Nie trzeba wyważać otwartych drzwi, aby stwierdzić, że ludność Elbląga jest spragniona intensyfikacji życia kulturalnego i jednocześnie – co jest na chwałę elbląskich ośrodków intelektualnych – ma ambicję własnej twórczości, informował Dziennik Bałtycki z 27 sierpnia 1959 r.
Nie bądźmy gołosłowni – oto kilka przykładów: „Czerwona Oberża” położyła wiele wysiłków, aby rozruszać młodzież do tworzenia zwartego kolektywu zainteresowań kulturalnych. Małe, ale prężne grono elbląskich plastyków walczyło coraz skuteczniej ze szmirą pseudoartystyczną i małomiasteczkowym wystrojem Elbląga. Lekarze, dentyści, inżynierowie i prawnicy kilkakrotnie czynili próby tworzenia sceny satyrycznej, a grono tak zwanego oficjalnie aktywu – próby przekształcania skromnego radiowęzła w jeden z wielu ośrodków krajowej radiofonii.
Tak było… bądźmy całkiem szczerzy – tak właśnie było, ale dziś tak nie jest.
Ku zdziwieniu własnemu elblążan, miast nasze ogarnęła biurokratyczna, papierkowo-sprawozdawcza śpiączka. Dziwią się nawet młodsi, koledzy z Malborka, którzy potrafili stworzyć ciekawy eksperyment amatorskiej sceny sztuk historycznych, dostosowanych do naturalnej scenerii Zamku.
A tu nic – tylko oficjalność. Oficjalne kina, zawodowy teatr, przyjezdne (jak wszędzie) imprezy, cyrk, wesołe wędrowne miasteczko i ploteczki, zapijane czarną kawą, lub czymś mocniejszym.
Bez żartu – sytuacja wygląda tak: społeczeństwo wielokroć wykazało zdrową inicjatywę, pokazało, że stać miasto na tworzenie ośrodka socjalistycznej kultury – a Oddział Kultury i Komisji Kultury MRN nie umiały tej szansy wykorzystać.
Wiemy, że padną wielkie gromy: a orkiestra symfoniczna, a klub młodzieży zamachowskiej , a przygotowanie 10-lecia teatru Jaracza!
Zgoda – nikt zasług nie odbiera, ale czy to jest naprawdę wszystko?
Czy nie stać naszego miasta na bogaty program kulturalny?
Czy ktoś pomyślał na przykład o wykorzystaniu estrad kawiarnianych na imprezy kulturalne, o obudzeniu ośrodka muzealnego, o stworzeniu domu codziennego przybytku młodzieży robotniczej? A radiofonia, a plastyka, a muzyka…
Zakończmy – idzie jesień. Komisjo Kultury obudź się tchnij ducha inicjatywy w Oddział Kultury. Ucieszą się wszyscy. Czekamy
Tak było… bądźmy całkiem szczerzy – tak właśnie było, ale dziś tak nie jest.
Ku zdziwieniu własnemu elblążan, miast nasze ogarnęła biurokratyczna, papierkowo-sprawozdawcza śpiączka. Dziwią się nawet młodsi, koledzy z Malborka, którzy potrafili stworzyć ciekawy eksperyment amatorskiej sceny sztuk historycznych, dostosowanych do naturalnej scenerii Zamku.
A tu nic – tylko oficjalność. Oficjalne kina, zawodowy teatr, przyjezdne (jak wszędzie) imprezy, cyrk, wesołe wędrowne miasteczko i ploteczki, zapijane czarną kawą, lub czymś mocniejszym.
Bez żartu – sytuacja wygląda tak: społeczeństwo wielokroć wykazało zdrową inicjatywę, pokazało, że stać miasto na tworzenie ośrodka socjalistycznej kultury – a Oddział Kultury i Komisji Kultury MRN nie umiały tej szansy wykorzystać.
Wiemy, że padną wielkie gromy: a orkiestra symfoniczna, a klub młodzieży zamachowskiej , a przygotowanie 10-lecia teatru Jaracza!
Zgoda – nikt zasług nie odbiera, ale czy to jest naprawdę wszystko?
Czy nie stać naszego miasta na bogaty program kulturalny?
Czy ktoś pomyślał na przykład o wykorzystaniu estrad kawiarnianych na imprezy kulturalne, o obudzeniu ośrodka muzealnego, o stworzeniu domu codziennego przybytku młodzieży robotniczej? A radiofonia, a plastyka, a muzyka…
Zakończmy – idzie jesień. Komisjo Kultury obudź się tchnij ducha inicjatywy w Oddział Kultury. Ucieszą się wszyscy. Czekamy
oprac. Olaf B.