- A moim
zdaniem - Zobacz 28
komentarzy - Zobacz
fotoreportaż - Zobacz lokalizację
zdarzenia na planie - Wersja
do druku - Podaj
dalej
Zamknij
Wpisy w kategorii Wypadki drogowe (z rannymi)
Proszę czekać
Dziś (23 października) około godziny 18.40 na ul. Bema - w pobliżu skrzyżowania z ul. Reymonta - doszło do wypadku dwóch pojazdów. Dwie osoby karetki pogotowia zabrały do szpitala. Ruch w rejonie zdarzenia odbywał się wahadłowo i był kierowany przez policję. Zobacz więcej zdjęć.
Jak się dowiedzieliśmy na miejscu od świadków zdarzenia, kierujący skodą felicią jechał z dużą prędkością od strony ul. Łęczyckiej. Na zakręcie (na wysokości Reymonta) na podwójnej linii ciągłej wyprzedzał jadący przed nim pojazd. Wykonując ten manewr nie zapanował nad swoim autem, którym zarzuciło na krawężnik. Następnie skodę obróciło i uderzyła ona swoją lewym tyłem w jadący prawidłowo z przeciwka pojazd volkswagen sharan, którym podróżowały cztery osoby. Felicja wykonała na ulicy jeszcze dwa obroty i wypadła przez krawężnik na pobocze jezdni.
Według relacji świadków z miejsca zdarzenia natychmiast zbiegł pasażer skody. Policjanci zbadali alkotestem kierowcę auta. Okazało się, że ma on ponad 1,5 promila alkoholu w organizmie. Mężczyzna był agresywny wobec przybyłych służb. Jedna karetka zabrała go do szpitala z obrażeniami głowy. Druga zabrała na badania jedną z pasażerek volkswagena.
Według relacji świadków z miejsca zdarzenia natychmiast zbiegł pasażer skody. Policjanci zbadali alkotestem kierowcę auta. Okazało się, że ma on ponad 1,5 promila alkoholu w organizmie. Mężczyzna był agresywny wobec przybyłych służb. Jedna karetka zabrała go do szpitala z obrażeniami głowy. Druga zabrała na badania jedną z pasażerek volkswagena.
Ruch w rejonie zdarzenia był utrudniony. Kierowali nim wahadłowo przybyli na miejsce zdarzenia policjanci. W trakcie działań służb niewiele brakowało, by doszło do kolejnego wypadku. Mimo dużej ilości błyskających świateł zza zakrętu z dużą prędkością wyjechał kolejny kierowca. W ostatniej chwili z piskiem opon zahamował. Zajęli się nim od razu funkcjonariusze policji i odpowiednio ukarali.
Witold Sadowski