
Dlaczego rok 2012 będzie niezwykle istotny, jeśli chodzi o funkcjonowanie naszej komunikacji miejskiej do 2020 r.? Dlaczego tak trudno zmienić trasę czy rozkład jazdy autobusu? Co to jest plan transportowy? – wszystko to wyjaśnia Zbigniew Orzech, dyrektor Zarządu Komunikacji Miejskiej w Elblągu.
Zbigniew Orzech, nowy dyrektor Zarządu Komunikacji Miejskiej w Elblągu, wczoraj (7 grudnia) spotkał się po raz pierwszy z dziennikarzami. Długo rozmawialiśmy o zamierzeniach na przyszły rok, bo przyszły rok będzie bardzo istotny dla elblążan korzystających z komunikacji miejskiej. Skutki podjętych w 2012 r. decyzji będziemy odczuwać aż do roku 2020. Oby tylko dobrych.
Zbigniew Orzech: – Elbląg ma wzorcowy system zarządzania komunikacją miejską. Podkreśla to na każdej konferencji prof. Olgierd Wyszomirski – świadomie wymieniam jego nazwisko, bo to człowiek, który zajmuje się naukowo komunikacją od wielu, wielu lat, jest takim guru w dziedzinie komunikacji miejskiej w Polsce, a jednocześnie jest praktykiem, dyrektorem Zarządu Komunikacji Miejskiej w Gdyni. Prof. Wyszomirski nasze rozwiązanie wskazuje jako rozwiązanie modelowe, aczkolwiek niszowe, bo taki system zarządzania komunikacją funkcjonuje tylko w Elblągu.
Dziennikarze: – Na czym polega modelowość elbląskiego rozwiązania?
– Główna cecha naszego systemu zarządzania komunikacją to rozdział pomiędzy operatorem, a organizatorem. Organizatorem jest miasto, a więc prezydent, burmistrz. Wiadomo, że nie zajmuje się on komunikacją osobiście. W innych miastach jest to albo osobny departament w urzędzie miasta, albo zakład budżetowy – najczęściej spotykane rozwiązanie. Trzecie rozwiązanie, elbląskie, jest jedynym takim w Polsce – funkcje organizatora zostały scedowane na Zarząd Komunikacji Miejskiej, który jest spółką prawa handlowego, czyli spółką z o.o. W Unii Europejskiej taki system został przyjęty jako wzorcowy. Tym możemy się pochwalić – jeszcze nie było ustawy, nie było rozporządzeń unijnych, a mu już ten system w Elblągu mieliśmy.
– A operator?
– Operatorem jest ten, który wykonuje usługę, a więc jeździ i wozi pasażerów. Jego wyłonienie może się odbyć albo w drodze przetargu, albo przez powierzenie tej usługi bez przetargu. Ten drugi sposób może mieć jednak miejsce tylko w niewielkich miastach, w Elblągu już nie. W Elblągu taki przetarg odbył się w 2006 roku, umowy z przewoźnikami zostały podpisane na siedem lat (2007-2013). Następne rozdanie czeka nas od roku 2014, prawdopodobnie będzie to kolejna siedmiolatka, więc na lata 2014-2020.
– Więc kto nas teraz wozi?
– Aktualnie mamy czterech przewoźników: Tramwaje Elbląskie, spółkę ze 100-procentowym udziałem miasta, i trzy spółki z o. o., które są podmiotami prywatnymi: Przedsiębiorstwo Komunikacji Samochodowej (PKS), Autobusowe Linie Prywatne (ALP) i Przedsiębiorstwo Komunikacji Autobusowej (PKA). Ci trzej przewoźnicy autobusowi jeżdżą w ramach zawartego w 2006 roku kontraktu.
– Dlaczego te przetargi są takie ważne?
