UWAGA!

Handel detaliczny Elbląga musi usprawnić swą pracę

Wtorek, 17 lipca 1951r. Głos Wybrzeża nr 193

Placówki detaliczne handlu uspołeczniono w Elblągu wykazują jeszcze duże braki w zakresie zaopatrzenia, higieny oraz uprzejmości i sprawności personelu.
      Sklep galanterii MHD przy ul. Rokossowskiego urządza np. staranne i bogate wystawy z przedmiotów, których w sklepie nie ma. Chcąc kupić coś z wystawionych przedmiotów trzeba czekać, aż nastąpi zmiana dekoracji.
      Sklepy z obuwiem posiadają uprzejma obsługę, ale posiadają zazwyczaj jedną tylko łyżkę do butów, która ma obsłużyć nieraz 20 i więcej klientów naraz. Kierownicy sklepów nie postarali się o to, by nabyć więcej łyżek.
      Zarząd ESS wprowadził sprzedaż towarów netto, ale na przeszło 60 placówek detalicznych dotychczas jedna tylko ( sklep nr 49 przy ul. 1 Maja) wprowadziła to zarządzanie w życie. Na stosowanie się do zarządzenia innych placówek mieszkańcy Elbląga czekają tak jak na książki życzeń i zażaleń w każdej placówce ESS oraz na wykonanie zaleceń wpisanych do starych książek w styczniu i lutym br.
      W sklepie spożywczym MHD nr 2 przy ul. Traugutta największą troską otacza się dział wódek gatunkowych a nie dba się sprowadzenie dostatecznej ilości artykułów spożywczych. Kierowniczka sklepu trzyma książkę zażaleń w biurku pod kluczem, który zabiera, kiedy wychodzi w godzinach pracy. Często klient nie może doczekać się powrotu kierowniczki.
      Rekordową ilością braków odznacza się sklep detaliczny nr 1 Powiatowego Zakładu Mleczarskiego przy ul. Stalina nr 5, którego kierowniczką odznacza się opryskliwością i brakiem zamiłowania do czystości. Personel tego sklepu wbrew rozporządzeniom nie zakłada czepków i płaszczy ochronnych, o których trudno zresztą powiedzieć, że są białe. W sklepie tym ignoruje się również od 3 miesięcy prośby klientów o książkę zażaleń.
      4 br. obsługa sklepu postanowiła wytopić panoszące się w nim muchy. Na krótko więc przed otwarciem sklepu, kiedy mleko stało już w olbrzymich otwartych naczyniach sprowadzono 2 pracowników, którzy rozpylaczami napełnionymi trucizną opryskiwali ściany i sufit sklepu. Trzeba przyznać, że naczyń z mlekiem nie opryskiwali. Naczynia te jednak pokryły się grubą warstwą tego płynu, który w postaci mgiełki opadał z sufitu i ścian. Mleko, mimo że przykryte płaszczami zatrzymało zapach, który rzekomo nie powinien szkodzić zdrowiu. Na dowód tego dla uspokojenia oburzających się klientów robotnicy wypili dwa litry mleka. Obaj ryzykanci żyją i dobrze się czują. Nie bardzo dobrze czuły się jednak dzieci po wypiciu tego mleka.
      Na zwróconą uwagę obsłudze sklepu, że należałoby po akcji tej otworzyć okna, aby przykry zapach usunąć, odpowiedziano, iż w sklepie tym okna nie otwierają się. I to musi być prawda, bo przez 10 dni zapach, chociaż stracił na ostrości, pozostał na pamiątkę walki o zachowanie higienicznych warunków w sklepie nabiałowym nr 1.
     
oprac. Olaf B.

Najnowsze artykuły w dziale Dawno temu

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama