Elbląska malarka, całym sercem rysuje spalone na brąz twarze rybaków, utrwala na kartonie robotników, wybitnych racjonalizatorów, informował Dziennik Bałtycki z 9 marca 1954 r.
Ze wszystkich wód kuli ziemskiej, dla polskiego serca najbliższy jest, najbardziej pociągający i malowniczy, właśnie-Bałtyk.
Ze swą ciszą sierpniowych południ, szaro-błękitną smugą upału ścielących się nad dalekim, mglistym horyzontem. Ze swym ciągiem ołowianych, jesiennych chmur i wyciem wichru, pietrzącego gwałtownie srebrno-zielone płyty fal...
- Ach nie! Wcale nie pietrzącego – Wiera Wypychowa mruży lekko oczy i już widzi, już wie na pewno! – Fale załamują się ot, tak. W ten sposób...
I cierpliwie zaczyna tłumaczyć rzeczy, których zwykły człowiek nie jest zasadniczo w stanie pojąć. Bo Wiera Wypychowa jest malarką. Wybitną, nieprzeciętnie utalentowaną marynistką. Artystka maluje lat z górą dwadzieścia.
- Z początku to były kwiaty. Kwiaty i pejzaże. Morze podbiło mnie znacznie później. Siódmy rok dopiero usiłuje ten wspaniały żywioł „przetłumaczyć” na kolory. Nie łatwa ta sprawa, ani prosta. Barwnymi akcentami znaczą się w dali rybackie domki Staego Tolkmicka. Niebo jest ciche, pogodne. Fale – zmieszane ze słońcem. I rzecz najważniejsza: na obrazie nie ma ludzi, ale widz czuje doskonale, że przed chwilą tam byli. Ze byli i pracowali.
A jak przedstawia się problem społecznego użytkowania tej wartości?
Dla prostych ludzi pracuje Wiera Wypychowa. Całym sercem rysuje spalone na brąz twarze rybaków, utrwala na kartonie robotników, wybitnych racjonalizatorów. Barwnymi malowidłami ozdabia gazetki ścienne. Pomysłowymi kompozycjami dekoruje świetlice, sale zebrań. Bierze żywy udział w różnego rodzaju akcjach społecznych. M in. jest aktywnym członkiem Sekcji Wystawowej Obywatelskiego Komitetu Wykonawczego Roku Jubileuszowego Elbląga i w ramach kolektywu przygotowuje wielką, reprezentacyjną ekspozycję historyczną w Muzeum Miejskim, które 1-ego maja otworzy swe podwoje przy ul. Wigilijnej. A wówczas rybacy, robotnicy, racjonalizatorzy i przodownicy, młodzież i inteligencja – jednym słowem ci, dla których rozwija się i rośnie talent każdego artysty w ludowym państwie, do woli będą mogli oglądać...
Ze swą ciszą sierpniowych południ, szaro-błękitną smugą upału ścielących się nad dalekim, mglistym horyzontem. Ze swym ciągiem ołowianych, jesiennych chmur i wyciem wichru, pietrzącego gwałtownie srebrno-zielone płyty fal...
- Ach nie! Wcale nie pietrzącego – Wiera Wypychowa mruży lekko oczy i już widzi, już wie na pewno! – Fale załamują się ot, tak. W ten sposób...
I cierpliwie zaczyna tłumaczyć rzeczy, których zwykły człowiek nie jest zasadniczo w stanie pojąć. Bo Wiera Wypychowa jest malarką. Wybitną, nieprzeciętnie utalentowaną marynistką. Artystka maluje lat z górą dwadzieścia.
- Z początku to były kwiaty. Kwiaty i pejzaże. Morze podbiło mnie znacznie później. Siódmy rok dopiero usiłuje ten wspaniały żywioł „przetłumaczyć” na kolory. Nie łatwa ta sprawa, ani prosta. Barwnymi akcentami znaczą się w dali rybackie domki Staego Tolkmicka. Niebo jest ciche, pogodne. Fale – zmieszane ze słońcem. I rzecz najważniejsza: na obrazie nie ma ludzi, ale widz czuje doskonale, że przed chwilą tam byli. Ze byli i pracowali.
A jak przedstawia się problem społecznego użytkowania tej wartości?
Dla prostych ludzi pracuje Wiera Wypychowa. Całym sercem rysuje spalone na brąz twarze rybaków, utrwala na kartonie robotników, wybitnych racjonalizatorów. Barwnymi malowidłami ozdabia gazetki ścienne. Pomysłowymi kompozycjami dekoruje świetlice, sale zebrań. Bierze żywy udział w różnego rodzaju akcjach społecznych. M in. jest aktywnym członkiem Sekcji Wystawowej Obywatelskiego Komitetu Wykonawczego Roku Jubileuszowego Elbląga i w ramach kolektywu przygotowuje wielką, reprezentacyjną ekspozycję historyczną w Muzeum Miejskim, które 1-ego maja otworzy swe podwoje przy ul. Wigilijnej. A wówczas rybacy, robotnicy, racjonalizatorzy i przodownicy, młodzież i inteligencja – jednym słowem ci, dla których rozwija się i rośnie talent każdego artysty w ludowym państwie, do woli będą mogli oglądać...
oprac. Olaf B.