
W lutym 1945 r. Armia Czerwona zajęła niemiecki Elbing. Do miasta „ruin i komarów” zaczynają przyjeżdżać Polacy, którzy powoli osiedlają się. Prezentujemy fragmenty wspomnień pionierów Elbląga, które zostały opublikowane w książce „...ocalić od zapomnienia”.
10 lutego Armia Czerwona zajęła Elbing. Walki z resztkami oddziałów niemieckich trwały jeszcze dwa dni. Mimo, że wiadomo było, że Elbing przypadnie po wojnie Polsce w mieście rządzili rosyjscy żołnierze. „... wstąpiliśmy do milicji. Bardzo często musieliśmy bronić przed ruskim wojskiem domów i sklepów Polaków. Często też mieliśmy wartę przy instytucjach rządowych. To była stała walka z ruskim wojskiem, a było ich tutaj prawie 40.000 ludzi. […] Niektóre budynki zostały przez nich zniszczone. Wszystkie zdobycze wojenne są wywiezione do Rosji. Często dochodzi do bitew z konwojentami ciężarówek, które wiozą różne rzeczy użytkowe, a także wywożą z fabryk wszystkie maszyny. Zabierana jest żywność, krowy, konie, owce i świnie. Cały sprzęt – nawet ramy okienne, drzwi, okna i meble” - tak stosunki polsko – radzieckie wspomina Leszek Pichór, jeden z pierwszych, polskich mieszkańców Elbląga w swoich wspomnieniach opublikowanych w książce „...ocalić od zapomnienia”
Polaków w mieście było bardzo mało, ale z każdym dniem ich liczba wzrastała. Z jednej strony przez Elbląg wracali „do siebie” ludzie, których wojna rzuciła z dala od stron rodzinnych. Z drugiej do miasta przyjeżdżali ludzie, którzy jakoś chcieli ułożyć sobie powojenne życie. Elbląg nie zachęcał wówczas do osiedlenia się na stałe „Wysiadłem na stacji kolejowej w Elblągu, całkowicie rozbitej i wypalonej i wyszedłem na ul. Grunwaldzką. Patrzyłem na kikuty rozbitych domów, na splątaną trakcję przewodów tramwajowych i sieci elektrycznej i ogarnął mnie wewnętrzny lęk. Jezdnia i i chodniki tej ulicy zarzucone były spalonymi samochodami i wozami, połamanymi meblami, skorupami. Po ulicy hulał mroźny wiatr ze śniegiem rozwiewając pierze, papiery i szmaty” - Józef Murzynowski wspominał swój przyjazd do Elbląga.
Nie będzie dużą przesadą napisać, że Elbląg do Polski przyłączyła Morska Grupa Operacyjna. Byli to ludzie „z papierami” od władz rosyjskich, które umożliwiały im „w miarę bez przeszkód” funkcjonowanie w mieście zarządzanym przez żołnierzy. Mimo to jedną z pierwszych polskich instytucji w Elblągu była Straż Portowa dowodzona przez Antoniego Hellmanna. Polski Elbląg był stosunkowo niewielkim terytorium. „Najbliższe nasze otoczenie to ul. Beniowskiego i Żymierskiego obie zamknięte przez wojsko. Ulica Pionierska, wolna i zamieszkała przez pierwszych osadników krzyżuje się z ulicą Armii Czerwonej. Jesteśmy więc w polskim centrum, gdzie skupia się większość urzędów, jak Starostwo, Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w budynku szkolnym” - wspominał po latach Tadeusz Żak, który zajmował się organizowaniem służby zdrowia w wyzwolonym Elblągu. Dość szybko, bo już w kwietniu 1945 r., uruchomiono szpital – co też pokazuje jakie były pierwsze potrzeby miasta. „Oddział wewnętrzny rozmieszczony został w budynku po klaryskach i posiadał w pierwszych dwóch latach swego istnienia 40 tzw. łóżek, którymi w rzeczywistości były różnego rodzaju tapczany, otomany kozetki, kanapy ściągnięte z opuszczonych mieszkań i kilka starych poniemieckich łóżek szpitalnych powiązanych sznurami i zużytymi bandażami” - pisał Arnold Zdeb, jeden z pierwszych lekarzy w powojennym mieście.
Pierwszym prezydentem Elbląga został Wacław Wysocki – mianowany na to stanowisko dopiero 2 kwietnia. Dzień później został powołany polski Zarząd Miasta.
„Prezydent miasta Wacław Wysocki jeździł po mieście reprezentacyjnym wozem – biedką ciągnioną przez szkapę. Korzystał z niej i jego zastępca Adam Bartoszewski” - czytamy we wspomnieniach Józefa Światkowskiego.