– Ponieważ w kontrakcie są dwa parametry stale i one determinują nasze działania do roku 2013. Pierwszy to cena za jeden wozokilometr, wynegocjowana w 2006 r. i powiększana co roku o wskaźnik inflacji i wskaźnik wzrostu cen paliwa. Drugi parametr stały możemy wprawdzie korygować, ale tylko w pewnych, określonych w kontrakcie z 2006 r. granicach – to liczba wozokilometrów do przejechania. Zmiana nie możemy przekroczyć 15 proc . w całym okresie siedmioletnim. Dlatego nasze ruchy, jeśli chodzi o kwestie zmian linii, zasięgu linii są mocno ograniczone. Radykalnie będzie można to zmienić dopiero w następnym rozdaniu – na lata 2014-2020.
– Dwa najbliższe lata są więc dla Zarządu Komunikacji Miejskiej kluczowe, bo skutki podejmowanych teraz decyzji elblążanie będą odczuwać aż do 2020 r.
– Owszem, z tego terminarza wynikają dla ZKM pewne działania, które muszę wykonać i za które biorę pełną odpowiedzialność.
– A konkretnie?
– Zacznijmy od końca... W drugiej połowie 2013 r. musimy mieć podpisane nowe umowy z przewoźnikami, żeby 1 stycznia 2014 r. komunikacja miejska mogła funkcjonować. Dlatego w pierwszej połowie 2013 r. musi być rozstrzygnięty duży przetarg na przewozy, do którego najpóźniej w drugiej połowie 2012 r. trzeba przygotować warunki przetargowe, m.in. ile chcemy mieć w Elblągu linii, jakie trasy przejazdu, jaką częstotliwość kursowania, jakie rozkłady jazdy – wszystko to, co musi się znaleźć w tych nowych kontraktach.
– Przyszły rok będzie więc najważniejszy...
– Tak, bo w 2012 r. trzeba zebrać cała niezbędną wiedzę, także o planach rozwojowych miasta. W 2012 r. musimy przygotować dokument, którego nikt dotąd w Polsce nie przygotowywał, a teraz ustawa to nakazuje – w miastach powyżej 50 tysięcy mieszkańców musi być opracowany plan transportowy, czyli „Plan zrównoważonego rozwoju publicznego transportu zbiorowego w komunikacji miejskiej”. Ten plan ma wszelkie cechy planu zagospodarowania przestrzennego – musi przejść wszystkie procedury konsultacyjne, być przegłosowany przez Radę Miasta, uzgodniony z ościennymi gminami i na szczeblu województwa. Ten plan będzie określał wszystkie warunki do przetargu – to jest jedna z najważniejszych rzeczy, jakie przed nami w 2012 r.
– A druga?
– W 2012 r. nastąpi pełne wdrożenie Elbląskiej Karty Miejskiej. Rozumiem to tak, że większość naszych pasażerów korzysta z karty elektronicznej, wygaszamy papierowy bilet. Musimy również w tym czasie wyeliminować wszystkie ewentualne usterki, luki w systemie EKM, które – jako realista – wiem, że wystąpią.
– Skąd to przekonanie?
– Ano stąd, że nasza EKM-ka jest w pewnym sensie nowa w Polsce. Dlaczego nowa? Gdy słyszymy, że gdzieś funkcjonuje bilet elektroniczny, to on funkcjonuje zazwyczaj w mniejszym niż u nas zakresie. W Trójmieście na przykład jest bilet elektroniczny, ale on zastępuje jedynie bilet okresowy. Z punktu widzenia ekonomicznego powiem wprost – to jest żadna inwestycja, bo system biletu elektronicznego, jeśli obejmuje tylko bilet okresowy, jest dużo droższy niż zwykły, historyczny kartonik z przyklejonym zdjęciem.
Nasza RKM-ka jest nowością w Polsce chociażby z tego powodu, że obejmuje dwa obszary: parkingi i komunikację miejską. To rodzi pewne reperkusje techniczne, softwarowe, szczególnie oprogramowania. Choćby kwestia rozliczeń – inny jest VAT na usługi parkingowe, inny na komunikację miejską. Czegoś takiego jak EKM w zasadzie w innych miastach nie ma.
