UWAGA!

----

Pierwszy wyjeżdża o 4.04

 Elbląg, Pierwszy wyjeżdża o 4.04
(fot. WS)

Przed drugą wojną światową bycie tramwajarzem oznaczało prestiż i szacunek społeczny. Eleganckie mundury wyróżniały motorniczych spośród wielu innych grup zawodowych. Co z tego zostało dziś? Jak to obecnie wygląda w Elblągu? Czy warto pracować w Tramwajach Elbląskich? Zobacz miasto z perspektywy motorniczego.

– Aktualnie na stanowisku motorniczy w naszej firmie jest zatrudnionych 59 osób – mówi Marek Prochera, kierownik działu eksploatacji spółki Tramwaje Elbląskie. – W tej grupie mamy osiem kobiet. Po kilku latach nieobecności panie wróciły do tego zawodu. Niezatrudnianie ich było spowodowane wymogiem posiadania wykształcenia o kierunku elektromechanik czy elektromonter, a panie w tych zawodach się raczej nie kształciły, więc stanowiło to dla nich pewną barierę. Od kilku lat ten wymóg zniknął i panie wróciły do pracy w charakterze motorniczych. Muszę przyznać, że kobiety w tej pracy radzą sobie świetnie. Gdy trzeba rozładować jakieś napięcie czy konflikt, nierzadko uśmiech pani tramwajarki jest bezcenny i pozwala załagodzić sytuację.
      
