Średniowieczny Elbląg, podobnie jak i inne miasta, posiadał w obrębie swoich murów miejsce przeznaczone do zabaw ludowych, coś w rodzaju wesołego miasteczka, informował Głos Elbląga z 21 lipca 1959 r.
Elbląskie wesołe miasteczko znajdowało się na Starym Mieście w okolicy między Bramą targową i Bramą Kowalską.
Był to duży ogród owocowy zasadzony dobranymi gatunkami jabłoni, gruszy, śliw i moreli. Granice ogrodu stanowiły rzadkie okazy krzewów, bukszpan, cięte krzaki grabiny. Pośrodku tego, doskonale utrzymanego parku miejskiego, rosła olbrzymia lipa, której rozłożyste konary rzucały cień na ustawione pod koroną stoły. W pobliżu drzewa i stołów zbudowano przemyślną fontannę w postaci dużej ryby, która wyrzucała z siebie strumienie wody. Wokół fontanny urządzono duży kamienny zbiornik na wodę – miejsce zabaw elbląskiej dzieciarni. W pobliskiej fosie pływały hodowane przez miasto łabędzie. Pięknie wyglądał park wesołego miasteczka na wiosnę i w lecie. Biel kwitnących drzew owocowych, soczysta zieleń krzewów i bujnej murawy, aromat kwitnącego drzewa lipowego, dyskretny, monotonny szmer spadającej do zbiornika wody, widok pływających w fosie iście królewskich ptaków – sprawiały bajkowe wrażenie. Tuż przy wejściu do parku stał mały domek – piwiarnia. Można tu było dostać znane i sławione przez piwoszy piwo elbląskie i smakowite pierniki. W upalne letnie dni – pękate antałki piwa moczyły się pod strumieniami fontanny, w kamiennym zbiorniku. Park wesołego miasteczka był miejscem schadzek zakochanych par. Tu, przy zastawionych cynowymi kubkami stołach, zabawiali się mieszczanie, zawierano transakcje handlowe, godzono zwaśnionych, swatano młode pary. W niedzielne popołudnie na murawie parkowej, pod takt skocznej melodii tańczyła młodzież Elbląga. Furkotały spódnice mieszczanek, szyte z ciężkiego holenderskiego atłasu. Migały strojne staniki, mieniły się czepce i fartuchy. Aksamitne kaftany patrycjatu mieszały się w tańcu z szarymi sukiennymi szatami młodzieży cechowej.
Nieco dalej zbierał się tłum amatorów strzelania z łuku do gołębi. Działały tu bractwa kurkowe, posiadające stare tradycje i duże poważanie w Radzie. Raz w roku odbywało się tu tradycyjne strzelanie z łuku lub kuszy do żywego, przywiązanego sprytnie wśród gałęzi u samego wierzchołka drzewa gołębia. Kto zestrzelił ptaka od pierwszego naciągnięcia cięciwy – zostawał królem kurkowym. W nagrodę otrzymywał artystycznie kuty, srebrny łańcuch naszyję z pozłacanym kurem. Miejski „król kurkowy” miał również przywilej w czasie uroczystości miejskich kroczyć w jednym szeregu z Panami z Rady. Był to naprawdę wielki zaszczyt – rzucający splendor na całą rodzinę, sklep czy też warsztat szczęśliwca. Ostatnie strzelanie do gołębia – odbyło się w Elblągu w roku 1768. W roku tym wybrany został ostatni elbląski król kurkowy. Z czasem ustały też wesołe zabawy w wesołym miasteczku. Nad miastem zawiły ciemne chmury. Napad Krzyżaków, najazd konkurencyjnego Gdańska, Szwedzi…
Piękny owocowy ogród, krzewy, fontanna – ustąpiły miejsca wałom obronnym i rowom.
Był to duży ogród owocowy zasadzony dobranymi gatunkami jabłoni, gruszy, śliw i moreli. Granice ogrodu stanowiły rzadkie okazy krzewów, bukszpan, cięte krzaki grabiny. Pośrodku tego, doskonale utrzymanego parku miejskiego, rosła olbrzymia lipa, której rozłożyste konary rzucały cień na ustawione pod koroną stoły. W pobliżu drzewa i stołów zbudowano przemyślną fontannę w postaci dużej ryby, która wyrzucała z siebie strumienie wody. Wokół fontanny urządzono duży kamienny zbiornik na wodę – miejsce zabaw elbląskiej dzieciarni. W pobliskiej fosie pływały hodowane przez miasto łabędzie. Pięknie wyglądał park wesołego miasteczka na wiosnę i w lecie. Biel kwitnących drzew owocowych, soczysta zieleń krzewów i bujnej murawy, aromat kwitnącego drzewa lipowego, dyskretny, monotonny szmer spadającej do zbiornika wody, widok pływających w fosie iście królewskich ptaków – sprawiały bajkowe wrażenie. Tuż przy wejściu do parku stał mały domek – piwiarnia. Można tu było dostać znane i sławione przez piwoszy piwo elbląskie i smakowite pierniki. W upalne letnie dni – pękate antałki piwa moczyły się pod strumieniami fontanny, w kamiennym zbiorniku. Park wesołego miasteczka był miejscem schadzek zakochanych par. Tu, przy zastawionych cynowymi kubkami stołach, zabawiali się mieszczanie, zawierano transakcje handlowe, godzono zwaśnionych, swatano młode pary. W niedzielne popołudnie na murawie parkowej, pod takt skocznej melodii tańczyła młodzież Elbląga. Furkotały spódnice mieszczanek, szyte z ciężkiego holenderskiego atłasu. Migały strojne staniki, mieniły się czepce i fartuchy. Aksamitne kaftany patrycjatu mieszały się w tańcu z szarymi sukiennymi szatami młodzieży cechowej.
Nieco dalej zbierał się tłum amatorów strzelania z łuku do gołębi. Działały tu bractwa kurkowe, posiadające stare tradycje i duże poważanie w Radzie. Raz w roku odbywało się tu tradycyjne strzelanie z łuku lub kuszy do żywego, przywiązanego sprytnie wśród gałęzi u samego wierzchołka drzewa gołębia. Kto zestrzelił ptaka od pierwszego naciągnięcia cięciwy – zostawał królem kurkowym. W nagrodę otrzymywał artystycznie kuty, srebrny łańcuch naszyję z pozłacanym kurem. Miejski „król kurkowy” miał również przywilej w czasie uroczystości miejskich kroczyć w jednym szeregu z Panami z Rady. Był to naprawdę wielki zaszczyt – rzucający splendor na całą rodzinę, sklep czy też warsztat szczęśliwca. Ostatnie strzelanie do gołębia – odbyło się w Elblągu w roku 1768. W roku tym wybrany został ostatni elbląski król kurkowy. Z czasem ustały też wesołe zabawy w wesołym miasteczku. Nad miastem zawiły ciemne chmury. Napad Krzyżaków, najazd konkurencyjnego Gdańska, Szwedzi…
Piękny owocowy ogród, krzewy, fontanna – ustąpiły miejsca wałom obronnym i rowom.
oprac. Olaf B.