Ciekawa jest też geneza polskich nazw w Elblągu. „Wyglądało to mniej więcej w ten sposób. Otóż kilka osób wsiadło do jakiegoś samochodu i penetrowało określoną dzielnicę , które jeszcze nie posiadały polskich nazw. A ponieważ większość ówczesnego aktywu społeczno - politycznego pochodziła z Warszawy. I stąd w Elblągu Ogrodowa, Polna, Agrikola, Górnośląska, Traugutta, Radomska, Bielańska (obecna Nitchmanna), Długa (obecnie Komeńskiego) itd. itd” - pisał Jerzy J. Kolendo, przyszły dziennikarz elbląski, a wówczas robotnik.
„Życie gospodarcze miasta zapoczątkowali założyciele Elbląskiej Spółdzielni Spożywców […] 14 kwietnia uruchomiono pierwszy sklep spożywczo – kolonialny w domu przy ul. Beniowskiego, a w kilka dni później w tym samym budynku został urządzony pierwszy hotel. W tym samym czasie, przy ul. Kajki 1 uruchomiono pierwszy urząd pocztowy, którego kierownikiem został Edward Droszcz” - wspomina Roman Sulima – Gillow, jeden z pionierów Elbląga, późniejszy dziennikarz. - „W tym pionierskim okresie zbiorowe żywienie organizowano w stołówkach , a właściwie w jedynej istniejącej stołówce przy Zarządzie Miejskim. […] Mięso było rarytasem i zaczęło gościć na naszych stolach dzięki inicjatywie i dużej operatywności Antoniego Guzowskiego, który otworzył pierwszy sklep rzeźniczy przy ul. Armii Czerwonej pod tzw. „zegarem”. Mówiąc o mięsie mam na myśli tylko koninę przemyślnie przyprawianą „na dziko” i to przez nasze amatorskie kucharki posiadające jak np. Maria Smoleńska, doktorat z filozofii, ale za to bardzo ograniczone umiejętności kulinarne”.
Ciekawostką jest fakt, że powołanie polskich władz Elbląga nie oznaczało przejęcia władzy w mieście. Aż do 19 maja formalną i rzeczywistą władzę sprawowali dowódcy Armii Czerwonej. Nawet po formalnym przejęciu władzy przez Polaków niektóre części miasta (m. in. tereny stoczni Schichau'a) były nadal pod zarządem Rosjan. Zdobywcy Elbląga wywozili wszystko, co się tylko dało. „Wielkie święto przeżywali mieszkańcy 19 maja 1945 roku W dniu tym w komendanturze radzieckiej mieszczącej się w gmachu dzisiejszej poczty głównej odbyła się uroczystość formalnego przekazywania miasta polskiej administracji. Protokół przekazania podpisał w imieniu władz radzieckich płk Sieriebrow, a w imieniu władz polskich przejął miasto Wacław Wysocki” - pisał Roman Sulima Gillow.
O tych i o innych wspomnieniach pierwszych mieszkańców Elbląga można przeczytać w książce ...ocalić od zapomnienia” pod red. Ryszarda Tomczyka. Z książki wyłania się obraz Elbląga i okolic opisany przez pionierów, którzy przywracali nasze miasto „do życia” po wojennej zawierusze. Książkę wydał Urząd Miejski w Elblągu. Jest ona dostępna w Bibliotece Elbląskiej.
Polaków w mieście było bardzo mało, ale z każdym dniem ich liczba wzrastała. Z jednej strony przez Elbląg wracali „do siebie” ludzie, których wojna rzuciła z dala od stron rodzinnych. Z drugiej do miasta przyjeżdżali ludzie, którzy jakoś chcieli ułożyć sobie powojenne życie. Elbląg nie zachęcał wówczas do osiedlenia się na stałe „Wysiadłem na stacji kolejowej w Elblągu, całkowicie rozbitej i wypalonej i wyszedłem na ul. Grunwaldzką. Patrzyłem na kikuty rozbitych domów, na splątaną trakcję przewodów tramwajowych i sieci elektrycznej i ogarnął mnie wewnętrzny lęk. Jezdnia i i chodniki tej ulicy zarzucone były spalonymi samochodami i wozami, połamanymi meblami, skorupami. Po ulicy hulał mroźny wiatr ze śniegiem rozwiewając pierze, papiery i szmaty” - Józef Murzynowski wspominał swój przyjazd do Elbląga.
