
Przeglądamy stare numery „Elbinger Neueste Nachrichten”, korzystając ze zdigitalizowanych zasobów Biblioteki Elbląskiej. Miał to być cykl archiwaliów prasowych zatytułowany „Sto lat temu w Elblągu...”, ale rocznika 1910 nie ma jeszcze w zasobach BE. W styczniu rozpoczęliśmy więc publikację serii tekstów przypominających wydarzenia z 1912 roku. Dziś kolejna porcja wiadomości z czerwca 1912.
Znaleziono zwłoki młodego Krolla
Zwłoki czeladnika ślusarskiego Krolla z Gdańska, który utopił się podczas kąpieli w czwartek po południu w pobliżu mostu kolejowego, wypłynęły w niedzielę ok. 4 nad ranem w pobliżu pływalni. Stróż Ehlert, odbywający tej nocy służbę na pływalni, po zabezpieczeniu będących już w znacznym rozkładzie zwłok, zorganizował przetransportowanie ich do szpitala. (ENN, wtorek, 18.06.1912 r.)
Kronprinc z małżonką na malborskim zamku
Niedzielnym popołudniem (ok. godz. 18) po całym Malborku błyskawicznie rozeszła się wiadomość, że kronprinc [kronprinc – następca tronu króla Prus lub cesarza – DK] i jego małżonka bawią na malborskim zamku. Wiadomość ta była tak wielkim zaskoczeniem, że niektórzy na wieść o niej z niedowierzaniem potrząsali głową i z obojętnością szli dalej w swoim kierunku. Pięć minut przed godz. 18 dwa samochody z książęcą parą i jej świtą zawitały na zamkowym dziedzińcu.
O godz. 16 do radcy tajnego Steinbrechta została wysłana depesza, że za godzinę do Malborka przybędzie kronprinc wraz z małżonką. Kronprinc przybywszy do Malborka przeprosił za spóźnienie, żartując, że jego powodem był niesprzyjający, silny wiatr.
Podczas szczegółowego dwugodzinnego zwiedzania zamku przez zacnych gości, zebrała się przed nim spora grupa gapiów, która nie wybaczyłaby sobie, gdyby nie powitała książęcej pary. Z wielką cierpliwością czekano na parę, aż nagle pięć minut przed godz. 20 brama się otworzyła i wyłoniły się z niej dwa samochody. Okrzykami pełnymi euforii publiczność powitała zacnych gości, a oni w wyrazie podziękowania pomachali jej, a potem udali się mostem kolejowym w kierunku Gdańska.
Wizyta pary książęcej była dla wszystkich tak wielkim zaskoczeniem, że nie udało się na czas zorganizować policji. Sierżant policji zjawił się przed zamkiem dopiero krótko przed odjazdem pary, celem zadbania o porządek. [...] (ENN, wtorek, 18.06.1912 r.)
Okazałe znalezisko z czasów rzymskich
W posiadłości finansisty pana Kalweita, pół kilometra od dworca Rauschen, podczas przekopywania pola znaleziono bardzo dobrze zachowaną monetę z czasów cesarstwa rzymskiego. Jak nam doniesiono, moneta jest trochę większa od naszej dwumarkówki, wykonana jest z miedzi i pokryta patyną. Na awersie widnieją wyraźnie zachowany napis AVREL COMM i wyśmienicie zachowany wizerunek cesarza. Na rewersie widnieje postać nagiej kobiety siedzącej na krześle. Po obu stronach figury znajdują się litery S.C.
Moneta pochodzi z czasów panowania cesarza Aureliusza Kommodusa (186-192) [syn Marka Aureliusza – DK]. Prawdopodobnie dotarła na wybrzeże sambijskie [Sambia – niem. Samland – kraina historyczna w Prusach zamieszkana przez jedno z plemion pruskich. Obecnie w obwodzie kaliningradzkim. Od Sambii przejęto nazwę Półwyspu Sambijskiego nad Morzem Bałtyckim, między Zalewami Wiślanym i Kurońskim – DK] za sprawą handlarzy rzymskich, ponieważ od dawien dawna prowadzono tu ożywiony handel bursztynami. (ENN, środa, 19.06.1912 r.)
