Pan Tołwiński może i jest świetnym propagatorem sportu, może i ma jakiś tam kręgosłup moralny. Na tle innych radnych może nawet i chce być takim dzisiejszym doktorem Judymem. Pytanie tylko, po co Mu tak naprawdę polityka - w którą brnie (albo tylko próbuje brnąć) od kilku lat? Nie da się uniknąć wrażenia, jakby zachowywał się jak panienka, która jest trochę w ciąży, a trochę jednak nie jest. Jako szef Departamentu Sportu nie wytrzymał zbyt długo i zrezygnował. Teraz, już jako szeregowy radny, także rezygnuje z określonego kierunku dotychczasowych działań. Nie wnikam w przyczyny tej rezygnacji, natomiast wolno mi ocenić już sam fakt. Jego "kariera" polityczna to jak na razie pasmo rezygnacji, mogących świadczyć o zniechęceniu. Trzeba być w takim razie masochistą, żeby bawić się w politykę (nawet niewielką, na poziomie lokalnej rady gminy). Może powinien jednak skoncentrować się w takim razie tylko na aktywności pedagogicznej? Bo kokosów z pracy radnego raczej nie ma. Warto? Naprawdę?
@KibiczProstej - Nikt kto ma kregoslup moralny i trochę niezaleznosci nie podda się smiesznym i zalosnym praktykom urzedowym bo to skostnialy twór ktory powinien zostać poddany zmianom !