Elbląska komunikacja miejska w liczbach:
25 – linii komunikacyjnych: pięć linii tramwajowych, 20 linii autobusowych (w tym jedna nocna i jedna sezonowa)
78 – pojazdów wozi pasażerów w dzień roboczy
1169 – kursów jest wykonywanych w dzień roboczy
12 000 – kilometrów pokonują dziennie tramwaje i autobusy
28 000 – pasażerów korzysta z komunikacji miejskiej w dzień roboczy
29 000 – Elbląskich Kart Miejskich wydano do chwili obecnej
25 – linii komunikacyjnych: pięć linii tramwajowych, 20 linii autobusowych (w tym jedna nocna i jedna sezonowa)
78 – pojazdów wozi pasażerów w dzień roboczy
1169 – kursów jest wykonywanych w dzień roboczy
12 000 – kilometrów pokonują dziennie tramwaje i autobusy
28 000 – pasażerów korzysta z komunikacji miejskiej w dzień roboczy
29 000 – Elbląskich Kart Miejskich wydano do chwili obecnej
Zbigniew Orzech: – Elbląg ma wzorcowy system zarządzania komunikacją miejską. Podkreśla to na każdej konferencji prof. Olgierd Wyszomirski – świadomie wymieniam jego nazwisko, bo to człowiek, który zajmuje się naukowo komunikacją od wielu, wielu lat, jest takim guru w dziedzinie komunikacji miejskiej w Polsce, a jednocześnie jest praktykiem, dyrektorem Zarządu Komunikacji Miejskiej w Gdyni. Prof. Wyszomirski nasze rozwiązanie wskazuje jako rozwiązanie modelowe, aczkolwiek niszowe, bo taki system zarządzania komunikacją funkcjonuje tylko w Elblągu.
Dziennikarze: – Na czym polega modelowość elbląskiego rozwiązania?
– Główna cecha naszego systemu zarządzania komunikacją to rozdział pomiędzy operatorem, a organizatorem. Organizatorem jest miasto, a więc prezydent, burmistrz. Wiadomo, że nie zajmuje się on komunikacją osobiście. W innych miastach jest to albo osobny departament w urzędzie miasta, albo zakład budżetowy – najczęściej spotykane rozwiązanie. Trzecie rozwiązanie, elbląskie, jest jedynym takim w Polsce – funkcje organizatora zostały scedowane na Zarząd Komunikacji Miejskiej, który jest spółką prawa handlowego, czyli spółką z o.o. W Unii Europejskiej taki system został przyjęty jako wzorcowy. Tym możemy się pochwalić – jeszcze nie było ustawy, nie było rozporządzeń unijnych, a mu już ten system w Elblągu mieliśmy.
– A operator?
– Operatorem jest ten, który wykonuje usługę, a więc jeździ i wozi pasażerów. Jego wyłonienie może się odbyć albo w drodze przetargu, albo przez powierzenie tej usługi bez przetargu. Ten drugi sposób może mieć jednak miejsce tylko w niewielkich miastach, w Elblągu już nie. W Elblągu taki przetarg odbył się w 2006 roku, umowy z przewoźnikami zostały podpisane na siedem lat (2007-2013). Następne rozdanie czeka nas od roku 2014, prawdopodobnie będzie to kolejna siedmiolatka, więc na lata 2014-2020.
– Więc kto nas teraz wozi?
– Aktualnie mamy czterech przewoźników: Tramwaje Elbląskie, spółkę ze 100-procentowym udziałem miasta, i trzy spółki z o. o., które są podmiotami prywatnymi: Przedsiębiorstwo Komunikacji Samochodowej (PKS), Autobusowe Linie Prywatne (ALP) i Przedsiębiorstwo Komunikacji Autobusowej (PKA). Ci trzej przewoźnicy autobusowi jeżdżą w ramach zawartego w 2006 roku kontraktu.
– Dlaczego te przetargi są takie ważne?