Wypadek ze szczęśliwym zakończeniem
Dzięki przytomności umysłu 9-letni Ryszard K. uratował w poniedziałek po południu swojego 7-letniego brata przed utonięciem. Nieopodal ulicy Mostowej młodszy chłopiec siedział sobie na jednej z ławek znajdujących się przy rzece Elbląg, wpadł nagle do wody i zniknął pod jej powierzchnią. We właściwym momencie z pomocą pośpieszył mu brat i wydobył szczęśliwie na powierzchnię. (ENN, środa, 19.06.1912 r.)
Nie można zabierać swoich pupili na rynkowe zakupy
Ponieważ żona tutejszego rentiera [rentier – osoba utrzymująca się z dochodów płynących z posiadanego kapitału, nieruchomości, odsetek od papierów wartościowych lub wkładów bankowych – DK], idąc z ulicy Traugutta do swojego domu na ulicę Rzeźnicką, przeszła przez elbląski rynek, prowadząc na smyczy swojego psa, otrzymała karę pieniężną w kwocie jednej marki. Kobieta złożyła jednak wniosek o postępowanie sądowe w tej sprawie, ponieważ przechodząc z psem przez rynek, nie robiła tam zakupów.
Sąd ławniczy stwierdził, że zarządzenie policji w tej sprawie odnosi się jedynie do osób, które robią na rynku zakupy. Spacerowanie z psem na smyczy przez rynek nie powinno więc podlegać karze. Kobieta została uniewinniona. (ENN, środa, 19.06. 1912 r.)
Nie wolno zatrudniać dzieci poniżej 12-tego roku życia!
W myśl Ustawy o Ochronie Dzieci w zakładach rzemieślniczych nie mogą być zatrudniane dzieci poniżej 12-tego roku życia. Ponieważ pewien tutejszy mistrz piekarski zatrudnił do roznoszenia chleba chłopca, który nie ukończył jeszcze 12-tego roku życia, został dzisiaj skazany na karę pieniężną w kwocie 10 marek lub na dwa dni pozbawienia wolności. (ENN, środa, 19.06.1912 r.)
Włamanie do firmy Oskara Stedefelda
Izba ławnicza zajęła się dzisiaj sprawą włamania do firmy Oskara Stedefelda mieszczącej się przy ul. Traugutta. Jeden z pracowników firmy Jan Tetem złożył 20 maja w firmie nieoczekiwaną wizytę. Rozbił przy tym kilka szyb okiennych, wszedł do środka, rozejrzał się po firmowych pomieszczeniach biurowych i za pomocą kamienia, noża i dłuta próbował otworzyć sejf i kasę fiskalną. Działania te nie przyniosły jednak oczekiwanego rezultatu, dlatego włamywacz szybko zbiegł z miejsca przestępstwa.
Kilka dni później policji udało się wykryć sprawcę. Zgubił go klucz, który zostawił na miejscu przestępstwa. Sąd ławniczy skazał go na cztery miesiące więzienia. (ENN, czwartek, 20.06. 1912 r.)
Kłótnia w stajni
Prowodyrem kłótni był Bernard Sz. ze wsi Szropy (niem. Schroop) [wieś położona w powiecie sztumskim – DK], zatrudniony jako parobek. Ów Bernard zakochany był bez wzajemności w jednej z najpiękniejszych dziewcząt ze wsi. Pewnego razu, gdy ukochana Bernarda zajęta była dojeniem krów, doszło między nią, a beznadziejnie zakochanym chłopakiem do kłótni. Desperata rzucił się na biedną dziewczynę, a gdy ta w obronie wylała mu na głowę wiadro z mlekiem, kłótnia przerodziła się w bijatykę.
