Elbląg nie pozostał w tyle za innymi miastami, mogąc się poszczycić szeregiem kobiet, wyrosłych z klasy robotniczej, które swe siły i zapał i energię poświęcają pracy społecznej, informował Dziennik Bałtycki z 31 grudnia 1951 r.
W drodze ku przemianom, do jakich dąży Polska Ludowa, wielką rolę odgrywa praca społeczna, zwłaszcza praca kobiet. Elbląg nie pozostał w tyle za innymi miastami, mogąc się poszczycić szeregiem kobiet, wyrosłych z klasy robotniczej, które swe siły i zapał i energię poświęcają pracy społecznej.
Jedną z nich jest ob. Zofia Sobkiewicz, córka murarza, który przed wojną ze względu na to, że murarstwo było tylko sezonowym zajęciem i nie dawało możności wyżywienia rodziny, pracował jako dozorca.
- W lecie, kiedy ojciec zajęty był na budowie, musiałam już od najmłodszych lat zastępować go przy pracach koło utrzymania czystości w domu – mówi ob. Sobkiewicz. – Prócz tego, ponieważ matka, żeby więcej zarobić, nosiła wapno na budowie, musiałam opiekować się młodszym rodzeństwem tak, że nie miałam czasu na normalną naukę. Dopiero w 18 roku życia zaczęłam chodzić do szkoły w Warszawie, pracując jednocześnie.
W czasie okupacji musieliśmy uciekać na wieś, bo nas ścigali hitlerowcy, a w 1945 wyjechaliśmy do Elbląga, gdzie zaczęłam pracować społecznie, najpierw w komitecie organizacyjnym przy ówczesnym Zarządzie Miejskim, a od 1946 już stale pracowałam w Lidze Kobiet.
Ob. Stefania Zych pracowała w Zakładach Mechanicznych im. Gen. Świerczewskiego, gdzie była sekretarzem Rady Kobiecej. Jest członkinią Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, Ligi Kobiet i TPPR.
- Przed wojną mieszkałam w Pustelniku pod Warszawą – opowiada o sobie ob. Zych – a kiedy wróciłam z obozu w 1945 roku, zastałam wszystko zniszczone, wobec czego przenieśliśmy się z mężem do Elbląga. Tutaj zgłosiłam się do pracy w Domu Dziecka, potem pracowałam w Zakładach Mechanicznych. Do pracy jestem przyzwyczajona – uśmiecha się ob. Zych – gdyż od młodych lat musiałam zarabiać na swoje utrzymanie.
- Co pani robiła w Zakładach Mechanicznych?
- Ostatnie dwa lata byłam telefonistką. Sama się nauczyłam, zdałam egzamin i otrzymałam tę pracę. Biorę udział w każdej akcji społecznej, gdzie potrzebne są ręce do pracy. Liga Kobiet i Tow. Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, a także nasza organizacja partyjna mogą zawsze na mnie liczyć.
Jedną z nich jest ob. Zofia Sobkiewicz, córka murarza, który przed wojną ze względu na to, że murarstwo było tylko sezonowym zajęciem i nie dawało możności wyżywienia rodziny, pracował jako dozorca.
- W lecie, kiedy ojciec zajęty był na budowie, musiałam już od najmłodszych lat zastępować go przy pracach koło utrzymania czystości w domu – mówi ob. Sobkiewicz. – Prócz tego, ponieważ matka, żeby więcej zarobić, nosiła wapno na budowie, musiałam opiekować się młodszym rodzeństwem tak, że nie miałam czasu na normalną naukę. Dopiero w 18 roku życia zaczęłam chodzić do szkoły w Warszawie, pracując jednocześnie.
W czasie okupacji musieliśmy uciekać na wieś, bo nas ścigali hitlerowcy, a w 1945 wyjechaliśmy do Elbląga, gdzie zaczęłam pracować społecznie, najpierw w komitecie organizacyjnym przy ówczesnym Zarządzie Miejskim, a od 1946 już stale pracowałam w Lidze Kobiet.
Ob. Stefania Zych pracowała w Zakładach Mechanicznych im. Gen. Świerczewskiego, gdzie była sekretarzem Rady Kobiecej. Jest członkinią Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, Ligi Kobiet i TPPR.
- Przed wojną mieszkałam w Pustelniku pod Warszawą – opowiada o sobie ob. Zych – a kiedy wróciłam z obozu w 1945 roku, zastałam wszystko zniszczone, wobec czego przenieśliśmy się z mężem do Elbląga. Tutaj zgłosiłam się do pracy w Domu Dziecka, potem pracowałam w Zakładach Mechanicznych. Do pracy jestem przyzwyczajona – uśmiecha się ob. Zych – gdyż od młodych lat musiałam zarabiać na swoje utrzymanie.
- Co pani robiła w Zakładach Mechanicznych?
- Ostatnie dwa lata byłam telefonistką. Sama się nauczyłam, zdałam egzamin i otrzymałam tę pracę. Biorę udział w każdej akcji społecznej, gdzie potrzebne są ręce do pracy. Liga Kobiet i Tow. Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, a także nasza organizacja partyjna mogą zawsze na mnie liczyć.
oprac. Olaf B.