UWAGA!

Umów jest sporo, tylko psów jakby mniej

 Elbląg, Umów jest sporo, tylko psów jakby mniej
fot. arch. Witold Sadowski

Pieski są dwa – mama i szczeniak. I teoretycznie mają właściciela, ale praktycznie opiekuje się nimi mieszkanka gminy Elbląg. Twierdzi również, że już drugi sezon zajmuje się zwierzętami  i dodaje, że może lepiej, że jest tak, jak jest, bo gmina ma podpisaną umowę ze schroniskiem, które swego czasu oskarżano o uśmiercanie zwierząt.

Jest, ale jakby go nie było
       Od 2011 r. w myśl ustawy o ochronie zwierząt to gmina ma obowiązek stworzenia programu opieki nad bezdomnymi zwierzętami. W gminie Elbląg taki program również istnieje i zakłada on m.in. zapewnienie bezdomnym zwierzętom miejsca w schronisku. Procedura wygląda tak, że to mieszkaniec zgłasza upoważnionej osobie, iż w jego okolicy znajduje sie porzucony, bezdomny pies i zazwyczaj to on proponuje jak i gdzie go złapać, ewentualnie przetrzymać do czasu, aż przyjadą odpowiednie służby. Następnie pracownicy gminy powiadamiają schronisko, podając namiary osoby, która zgłosiła bezdomne zwierzę. Schronisko przysyła swoich ludzi i zabiera zgłoszonego psa maksymalnie w przeciągu dwóch dni.
       Jednakże, jak informuje nasza Czytelniczka, sprawa nie jest aż taka prosta.
       - Już drugi sezon walczę z gminą Elbląg o odłowienie bezdomnych psów, które dokarmiam już drugi sezon – opowiada nasza Czytelniczka, która opiekuje się dwoma pieskami, suką i szczeniakiem. - Kontaktowałam się z gminą w tej sprawie, aby ktoś przyjechał i zajął się psami, ale zawsze są to odpowiedzi typu „Nie mamy odpowiedniego sprzętu” lub inne. Poza tym gmina twierdzi, że właściciel psów zmarł w tym roku, a opiekun przebywa w Irlandii, więc psy nie są bezdomne. Tylko czy opiekunem może być ktoś, kogo fizycznie nie ma?
      
       Ratunek oznacza śmierć?
       I dodaje, że o wiele bardziej niepokojąca jest sprawa tego, gdzie psy trafiają.
       - Niestety okazało się, że spółka „Azyl” w Glinczu jest na czarnej liście schronisk w latach 2006-2009. Generalnie opinie na temat tego schroniska są bardzo niepochlebne. Od kilku dni miotam się, bo nie wiem czy chcąc uratować te psy, nie skazałam ich na pewną śmierć – tłumaczy nasza Czytelniczka.
       W tym momencie trzeba się cofnąć do 2009 r. Wtedy też Biuro Ochrony Zwierząt Fundacji dla Zwierząt Argos złożyło zawiadomienie do prokuratury o „zorganizowanym procederze wyłapywania i doprowadzania do śmierci bezdomnych psów za pieniądze gmin przeznaczone na zapewnienie im opieki” i dotyczyło ono właśnie spółki „Azyl” Mariusza Dewo w Glinczu pod Kościerzyną, która prowadzi również schronisko w tym mieście.
       - Zarzucaliśmy nieznany los 891 psów dostarczonych do schroniska z 59 gmin w latach 2006-2008. Różnica między danymi z gmin, mówiącymi o 1260 psach wysłanych do schroniska, a danymi z rejestru schroniska o przyjęciu to 369 psów – tłumaczy Tadeusz Wypych z Fundacji Argos. - Prokuratura interesowała się wyłącznie psami dostarczonymi z pięciu gmin powiatu kościerskiego, bo taka jest właściwość terytorialna prokuratury. Nie stwierdziła więc żadnego „manka” w psach. Postępowanie umorzono prawomocnie, tzn. postanowienie prokuratora zatwierdził Sąd Rejonowy w Kościerzynie.
       Również kontrola Najwyższej Izby Kontroli oceniła działalność schroniska pozytywnie, pomimo uchybień.
      