Za znęcanie się i obrazę chłopak został skazany przez sztumski sąd ławniczy na karę pieniężną w kwocie 45 marek lub 15 dni więzienia. Jego odwołanie złożone w sądzie drugiej instancji zostało przez sąd ławniczy odrzucone. (ENN, czwartek, 20.06.1912 r.)
Zwłoki czeladnika ślusarskiego Krolla z Gdańska, który utopił się podczas kąpieli w czwartek po południu w pobliżu mostu kolejowego, wypłynęły w niedzielę ok. 4 nad ranem w pobliżu pływalni. Stróż Ehlert, odbywający tej nocy służbę na pływalni, po zabezpieczeniu będących już w znacznym rozkładzie zwłok, zorganizował przetransportowanie ich do szpitala. (ENN, wtorek, 18.06.1912 r.)
Kronprinc z małżonką na malborskim zamku
Niedzielnym popołudniem (ok. godz. 18) po całym Malborku błyskawicznie rozeszła się wiadomość, że kronprinc [kronprinc – następca tronu króla Prus lub cesarza – DK] i jego małżonka bawią na malborskim zamku. Wiadomość ta była tak wielkim zaskoczeniem, że niektórzy na wieść o niej z niedowierzaniem potrząsali głową i z obojętnością szli dalej w swoim kierunku. Pięć minut przed godz. 18 dwa samochody z książęcą parą i jej świtą zawitały na zamkowym dziedzińcu.
O godz. 16 do radcy tajnego Steinbrechta została wysłana depesza, że za godzinę do Malborka przybędzie kronprinc wraz z małżonką. Kronprinc przybywszy do Malborka przeprosił za spóźnienie, żartując, że jego powodem był niesprzyjający, silny wiatr.
Podczas szczegółowego dwugodzinnego zwiedzania zamku przez zacnych gości, zebrała się przed nim spora grupa gapiów, która nie wybaczyłaby sobie, gdyby nie powitała książęcej pary. Z wielką cierpliwością czekano na parę, aż nagle pięć minut przed godz. 20 brama się otworzyła i wyłoniły się z niej dwa samochody. Okrzykami pełnymi euforii publiczność powitała zacnych gości, a oni w wyrazie podziękowania pomachali jej, a potem udali się mostem kolejowym w kierunku Gdańska.
Wizyta pary książęcej była dla wszystkich tak wielkim zaskoczeniem, że nie udało się na czas zorganizować policji. Sierżant policji zjawił się przed zamkiem dopiero krótko przed odjazdem pary, celem zadbania o porządek. [...] (ENN, wtorek, 18.06.1912 r.)
Okazałe znalezisko z czasów rzymskich
W posiadłości finansisty pana Kalweita, pół kilometra od dworca Rauschen, podczas przekopywania pola znaleziono bardzo dobrze zachowaną monetę z czasów cesarstwa rzymskiego. Jak nam doniesiono, moneta jest trochę większa od naszej dwumarkówki, wykonana jest z miedzi i pokryta patyną. Na awersie widnieją wyraźnie zachowany napis AVREL COMM i wyśmienicie zachowany wizerunek cesarza. Na rewersie widnieje postać nagiej kobiety siedzącej na krześle. Po obu stronach figury znajdują się litery S.C.
Moneta pochodzi z czasów panowania cesarza Aureliusza Kommodusa (186-192) [syn Marka Aureliusza – DK]. Prawdopodobnie dotarła na wybrzeże sambijskie [Sambia – niem. Samland – kraina historyczna w Prusach zamieszkana przez jedno z plemion pruskich. Obecnie w obwodzie kaliningradzkim. Od Sambii przejęto nazwę Półwyspu Sambijskiego nad Morzem Bałtyckim, między Zalewami Wiślanym i Kurońskim – DK] za sprawą handlarzy rzymskich, ponieważ od dawien dawna prowadzono tu ożywiony handel bursztynami. (ENN, środa, 19.06.1912 r.)
