma powodów wracać do tamtych biednych choć szczęśliwych bo młodych lat.