Jeszcze 220 metrów odwiertu mają do wykonania pracownicy wiertni w Rogitach koło Braniewa, gdzie firma Talisman Energy Polska poszukuje gazu łupkowego. Potem ekipa i cała instalacja wiertnicza zostanie przeniesiona do Szczawna koło Brodnicy. W kwietniu powinno być wiadomo, czy koło Braniewa występuje gaz z łupków w takiej ilości, że warto go wydobywać. Zobacz wiertnię w Rogitach w zimowy wieczór.
Przypomnijmy, odwiert poszukiwawczy gazu łupkowego w Rogitach koło Braniewa uruchomiono 14 grudnia ubiegłego roku. Poszukiwania złóż gazu w Rogitach prowadzi kanadyjska firma Talisman Energy Polska, której podwykonawcą jest należąca do PGNiG firma „Nafta” Piła. Lokalizację odwiertu w Rogitach wybrano na podstawie wyników badań sejsmicznych wykonanych przez firmę Geofizyka Kraków.
O tym, co będzie dalej, rozmawiam z Jadwigą Święcicką z Talisman Energy Polska, odpowiedzialną za kontakty z mediami.
Piotr Derlukiewicz: – Jak długo potrwają jeszcze wiercenia w Rogitach?
Jadwiga Święcicka: – Jeszcze około dwóch tygodni. Jesteśmy teraz na głębokości 2780 metrów, a chcemy się dowiercić do 3 tysięcy.
– Co potem?
– Przeniesiemy się do Szczawna koło Brodnicy. Nasza firma ma trzy koncesje na poszukiwanie gazu łupkowego – Gdańsk, Braniewo i Szczawno. Na terenie gdańskiej koncesji wykonaliśmy już jeden odwiert w miejscowości Lewino, odwiert w Rogitach jest drugi, trzecim będzie odwiert w miejscowości Szczawno.
– Czy wysyłacie już Państwo wydobyte próbki do laboratorium?
– Zaczęliśmy to robić, ale najważniejsze będą wyniki badań z głębokości, do których dopiero się dowiercamy – 2,5-3 tys. metrów.
– Kiedy możemy się ich spodziewać?
– Myślę, że wstępne ekspertyzy z odwiertu w Rogitach będą znane w kwietniu.
– Spędziliście tu święta Bożego Narodzenia i Sylwestra...
– Tak, wiercimy 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Na terenie tego odwiertu pracuje 60 pracowników w systemie zmianowym.
– Czym się różni gaz łupkowy od konwencjonalnego gazu ziemnego?
– Gaz łupkowy to jest ten sam gaz, różni się natomiast sposobem występowania. Gaz konwencjonalny swobodnie przemieszcza się w skale do miejsca, w którym zatrzymuje go skała nieprzepuszczalna, jest wydobywany za pośrednictwem odwiertu pionowego. Natomiast gaz w łupkach występuje w skale o niskiej przepuszczalności i aby go wydobywać, konieczne jest skruszenie takiej skały, a więc wykonanie zabiegu szczelinowania, co umożliwi gazowi przemieszczenie się i wydobycie przez odwiert.
– Czy ten odwiert niczym nie zagraża środowisku?
– Jest to odwiert wyłącznie pionowy, planujemy dowiercić się na głębokość 3 tys. metrów. U góry, przy powierzchni odwiert ma średnicę 2,5 m, potem stopniowo się zwęża i na samym dole ma około 14 cm średnicy. Odwiert na całej swojej długości jest uszczelniany, ocembrowany, tak że nie ma możliwości, aby cokolwiek z odwiertu przenikało na zewnątrz, ani żeby woda dostawała się do odwiertu. Uszczelnienie takiego odwiertu to kilka warstw stali i kompozycji betonu, na samej górze są to co najmniej cztery warstwy stali i cztery warstwy betonu.
– Skąd pochodzi woda, której do odwiertu zużywacie przecież bardzo dużo?
– Pobieramy ją z dwóch źródeł, jest to ujęcie własne i tutejszy wodociąg komunalny.
– A to, co wydobywacie z głębi ziemi? Co się z tym dzieje?
– Urobek, czyli wierciny wydobywane z odwiertu, są odtransportowywane do kontenera. Potem te odpady wiertnicze odbierają od nas specjalistyczne firmy, które zajmują się ich utylizacją i zagospodarowaniem.
– Po zakończeniu odwiertu przeniesiecie się do Szczawna, a to miejsce – 3-hektarowa działka w Rogitach – jak będzie wyglądało?
– Po zakończeniu odwiertu zostanie tu tylko kontrolno-pomiarowy zawór bezpieczeństwa. Zawór będzie ogrodzony. Płyty betonowe zostaną zdemontowane, a ziemia zebrana z pola, która teraz jest usypana w takie wały, zostanie z powrotem rozłożona po polu i możliwe będzie jej użytkowanie dokładnie w ten sam sposób jak wcześniej, przed wykonaniem odwiertu. My zajmujemy obszar tylko przez ten czas, kiedy wykonujemy odwiert.