Nie będzie dużą przesadą napisać, że Elbląg do Polski przyłączyła Morska Grupa Operacyjna. Byli to ludzie „z papierami” od władz rosyjskich, które umożliwiały im „w miarę bez przeszkód” funkcjonowanie w mieście zarządzanym przez żołnierzy. Mimo to jedną z pierwszych polskich instytucji w Elblągu była Straż Portowa dowodzona przez Antoniego Hellmanna. Polski Elbląg był stosunkowo niewielkim terytorium. „Najbliższe nasze otoczenie to ul. Beniowskiego i Żymierskiego obie zamknięte przez wojsko. Ulica Pionierska, wolna i zamieszkała przez pierwszych osadników krzyżuje się z ulicą Armii Czerwonej. Jesteśmy więc w polskim centrum, gdzie skupia się większość urzędów, jak Starostwo, Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w budynku szkolnym” - wspominał po latach Tadeusz Żak, który zajmował się organizowaniem służby zdrowia w wyzwolonym Elblągu. Dość szybko, bo już w kwietniu 1945 r., uruchomiono szpital – co też pokazuje jakie były pierwsze potrzeby miasta. „Oddział wewnętrzny rozmieszczony został w budynku po klaryskach i posiadał w pierwszych dwóch latach swego istnienia 40 tzw. łóżek, którymi w rzeczywistości były różnego rodzaju tapczany, otomany kozetki, kanapy ściągnięte z opuszczonych mieszkań i kilka starych poniemieckich łóżek szpitalnych powiązanych sznurami i zużytymi bandażami” - pisał Arnold Zdeb, jeden z pierwszych lekarzy w powojennym mieście.
Pierwszym prezydentem Elbląga został Wacław Wysocki – mianowany na to stanowisko dopiero 2 kwietnia. Dzień później został powołany polski Zarząd Miasta.
„Prezydent miasta Wacław Wysocki jeździł po mieście reprezentacyjnym wozem – biedką ciągnioną przez szkapę. Korzystał z niej i jego zastępca Adam Bartoszewski” - czytamy we wspomnieniach Józefa Światkowskiego.
Ciekawa jest też geneza polskich nazw w Elblągu. „Wyglądało to mniej więcej w ten sposób. Otóż kilka osób wsiadło do jakiegoś samochodu i penetrowało określoną dzielnicę , które jeszcze nie posiadały polskich nazw. A ponieważ większość ówczesnego aktywu społeczno - politycznego pochodziła z Warszawy. I stąd w Elblągu Ogrodowa, Polna, Agrikola, Górnośląska, Traugutta, Radomska, Bielańska (obecna Nitchmanna), Długa (obecnie Komeńskiego) itd. itd” - pisał Jerzy J. Kolendo, przyszły dziennikarz elbląski, a wówczas robotnik.
„Życie gospodarcze miasta zapoczątkowali założyciele Elbląskiej Spółdzielni Spożywców […] 14 kwietnia uruchomiono pierwszy sklep spożywczo – kolonialny w domu przy ul. Beniowskiego, a w kilka dni później w tym samym budynku został urządzony pierwszy hotel. W tym samym czasie, przy ul. Kajki 1 uruchomiono pierwszy urząd pocztowy, którego kierownikiem został Edward Droszcz” - wspomina Roman Sulima – Gillow, jeden z pionierów Elbląga, późniejszy dziennikarz. - „W tym pionierskim okresie zbiorowe żywienie organizowano w stołówkach , a właściwie w jedynej istniejącej stołówce przy Zarządzie Miejskim. […] Mięso było rarytasem i zaczęło gościć na naszych stolach dzięki inicjatywie i dużej operatywności Antoniego Guzowskiego, który otworzył pierwszy sklep rzeźniczy przy ul. Armii Czerwonej pod tzw. „zegarem”. Mówiąc o mięsie mam na myśli tylko koninę przemyślnie przyprawianą „na dziko” i to przez nasze amatorskie kucharki posiadające jak np. Maria Smoleńska, doktorat z filozofii, ale za to bardzo ograniczone umiejętności kulinarne”.
Ciekawostką jest fakt, że powołanie polskich władz Elbląga nie oznaczało przejęcia władzy w mieście. Aż do 19 maja formalną i rzeczywistą władzę sprawowali dowódcy Armii Czerwonej. Nawet po formalnym przejęciu władzy przez Polaków niektóre części miasta (m. in. tereny stoczni Schichau'a) były nadal pod zarządem Rosjan. Zdobywcy Elbląga wywozili wszystko, co się tylko dało. „Wielkie święto przeżywali mieszkańcy 19 maja 1945 roku W dniu tym w komendanturze radzieckiej mieszczącej się w gmachu dzisiejszej poczty głównej odbyła się uroczystość formalnego przekazywania miasta polskiej administracji. Protokół przekazania podpisał w imieniu władz radzieckich płk Sieriebrow, a w imieniu władz polskich przejął miasto Wacław Wysocki” - pisał Roman Sulima Gillow.
O tych i o innych wspomnieniach pierwszych mieszkańców Elbląga można przeczytać w książce ...ocalić od zapomnienia” pod red. Ryszarda Tomczyka. Z książki wyłania się obraz Elbląga i okolic opisany przez pionierów, którzy przywracali nasze miasto „do życia” po wojennej zawierusze. Książkę wydał Urząd Miejski w Elblągu. Jest ona dostępna w Bibliotece Elbląskiej.
oprac. SM