       Być motorniczym
      
Jednym z warunków przyjęcia do pracy na stanowisko motorniczy jest minimalny wiek kandydata. Ustawowo wynosi on 20 lat, w Tramwajach Elbląskich jako jego dolną granicę przyjęto 21 lat. Kierownictwo firmy kilka lat temu doszło do wniosku, że skoro mężczyzna, aby zawrzeć małżeństwo i założyć rodzinę, musi mieć minimum 21 lat, to tym bardziej człowiek, któremu powierza się ludzkie życie i zdrowie czy majątek spółki, też musi być odpowiednio dojrzały.
       W firmie motorniczowie jeżdżą do 60 roku życia. – Nie wyobrażam sobie, aby powyżej tego wieku człowiek prowadził pojazd wart 5 milionów zł i wiózł nim 170 osób w tak dużym ruchu, jaki panuje w Elblągu od kilku lat – dodaje Marek Prochera.
       W tej chwili w spółce nie ma zatrudnionych 21-latków, gdyż w latach 2010-2011 nie przeprowadzano żadnego kursu. Najliczniejszą grupę wśród motorniczych stanowią osoby w wieku 30-40 lat, zaraz po nich są ci, co mają po 23-30 lat. Pracuje też kilka osób, które – ku ich wielkiej radości, że dotrwali – zbliżają się do emerytury. Są to często ludzie, którzy przejeździli w firmie lat kilkanaście lub niektórzy nawet kilkadziesiąt. Tworzyli oni praktycznie historię spółki – od WPK poprzez MZK czy MPK. Nazwa firmy wożącej tramwajami mieszkańców Elbląga się zmieniała, ale ludzie siedzący za sterami wagonów pozostawali ci sami.
       – Nie jest tajemnicą, że system pracy motorniczych jest uciążliwy. Tramwaje wożą ludzi przez wszystkie dni roku. Nie występuje u nas pojęcie „dzień świąteczny wolny od pracy” – kontynuuje Marek Prochera. – Wyjeżdżamy większą lub mniejszą ilością pojazdów we wszystkie dni roku. System pracy motorniczych odbywa się w cyklu: pięć dni rano, dzień grafikowy wolny i następnie pięć dni po południu. Zaznaczyć trzeba, że przy dniu grafikowym jest dodatkowe wolne przed lub po tym dniu. Staramy się to tak robić, aby dwa dni wolne były obok siebie. Nasi pracownicy mogą wówczas poświęcić czas na sprawy osobiste i życie rodzinne. Bywa jednak, że motorniczowie muszą pracować również w te dni wolne, wówczas są wynagradzani zgodnie z obowiązującymi zasadami dotyczącymi pracy w godzinach nadliczbowych. W firmie nie jest zaplanowane zatrudnienie z jakimś zapasam na „chorobowe”. Każda tego typu absencja wiąże się automatycznie z tym, że ktoś musi nieobecną osobę zastąpić. Ilość pojazdów przewidziana rozkładem jazdy musi każdego dnia na trasy wyjechać.
       Pierwszy tramwaj z elbląskiej zajezdni wyjeżdża o godz. 4.04, ostatni zjeżdża do niej o 23.30. Motorniczowie rozpoczynają więc pracę, gdy miasto jeszcze śpi, a kończą ją, gdy już zasypia. Łatwo więc sobie wyobrazić, o której godzinie motorniczowie muszą wstać do pracy i o której kładą się po niej spać.
       W tej pracy najtrudniejsze są pierwsze dwa lata. W tym okresie człowiek przekonuje się, czy rzeczywiście chce tę służbę na rzecz społeczeństwa wykonywać, czy też nie. Oprócz wczesnego wstawania czy kładzenia się spać, motorniczy nabiera w tym czasie niezbędnego doświadczenia, obycia z ruchem miejskim, radzenia sobie z sytuacjami stresowymi. Pierwsze dwa lata to również czas dla służb nadzoru ruchu na obserwację młodych pracowników. Zbierane i analizowane są obserwacje nie tylko własne, ale również informacje od pasażerów czy ewentualne kolizje. Zdarzają się bowiem osoby z przysłowiowym pechem, którym, niestety, po okresie próby firma musi podziękować za współpracę. Robione to jest z poczucia odpowiedzialności wobec mieszkańców, których niemała liczba codziennie jest tramwajami przewożona.
       – Pierwsza pensja po przyjęciu przy nominalnym czasie pracy – 168 godzin – wynosi około 2100 zł brutto – mówi Marek Prochera. – Wynagrodzenie rośnie wraz z latami pracy oraz w razie pracy w godzinach nadliczbowych. Dla wielu osób taka pierwsza pensja to dużo. Zwłaszcza dla tych, którzy przychodzą do nas, pracując wcześniej w prywatnych firmach za najniższą stawkę krajową czy byli od jakiegoś czasu bezrobotnymi na zasiłku. Z tego punktu widzenia zarabiane pieniądze są niezłe. Ale biorąc pod uwagę czas pracy, wczesne wstawanie, pracę w dni świąteczne, ogromną odpowiedzialność czy częsty stres związany z brakiem wyrozumiałości ze strony pasażerów i porównując to do np. pracy biurowej, to nie są duże pieniądze.
      