***
Dziś wieczorem w Rogitach był Witek Sadowski, nasz fotoreporter, by sfotografować wiertnię w mroźny, zimowy wieczór. Sprawdził, że woda do płukania odwiertu nie zamarza – pochodzi z głębi ziemi, poza tym rury są dobrze izolowane. Pracownicy również nie zamarzają – w barakach mieszkalnych jest ciepło, poza tym... mają doświadczenie. – Zimą musi być zimno – powiedział mu jeden z nich, Polak pracujący wcześniej na wiertniach w Kanadzie. – To nie jest zima. W Kanadzie dużo większy mróz potrafi trzymać kilka miesięcy.
O tym, co będzie dalej, rozmawiam z Jadwigą Święcicką z Talisman Energy Polska, odpowiedzialną za kontakty z mediami.
Piotr Derlukiewicz: – Jak długo potrwają jeszcze wiercenia w Rogitach?
Jadwiga Święcicka: – Jeszcze około dwóch tygodni. Jesteśmy teraz na głębokości 2780 metrów, a chcemy się dowiercić do 3 tysięcy.
– Co potem?
– Przeniesiemy się do Szczawna koło Brodnicy. Nasza firma ma trzy koncesje na poszukiwanie gazu łupkowego – Gdańsk, Braniewo i Szczawno. Na terenie gdańskiej koncesji wykonaliśmy już jeden odwiert w miejscowości Lewino, odwiert w Rogitach jest drugi, trzecim będzie odwiert w miejscowości Szczawno.
– Czy wysyłacie już Państwo wydobyte próbki do laboratorium?
– Zaczęliśmy to robić, ale najważniejsze będą wyniki badań z głębokości, do których dopiero się dowiercamy – 2,5-3 tys. metrów.
– Kiedy możemy się ich spodziewać?
– Myślę, że wstępne ekspertyzy z odwiertu w Rogitach będą znane w kwietniu.
– Spędziliście tu święta Bożego Narodzenia i Sylwestra...
– Tak, wiercimy 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Na terenie tego odwiertu pracuje 60 pracowników w systemie zmianowym.
– Czym się różni gaz łupkowy od konwencjonalnego gazu ziemnego?
– Gaz łupkowy to jest ten sam gaz, różni się natomiast sposobem występowania. Gaz konwencjonalny swobodnie przemieszcza się w skale do miejsca, w którym zatrzymuje go skała nieprzepuszczalna, jest wydobywany za pośrednictwem odwiertu pionowego. Natomiast gaz w łupkach występuje w skale o niskiej przepuszczalności i aby go wydobywać, konieczne jest skruszenie takiej skały, a więc wykonanie zabiegu szczelinowania, co umożliwi gazowi przemieszczenie się i wydobycie przez odwiert.
– Czy ten odwiert niczym nie zagraża środowisku?
– Jest to odwiert wyłącznie pionowy, planujemy dowiercić się na głębokość 3 tys. metrów. U góry, przy powierzchni odwiert ma średnicę 2,5 m, potem stopniowo się zwęża i na samym dole ma około 14 cm średnicy. Odwiert na całej swojej długości jest uszczelniany, ocembrowany, tak że nie ma możliwości, aby cokolwiek z odwiertu przenikało na zewnątrz, ani żeby woda dostawała się do odwiertu. Uszczelnienie takiego odwiertu to kilka warstw stali i kompozycji betonu, na samej górze są to co najmniej cztery warstwy stali i cztery warstwy betonu.
– Skąd pochodzi woda, której do odwiertu zużywacie przecież bardzo dużo?
– Pobieramy ją z dwóch źródeł, jest to ujęcie własne i tutejszy wodociąg komunalny.
– A to, co wydobywacie z głębi ziemi? Co się z tym dzieje?
– Urobek, czyli wierciny wydobywane z odwiertu, są odtransportowywane do kontenera. Potem te odpady wiertnicze odbierają od nas specjalistyczne firmy, które zajmują się ich utylizacją i zagospodarowaniem.
– Po zakończeniu odwiertu przeniesiecie się do Szczawna, a to miejsce – 3-hektarowa działka w Rogitach – jak będzie wyglądało?
– Po zakończeniu odwiertu zostanie tu tylko kontrolno-pomiarowy zawór bezpieczeństwa. Zawór będzie ogrodzony. Płyty betonowe zostaną zdemontowane, a ziemia zebrana z pola, która teraz jest usypana w takie wały, zostanie z powrotem rozłożona po polu i możliwe będzie jej użytkowanie dokładnie w ten sam sposób jak wcześniej, przed wykonaniem odwiertu. My zajmujemy obszar tylko przez ten czas, kiedy wykonujemy odwiert.
***
Dziś wieczorem w Rogitach był Witek Sadowski, nasz fotoreporter, by sfotografować wiertnię w mroźny, zimowy wieczór. Sprawdził, że woda do płukania odwiertu nie zamarza – pochodzi z głębi ziemi, poza tym rury są dobrze izolowane. Pracownicy również nie zamarzają – w barakach mieszkalnych jest ciepło, poza tym... mają doświadczenie. – Zimą musi być zimno – powiedział mu jeden z nich, Polak pracujący wcześniej na wiertniach w Kanadzie. – To nie jest zima. W Kanadzie dużo większy mróz potrafi trzymać kilka miesięcy.
Piotr Derlukiewicz