Wypadek ze szczęśliwym zakończeniem
Dzięki przytomności umysłu 9-letni Ryszard K. uratował w poniedziałek po południu swojego 7-letniego brata przed utonięciem. Nieopodal ulicy Mostowej młodszy chłopiec siedział sobie na jednej z ławek znajdujących się przy rzece Elbląg, wpadł nagle do wody i zniknął pod jej powierzchnią. We właściwym momencie z pomocą pośpieszył mu brat i wydobył szczęśliwie na powierzchnię. (ENN, środa, 19.06.1912 r.)
Nie można zabierać swoich pupili na rynkowe zakupy
Ponieważ żona tutejszego rentiera [rentier – osoba utrzymująca się z dochodów płynących z posiadanego kapitału, nieruchomości, odsetek od papierów wartościowych lub wkładów bankowych – DK], idąc z ulicy Traugutta do swojego domu na ulicę Rzeźnicką, przeszła przez elbląski rynek, prowadząc na smyczy swojego psa, otrzymała karę pieniężną w kwocie jednej marki. Kobieta złożyła jednak wniosek o postępowanie sądowe w tej sprawie, ponieważ przechodząc z psem przez rynek, nie robiła tam zakupów.
Sąd ławniczy stwierdził, że zarządzenie policji w tej sprawie odnosi się jedynie do osób, które robią na rynku zakupy. Spacerowanie z psem na smyczy przez rynek nie powinno więc podlegać karze. Kobieta została uniewinniona. (ENN, środa, 19.06. 1912 r.)
Nie wolno zatrudniać dzieci poniżej 12-tego roku życia!
W myśl Ustawy o Ochronie Dzieci w zakładach rzemieślniczych nie mogą być zatrudniane dzieci poniżej 12-tego roku życia. Ponieważ pewien tutejszy mistrz piekarski zatrudnił do roznoszenia chleba chłopca, który nie ukończył jeszcze 12-tego roku życia, został dzisiaj skazany na karę pieniężną w kwocie 10 marek lub na dwa dni pozbawienia wolności. (ENN, środa, 19.06.1912 r.)
Włamanie do firmy Oskara Stedefelda
Izba ławnicza zajęła się dzisiaj sprawą włamania do firmy Oskara Stedefelda mieszczącej się przy ul. Traugutta. Jeden z pracowników firmy Jan Tetem złożył 20 maja w firmie nieoczekiwaną wizytę. Rozbił przy tym kilka szyb okiennych, wszedł do środka, rozejrzał się po firmowych pomieszczeniach biurowych i za pomocą kamienia, noża i dłuta próbował otworzyć sejf i kasę fiskalną. Działania te nie przyniosły jednak oczekiwanego rezultatu, dlatego włamywacz szybko zbiegł z miejsca przestępstwa.
Kilka dni później policji udało się wykryć sprawcę. Zgubił go klucz, który zostawił na miejscu przestępstwa. Sąd ławniczy skazał go na cztery miesiące więzienia. (ENN, czwartek, 20.06. 1912 r.)
Kłótnia w stajni
Prowodyrem kłótni był Bernard Sz. ze wsi Szropy (niem. Schroop) [wieś położona w powiecie sztumskim – DK], zatrudniony jako parobek. Ów Bernard zakochany był bez wzajemności w jednej z najpiękniejszych dziewcząt ze wsi. Pewnego razu, gdy ukochana Bernarda zajęta była dojeniem krów, doszło między nią, a beznadziejnie zakochanym chłopakiem do kłótni. Desperata rzucił się na biedną dziewczynę, a gdy ta w obronie wylała mu na głowę wiadro z mlekiem, kłótnia przerodziła się w bijatykę.
Za znęcanie się i obrazę chłopak został skazany przez sztumski sąd ławniczy na karę pieniężną w kwocie 45 marek lub 15 dni więzienia. Jego odwołanie złożone w sądzie drugiej instancji zostało przez sąd ławniczy odrzucone. (ENN, czwartek, 20.06.1912 r.)
tłum. DK