       Kurs, egzamin i w miasto
      
Od kandydatów na motorniczych nie jest wymagane posiadanie prawa jazdy. Związane jest to z tym, że w spółce przeprowadzany jest tzw. kurs podstawowy z uwzględnieniem wszystkich przepisów prawa o ruchu drogowym. Pan Marek w rozmowie z nami nie ukrywa, że łatwiej uczy się osoby, które mają już własne doświadczenia w prowadzeniu pojazdów mechanicznych. Dlatego na kursy przyjmowane są osoby w wieku co najmniej 21 lat i najlepiej posiadające już prawo jazdy co najmniej kategorii B. Wykształcenie – minimum średnie, najlepiej techniczne. Kandydat nie może być karany m.in. za przestępstwa przeciwko mieniu czy w ruchu drogowym. Osoba musi przejść pozytywnie odpowiednie badania lekarskie i psychologiczne. Gdy wszystkie wymogi zostaną spełnione, wówczas kandydat na motorniczego jest przyjmowany na kurs. Koszty takiego kursu są niemałe – wynoszą ponad 4 tys. zł. Ostatnie takie kursy były częściowo finansowane przez Powiatowy Urząd Pracy, więc dodatkowym warunkiem dla kandydatów było zarejestrowanie jako bezrobotni. Na kursy zawsze przyjmowanych jest tyle osób, ile po ich ukończeniu spółka jest w stanie zatrudnić.
       W zależności od ilości biorących w nim udział osób taki kurs trwa od 2,5 do 4 miesięcy. Składa się z dwóch części. Pierwsza – teoretyczna – to 79 godzin wykładów z przepisów ruchu drogowego, pierwszej pomocy przedlekarskiej, budowy tramwaju i radzenia sobie z drobnymi naprawami możliwymi do wykonania bezpośrednio przez motorniczego. Druga część to już 40 godzin praktycznej nauki jazdy tramwajem. Pierwsza połowa tego czasu przeznaczona jest na jazdę wagonami polskimi 805Na, a druga – niemieckimi GT6. Jedna godzina przeznaczana jest na zapoznanie się kursantów z najnowszymi wagonami 121N, zwanymi potocznie ogórkami. W pierwszych trzech latach pracy nie jest bowiem przewidywane kierowanie tymi tramwajami przez świeżo upieczonych motorniczych.
       Następnie po 119 godzinach kursu przeprowadzany jest egzamin wewnętrzny. Zdanie go z wynikiem pozytywnym upoważnia kursanta do złożenia kompletu dokumentów do WORD-u i następuje egzamin państwowy identyczny z tym, jakiemu poddawani są kandydaci na kierowców. W związku z tym, że elbląski WORD nie dysponuje ani torowiskiem, ani taborem tramwajowym, egzamin taki odbywa się więc w siedzibie spółki i z wykorzystaniem jej sprzętu. Po części teoretycznej odbywa się praktyczna, składająca się z dwóch etapów. Najpierw odbywają się egzaminy w zajezdni, na placu manewrowym. Po zaliczeniu tego etapu rozpoczyna się około 35-minutowy egzamin jazdy po mieście.
       Po zdaniu egzaminów kursanci otrzymują pozwolenie do kierowania tramwajem i są zatrudniani w spółce. Taki nowy motorniczy przez pierwsze pięć dni pracy jeździ z tzw. patronem, czyli obok niego cały czas jest inny motorniczy z dużym doświadczeniem, który koryguje pewne błędy, pomaga mu wejść w cały system pracy, zapoznaje go ze sprzedażą biletów, trudnymi odcinkami na trasach, realizacją planowego rozkładu jazdy – ogólnie – z elementami, których nie przewiduje sam kurs.
       – Przyjmując osoby do pracy, dużą uwagę zwracamy na ich odporność psychiczną na stres czy też na zdolności unikania i łagodzenia konfliktów – mówi Marek Prochera. – Pasażerowie często różne sytuacje oceniają bardzo wyrywkowo. Gdy tramwaj przyjeżdża na przystanek spóźniony, motorniczy jest pierwszą i najczęściej jedyną osobą, do której pasażerowie mają ogromne pretensje i wyrażają je niekiedy w niecenzuralny sposób. A przyczyny opóźnień są różne. Wynikają one z awarii wagonu, kolizji na trasie czy też – co się zdarza nierzadko – pozostawienia samochodu przez kierowcę na torowisku lub w takim miejscu, że tramwaj nie może przejechać. W tym ostatnim przykładzie wzywana jest policja oraz laweta do zabrania zastawiającego przejazd pojazdu. A tramwaj unieruchomiony jest w takich przypadkach nawet na 40 minut.
       – Bywa też, że kilkuminutowe spóźnienie wynika z faktu sprzedaży kilku osobom na wcześniejszych przystankach biletów – kontynuuje Marek Prochera. – Taka czynność wymaga przecież czasu. Jeśli do tego dodamy dodatkowy postój na światłach, to po zsumowaniu tego wszystkiego wychodzą nam drobne spóźnienia. Na pewno nie pomaga nam w punktualnej komunikacji elbląska sygnalizacja świetlna, która jest dosyć chytrze ustawiona. Jeśli motorniczy nie ruszy w momencie otrzymania zielonego światła dla tramwaju, to nie ma szans na bezpieczne i zgodne z zasadami przejechanie skrzyżowania. Uważamy, że 5 sekund zielonego światła dla naszych wagonów to czas zdecydowanie za mały. A chociażby tramwaj 805Ne potrzebuje 3 sekundy na ruszenie od momentu naciśnięcia pedału przyspieszenia. Pogoda również często jest powodem opóźnień. Padający śnieg powoduje, że motorniczy musi zwrócić większą uwagę na stan torowisk i rozjazdów, a to jest przyczyną wolniejszej jazdy – kończy Marek Prochera.
      
