Fińscy i szwedzcy przedsiębiorcy przyjechali dzisiaj do Elbląga, by dyskutować z przedstawicielami polskich samorządów i biznesu na temat współpracy. Co w niej może pomóc, a co przeszkadza? Zobacz zdjęcia z gospodarczej konferencji.
Prezydent Elbląga Witold Wróblewski podkreślał, że dzięki budowie trasy S7 Elbląg już w przyszłym roku będzie lepiej skomunikowany z Trójmiastem. Gospodarczym atutem ma być także bliskość obwodu kaliningradzkiego. - Od 26 lat współpracujemy ze szwedzkim Ronneby, dzięki takim kontaktom powstał Instytut Informatyki Stosowanej na PWSZ i pomysł na budowę EPT i wprowadzenie idei złotego trójkąta, czyli współpracy samorządu, uczelni i biznesu. Mamy wiele terenów inwestycyjnych, a w ciągu najbliższych lat atrakcyjność inwestycyjna Elbląga jeszcze wzrośnie dzięki budowie kanału przez Mierzeję Wiślaną – przekonywał Witold Wróblewski.
Do Elbląga przyjechali przedstawiciele dziesięciu fińskich i szwedzkich firm, którzy reprezentowali m.in. branżę informatyczną, budowlaną oraz zdrowotną. Szukają partnerów do współpracy, choć jak przyznali podczas panelu dyskusyjnego, nie jest to taka prosta sprawa.
- W Polsce zainwestowało dotychczas 700 szwedzkich firm, na czele z IKEA. Inwestują tam, gdzie jest dostęp do wykształconej efektywnej kadry, gdzie jest dobra infrastruktura i logistyka i gdzie jest dobry i łatwy kontakt z lokalnymi władzami. Proces inwestycyjny musi być szybki i bez barier. Musicie być bardziej widoczni jako region wśród 16 województw – mówił Daniel Larsson, doradca w Ambasadzie Szwecji w Warszawie, który od 12 lat zajmuje się współpracą gospodarczą.
- Jesteśmy krajem, który stawia na rozwój technologii, innowacyjność. Niestety w Polsce odczuwamy brak wykwalifikowanej kadry – mówił podczas dyskusji Jari Rastas, przedsiębiorca z Finlandii, który jest honorowym konsulem Polski w Turku.
Przeciwnego zdania był za to Tomasz Wiśniewski, HR manager w fabryce IKEA w Wielbarku koło Szczytna. - W naszej fabryce pracuje 1,9 tysiąca osób z Wielbarka i bliższych oraz dalszych okolic. Nie mamy problemów z naborem do pracy, bo dbamy o pracowników, zapewniamy szkolenia, dbamy o to, by mieli prawo decydowania o pewnych sprawach. Samo podwyższanie pensji nic nie da – stwierdził Tomasz Wiśniewski.
Barierą dla współpracy polsko-skandynawskiej są też kwestie prawne. Jak stwierdził radca prawny Piotr Mrowiec, polscy przedsiębiorcy muszą być lepiej przygotowani do negocjacji ze skandynawskimi partnerami. - W Skandynawii spory są rozstrzygane często w ramach arbitrażu, który jest bardzo drogi – stwierdził.
O tym, czy rozmowy ze skandynawskimi firmami na temat inwestycji to ciężka przeprawa, polscy przedsiębiorcy mogli przekonać się podczas indywidualnych spotkań, które odbyły się po prezentacjach i dyskusjach.
- Duńczyk to nie Szwed, Szwed to nie Fin, Fin to nie Norweg. Skandynawowie są różni, między tymi krajami i narodami są duże różnice kulturowe i trzeba brać to pod uwagę w kontaktach gospodarczych – powiedziała nam Ewa Burdon, prezes Norwesko-Polskiej Izby Handlowej w Oslo, która pochodzi z Elbląga. - Gdzie mogę, promuję hasło „Polska”. W Norwegii nigdy nie było tylu inwestorów z Polski, co świadczy o odwadze i sukcesie. Mijają już czasy, gdy Polaków zatrudniało się w Norwegii tylko dlatego, że są tańsi. Teraz jesteśmy doceniani za jakość i pracowitość i często zarabiamy więcej od Norwegów. Myślę, że Norwegowie też coraz chętniej będą inwestować w Polsce, ale bez względu na to, jak dany region będzie się starał ich przyciągnąć, najważniejszy jest dobry wizerunek kraju na zewnątrz – stwierdziła Ewa Burdon. I dodała: - Planujemy ściślejszą współpracę Polsko-Norweskiej Izby Handlowej z samorządem Elbląga. Skoro robimy nasze gospodarcze konferencje w Krakowie, Warszawie czy Gdańsku, to dlaczego nie w Elblągu? Patrzę na ten pomysł z optymizmem.