Mimo srogiej zimy - ostrych mrozów i niezwykle obfitych opadów śnieżnych - rzeka Dzikuska w Elblągu, znana z niesforności (wylewa przecież często) nie zamarzła całkowicie - czytamy w Dzienniku Bałtyckim z 19 lutego 1963 roku.
Wprawdzie boki jej koryta skuł lód, ale środek rzeki oparł się mrozowi. Najwięcej chyba żałują dzieci, że Dzikuska nie zamarzła. Miałaby wtedy przecież doskonałe lodowisko, a łyżwiarzy w Elblągu nie brak. Wartki bieg Dzikuski zatamował jednak poważnie śnieg, który osiadł na warstwach lodu.