Witold Sadowski

Najnowsze artykuły w dziale Gospodarka

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
  • Na tramwaju KONSTAL 105N wciąż namalowane jeśt ,że Tramwaje Elbląskie mają "110 lat",gdy w tym przypadku w 20114 Tramwaje Elbląskie skończyły "116" lat. Zabrakło farby by przemalować ? Może jakieś zwiedzanie zajezdni, co ? www.portel.pl
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    1
    Alojzy(2012-01-21)
  • W Elblągu nie ma tramwajów Konstal 105N. Mamy Konstale 805Na.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    1
    0
    pit0102(2012-01-21)
  • Panie Prochera i panie redaktorze. A cóż to było za zdarzenie, tuz przed świętami Bozego narodzenia 2011r, . szedłem chodnikiem a tu patrzę tramwaje stoją przy ul. Królewieckiej róg Teatralna na przystanku a wewnątrz trmwaju pasażer leżący na podłodze, dwa radjowozy i dużo policji w tramwaju. może kilka szczgułów?
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    1
    Alojzy(2012-01-21)
  • pit0102-Sorry, ok. Zgadzam sie z Tobą, muj błąd, przyznaje Ci racje. mamy 805na. Pisałem tak z "rozpędu". Ale przyznasz, że TRAMWAJ KAWIARNIA lub TRAMWAJ TEATR to byłaby fajna promocja miasta, i stosunkowo tania i dobra.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    1
    Alojzy(2012-01-21)
  • Mało kto wie, ale firma KONSTAL z Chorzowa ,produkująca tramwaje te które dziś widzimy w miastach w Polsce, były produkowane w latach PRL. Dziś firmaKONSTAL jest spółką z kapitałem włoskim o nazwie :ALSTOM KONSTAL: www.alstom.com produkjącym nie tylko pojazdy szynowe ale i kolektory słoneczne. A tu trochę historii firmy: pl.wikipedia.org
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Alojzy(2012-01-21)
  • Może i promocja miasta fajna. Ciekawy pomysł. Niestety obecnie jest wiele ważniejszych spraw, którymi powinno zająć się 10 lat temu. Niestety obecnie Tramwaje Elbląskie oraz władze miasta wolą zajmować się nadawaniem imion Pesom 121N. Ciekawe kiedy ktokolwiek zrozumie, że trzeba w końcu wziąć się do roboty.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    pit0102(2012-01-21)
  • przed III wojną swiatową tramwajarz nic nie znaczy
  • Awiecie, że najdłuższa linia tramwajowa w polsce jestw ...Łodzi?Linia nr"46" mprzebiega przez:Łódź-Zgierz-Ozorków , ma długość 36km i miała zostać zlikwidowana.Ale udało sie ją uratować , podobnie jak "43" też zostaje.Władze Łodzi doszły do wniosku, ze to atrakcja turystyczna i tych linii nie likwiduje. lodz.gazeta.pl
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    1
    Alojzy(2012-01-21)
  • zarobki to jakis smiech na sali!!!
  • pensja motorniczego to 1570 zl, reszta to premia uznaniowa tak jest w innych miastach, koszmar poprostu brgady do 9h 40
  • Spokojnie, jeszcze chwila i będzie 1570 ale w euro.
  • Rzadko jeżdżę tramwajem a dziś właśnie miałem "przyjemność" jechać. Motorniczy "szarpał" maszyną, ostro hamował czyłem się nie jak pasażer a worek kartofli, Siedzącemu to może bez różnicy ale stojącemu to już tak, walisz się komuś na plecy lub odwrotnie, a przeważnie sami starzy żadna młoda.
Reklama