       Sporo umów, mało psów
       Spółka Azyl ma podpisaną umowę z wieloma gminami, m.in. z tymi położonymi na terenie powiatu kościerskiego, a także m.in. z gm. Ryjewo (powiat kwidzyński), gm. Rzeczenica (pow. człuchowski), gm. Sierakowice (pow. kartuski) czy z gm. Bytów (pow. bytowski).
       - Do schroniska nikt z zewnątrz wstępu nie ma. Jednakże od osób, które adoptują zwierzęta wiem, że pieski mają tam bardzo czysto i ładnie – informuje Elżbieta Jerzyk, inspektor ds. ochrony zwierząt OTOZ Animals w Kościerzynie. – Ale... jest ich tam bardzo mało, maksymalnie może 50-70 psów, co jest nieco dziwne, bo z tego co wiem, to pan Mariusz Dewo ma podpisaną umowę z całym powiatem kościerskim.
       I nie tylko – umowę ze spółką Azyl ma również gmina Elbląg. Jak informuje Hanna Nowicka, Inspektor ds. Ochrony Środowiska i Gospodarki Komunalnej z Urzędu Gminy, współpracuje ona z Azylem od trzech lat.
       – Schronisko jest kontrolowane co roku przez różne organizacje społeczne. Ponadto w wyjątkowych sytuacjach korzystamy z pomocy organizacji Animals, schroniska w Elblągu, jak również z pomocy Przytuliska dla zwierząt w Pasłęku – wyjaśnia Hanna Nowicka.
       Rocznie na terenie gminy wyłapywanych jest ok. 20 psów. Cena którą Gmina Elbląg płaci za odłowienie, transport i opiekę w schronisku to każdoroazowo 1,5 tys. zł za jednego psa. Dodatkową opłatą jest ryczałt, który wynosi 5 tys. zł.
       Zdaniem Fundacji Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt VIVA najwięcej dobrych schronisk jest prowadzonych przez organizacje i samorządy, które zapewniają odpowiednie środki.
       – Jeśli chodzi o przedsiębiorców to w ich wypadku dochodzi do największej ilości patologii – zabijanie zwierząt, prowokowanie zagryzień czy nieleczenia w nadziei, że zwierzęta same umrą – czytamy w informacji o wynikach kontroli przestrzegania praw zwierząt, która została przeprowadzona przez NiK w sierpniu 2011 r. – Generalnie problemem jest system rozliczeń przyjęty przez większość gmin. Przedsiębiorca otrzymuje jednorazowo stawkę za każdego odłowionego psa. Jest oczywiste, że w jego interesie jest, żeby to zwierzę jak najszybciej zakończyło życie i zrobiło miejsce w boksie na następne, bo to się opłaca.
      
      

Najnowsze artykuły w dziale Wiadomości

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • Pieski sie po cichu usypia w schronisku. Podobnie w Elblągu. Ale o tym sie nie mówi. ..
  • żeby tylko usypiano. .. Na szczęście elbląscy Animalsi mają jako jedni z niewielu pozytywną opinię. .. Poprzednicy natomiast już niekoniecznie.
  • to jest smutne co sie dzieje w takich prywatnych schroniskach- powinny byc prowadzone tylko przez gminy czy samorzady- takich wlascicieli w ogole nie interesuja zwierzeta = liczy sie tylko kasa. przykre to jest- mam nadzieje ze takim okrutnym niedbajacym o zwierzeta wlascicielom odwroci sie los i sami znajda sie w takiej sytuacji
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    9
    1
    smutna:((2014-01-02)
  • Kocham psy i one mnie kochają, sam mam dwa :)
  • a mnie pies sąsiada budzi prawie codziennie o czwartej nad ranem, bo wtedy głośnym szczekaniem objawia wszystkim kto tu rządzi, kto właśnie wyszedł z domu żeby zrobić kupę w najbliższej trawie. I co: czy mam kochać psa?
  • Tak, kochaj psa sąsiada. On swym szczekaniem moze co uratować życie, np. ostrzec przed pożarem, włamaniem do twego mieszkania. I co wtedy powiesz? Pies jak człowiek tylko mowic nie może.
  • Pieski zjedzone w kebabie. Oto przyczyna brak pieskow w schronisku.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    2
    KebabTurekcki(2014-01-03)
  • chodzi tu o dwa czarne bezdomne psy w Raczkach Elbląskich, często je widać jak przebywają na moście na rzece Tynie, może czekają na dokarmiająca je Panią? ale tez często widac jak polują na łąkach, dobrze jak na myszy i ine gryzonie, gorzej jak na ptaki, szczególnie na gniazdujące w tych okolicach czajki. Prawdą jest że te psy sa łagodne nawet boją się ludzi. Suka dwa razy w roku ma cieczkę i tabuny psów z olicznych wsi gromadzą sie wokół niej, dziwne że nie ma więcej szczeniaków? Wiadomo, że nikt tych psów nie szczepi przeciwko wściekliżnie, czy w takim przypadku nie stanowią zagrożenia dla ludzi?Sołtys wsi zgłaszał sprawę bezdomnych psów w gminie Elblag, ale nie podjęto żadnych działań. Może choćby gmina pomogła np. adoptować te psy przez jakiś dobrych ludzi, opłacic badania lekarskie, szczepienie. Może są inne rozwiązania a nie tylko schronisko? Może sie odezwie ANIMALs. , Towarzystow opieki nad zwierzetami. Szkoda tych psów, dobrze że nie ma mrozów, ale tez trzeba patrzec na ludzi i ich bezpieczeństwo a także na inne zwierzęta
  • Ta, obudzi. Jak szczeka codziennie, nikt nie zwróci na niego uwagi i na alarm nie poleci, nanwyżej noworodek zacznie wrzeszczeć i nic w plecy... Szczekające bez sensu małe psy to dramat, ich właściciele pozbawieni są empatii i chyba mózgów. A ci, cu puszczają psy luzem muszą szczerze nienawidzić nie tylko sąsiądów, pod których drzwiami psy załatwiają swoje potrzeby, ale i samych czworonogów, mogących łatwo wpaść pod samochód, zgubić się, itp... Sadyzm i tyle
  • większym zagrożeniem są kłusownicy w tym rejonie, a nie dwa psy, które w wiekszej mierze są dokarmiane. Ostatnio można było oglądać efekt działań najprawdopodbniej miejscowych kłusowników.
  • Mnie bardzo boli to, co wyprawia pewien właściciel sklepu zoologicznego w centrum miasta- do tego weterynarz: rozpładnianie zwierząt i sprzedaż dla węży to nic w porównaniu do warunków w jakich je trzyma! Nie ma się tym komu zająć!
  • takie rzeczy się zglasza w odpowiednim miejscu. ..
Reklama