Dyngus – prastary zwyczaj ludowy, polegający jak wiadomo na polewaniu się wodą w drugi dzień Wielkanocy – ani marzył o tym, jakiego z biegiem lat nabierze znaczenia – czytamy w Dzienniku Bałtyckim z 1 kwietnia 1961 roku.
Zrazu polewano się obficie wodą na wsiach. Chłopaczyska ciągnęły co ładniejsze dziewuchy pod studnię, lejąc wodą gdzie popadnie. Mokre od warkoczy po pięty darły się jak opętane, nie polane natomiast beczały po kątach, poczytując sobie suchość szatek za despekt, a nawet wróżbę staropanieństwa.
Potem zwyczaj „lanego poniedziałku” przywędrował do miast, zadomawiając się we wszystkich sferach. Lata, jak to zwyczajnie w historii biegły; dyngus zaś niepostrzeżenie rósł w znaczenie. Równie statecznie jak systematycznie zaczęły się tym ludowym zwyczajem interesować się coraz bardziej już nie tylko „wszelkie sfery”, ale również najrozmaitsze, kształtujące się coraz wyraziściej środowiska – wreszcie urzędy i biura.
Potem zwyczaj „lanego poniedziałku” przywędrował do miast, zadomawiając się we wszystkich sferach. Lata, jak to zwyczajnie w historii biegły; dyngus zaś niepostrzeżenie rósł w znaczenie. Równie statecznie jak systematycznie zaczęły się tym ludowym zwyczajem interesować się coraz bardziej już nie tylko „wszelkie sfery”, ale również najrozmaitsze, kształtujące się coraz wyraziściej środowiska – wreszcie urzędy i biura.
(Irena)