– Ponieważ w kontrakcie są dwa parametry stale i one determinują nasze działania do roku 2013. Pierwszy to cena za jeden wozokilometr, wynegocjowana w 2006 r. i powiększana co roku o wskaźnik inflacji i wskaźnik wzrostu cen paliwa. Drugi parametr stały możemy wprawdzie korygować, ale tylko w pewnych, określonych w kontrakcie z 2006 r. granicach – to liczba wozokilometrów do przejechania. Zmiana nie możemy przekroczyć 15 proc . w całym okresie siedmioletnim. Dlatego nasze ruchy, jeśli chodzi o kwestie zmian linii, zasięgu linii są mocno ograniczone. Radykalnie będzie można to zmienić dopiero w następnym rozdaniu – na lata 2014-2020.
– Dwa najbliższe lata są więc dla Zarządu Komunikacji Miejskiej kluczowe, bo skutki podejmowanych teraz decyzji elblążanie będą odczuwać aż do 2020 r.
– Owszem, z tego terminarza wynikają dla ZKM pewne działania, które muszę wykonać i za które biorę pełną odpowiedzialność.
– A konkretnie?
– Zacznijmy od końca... W drugiej połowie 2013 r. musimy mieć podpisane nowe umowy z przewoźnikami, żeby 1 stycznia 2014 r. komunikacja miejska mogła funkcjonować. Dlatego w pierwszej połowie 2013 r. musi być rozstrzygnięty duży przetarg na przewozy, do którego najpóźniej w drugiej połowie 2012 r. trzeba przygotować warunki przetargowe, m.in. ile chcemy mieć w Elblągu linii, jakie trasy przejazdu, jaką częstotliwość kursowania, jakie rozkłady jazdy – wszystko to, co musi się znaleźć w tych nowych kontraktach.
– Przyszły rok będzie więc najważniejszy...
– Tak, bo w 2012 r. trzeba zebrać cała niezbędną wiedzę, także o planach rozwojowych miasta. W 2012 r. musimy przygotować dokument, którego nikt dotąd w Polsce nie przygotowywał, a teraz ustawa to nakazuje – w miastach powyżej 50 tysięcy mieszkańców musi być opracowany plan transportowy, czyli „Plan zrównoważonego rozwoju publicznego transportu zbiorowego w komunikacji miejskiej”. Ten plan ma wszelkie cechy planu zagospodarowania przestrzennego – musi przejść wszystkie procedury konsultacyjne, być przegłosowany przez Radę Miasta, uzgodniony z ościennymi gminami i na szczeblu województwa. Ten plan będzie określał wszystkie warunki do przetargu – to jest jedna z najważniejszych rzeczy, jakie przed nami w 2012 r.
– A druga?
– W 2012 r. nastąpi pełne wdrożenie Elbląskiej Karty Miejskiej. Rozumiem to tak, że większość naszych pasażerów korzysta z karty elektronicznej, wygaszamy papierowy bilet. Musimy również w tym czasie wyeliminować wszystkie ewentualne usterki, luki w systemie EKM, które – jako realista – wiem, że wystąpią.
– Skąd to przekonanie?
– Ano stąd, że nasza EKM-ka jest w pewnym sensie nowa w Polsce. Dlaczego nowa? Gdy słyszymy, że gdzieś funkcjonuje bilet elektroniczny, to on funkcjonuje zazwyczaj w mniejszym niż u nas zakresie. W Trójmieście na przykład jest bilet elektroniczny, ale on zastępuje jedynie bilet okresowy. Z punktu widzenia ekonomicznego powiem wprost – to jest żadna inwestycja, bo system biletu elektronicznego, jeśli obejmuje tylko bilet okresowy, jest dużo droższy niż zwykły, historyczny kartonik z przyklejonym zdjęciem.
Nasza RKM-ka jest nowością w Polsce chociażby z tego powodu, że obejmuje dwa obszary: parkingi i komunikację miejską. To rodzi pewne reperkusje techniczne, softwarowe, szczególnie oprogramowania. Choćby kwestia rozliczeń – inny jest VAT na usługi parkingowe, inny na komunikację miejską. Czegoś takiego jak EKM w zasadzie w innych miastach nie ma.
Piotr Derlukiewicz