Wór ze złymi wiadomościami się rozsupłał, czy może już się rozerwał na dobre i lawina ruszyła? Zaczęło się od uchwały o zmianie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, poprzez Porto55, przebudowę drogi krajowej 503, teraz CH Ogrody a na czym się skończy ten rok, który miał być w założeniach rokiem przełomu, Nowego Planu Rozwoju Elbląga?
Miał być, bo już nim nie będzie, a czym będzie? – wiele wskazuje, że będzie gorzką pigułką do przełknięcia dla elblążan.
Wiele z tych spraw ma swój początek w poprzedniej kadencji, co nie zwalnia z odpowiedzialności obecnie rządzących, bo nie są to tematy nowe lub skrzętnie przez poprzedników ukrywane. wręcz przeciwnie – w każdej sprawie jest ciągłość i wspólne działanie radnych, byłego oraz obecnego prezydenta. Nasz niepokój musi budzić brak współpracy w działaniu na rzecz miasta, niezależnie, skąd kto pochodzi i gdzie pracuje. Klasycznym tego przykładem jest realizacja projektu przebudowy drogi wojewódzkiej 503. O środki na ten cel zabiegał poprzedni prezydent Elbląga Henryk Słonina, w czasie, gdy członkiem Zarządu Województwa Warmińsko-Mazurskiego był obecny prezydent Grzegorz Nowaczyk. Wynik rozstrzygniętego przetargu stawia w złym świetle obu panów – pierwszego z powodu złożenia źle oszacowanego projektu, a drugiego z powodu przyjęcia bez uwag rażąco niedoszacowanego wniosku o dofinansowanie. Stawianie dzisiaj tej kwestii w kategoriach, cytuję: „złe oszacowanie kosztów projektu przez poprzednią ekipę rządzącą miastem”, przypomina jako żywo sytuację z przedszkola – „prose pani, to nie ja, to on” A przecież 20 września 2010 roku elblążanie otrzymali komunikat, również cytuję: „Informuję elblążan, że na mój wniosek Zarząd Województwa podjął decyzję w sprawie finansowania przebudowy elbląskiego odcinka drogi wojewódzkiej 503. Uruchamiając dużą pulę środków na poprawę infrastruktury drogowej w regionie Zarząd Województwa umożliwi nowemu Prezydentowi Elbląga zrealizowanie olbrzymiej inwestycji polegającej na przebudowie newralgicznego dla miasta ciągu komunikacyjnego od Rycerskiej przez Pocztową i Browarną do Mazurskiej. W ramach tego samego zadania inwestycyjnego remont przejdzie także odcinek 503-ki od granicy Elbląga do Tolkmicka” – tak mówił Grzegorz Nowaczyk, kandydat na Prezydenta Elbląga, wówczas członek Zarządu Województwa Warmińsko-Mazurskiego.
I dalej: „Za 2-3 lata Mazurska w ramach przebudowy miejskiego odcinka drogi wojewódzkiej będzie gotowa, z tego, co wiem, istnieje nawet ambitny projekt przebudowania Mazurskiej w nowoczesną dwupasmówkę. To jest jeszcze jeden powód, aby właśnie teraz zrobić dobry dla miasta biznes i wprowadzić do Parku Modrzewie inwestora, który w końcu zbuduje w Elblągu aquapark. Robimy dobry deal. My dajemy zapuszczony, niezagospodarowany park, inwestor wykłada kasę na budowę i bierze na siebie potem zarządzanie aquaparkiem. Wszystko w dopracowanej umowie partnerstwa publiczno-prywatnego. I najlepiej w czasie, kiedy ta część miasta i tak będzie mocno rozkopana przez wykonawców przebudowy pięćset trójki” – dodaje Grzegorz Nowaczyk. Nasuwa się pytanie: czy w tamtym czasie była to tylko kiełbaska wyborcza, czy merytoryczna wiedza na temat rzeczywistych kosztów realizacji takiej inwestycji drogowej, jakiej należałoby oczekiwać od Członka Zarządu odpowiedzialnego za drogi w województwie?
To pytanie nie służy postawieniu w niezręcznej sytuacji kogokolwiek, ale jest zasadne w obliczu ostatniego ciągu niekorzystnych dla Elbląga wydarzeń, które w perspektywie następnych dwóch, trzech lat odbiją się negatywnie na finansach miasta. Elblążanie mają prawo wiedzieć, czy ich interesy są dobrze reprezentowane – w sytuacji, gdy od ponad roku władze miasta pracowały bez świadomości realnych kosztów najważniejszej dla miasta inwestycji drogowej, gdy przygotowana przez urzędników uchwała przyjmowana jest przez Radnych i upada w NSA?
Nie jest także dobrą wiadomością dla Elbląga fakt wyłonienia wykonawcy, dla którego tak wielka inwestycja będzie poligonem doświadczalnym, którego strony internetowej nie może znaleźć wyszukiwarka Google – to kiepska rekomendacja dla tak dużego przedsięwzięcia. Jakie jest zabezpieczenie należytego wykonania umowy? Pełne, kilkuprocentowe czy typu chiński Covec? Kto da gwarancję, że nie skończy się tak jak z Porto55, kinem Syrena i zdewastowaną ulicą Nowowiejską.
Po dziewięciu miesiącach rządzenia powinna zostać przedstawiona pełna analiza zagrożeń dla pozostałych inwestycji na ten rok i lata następne. Czy też odbywać się to będzie na zasadzie: co szafa, to trup?
Zawodzi komunikacja społeczna w sprawach istotnych dla miasta. To, co robi Departament Komunikacji Społecznej, z komunikacją społeczną nie ma nic wspólnego. To raczej – nie wiedzieć czemu – dalszy ciąg niekończącej się kampanii wyborczej opartej o fajerwerki z pogranicza groteski.
To nie jest romantyczna komedia, ale pytanie – czy leci z nami pilot? – jest na miejscu. Enigmatyczne stwierdzenie, że „miasto będzie musiało znaleźć brakującą sumę we własnym budżecie” musi budzić niepokój, zwłaszcza w sytuacji, gdy po pierwszej połowie roku wpływy do budżetu miasta z podatków od nieruchomości, osób fizycznych i prawnych, są mniejsze o 11milionów od planowanych. Ile zabraknie na koniec roku, w sytuacji, gdy spowolnienie w drugiej połowie roku jest dla ekonomistów oczywiste – 20, może 25 milionów?
Pisałem na początku roku, że budżet miasta jest przeszacowany po stronie dochodów i, że należy podjąć szybko niezbędne prace, aby zmniejszyć wydatki stałe poprzez redukcję administracji co najmniej o 20 proc. A co, gdy na koniec roku zabraknie pieniędzy na wypłaty i nie będzie chętnych do udzielania pożyczek, a jeśli już, to bardzo drogich? Najwyższa pora na przebudzenie z letargu władz miasta, radnych, nas wszystkich.
Nie piszę tego tekstu, by kogokolwiek krytykować, ale by wzbudzić refleksję w nas wszystkich, by wywołać debatę na poziomie wspólnego rozwiązywania problemów dotyczących rozwoju Elbląga. Czynię to, z życzliwej troski o sukces prezydentury pana Nowaczyka, bo to jest również sukces Elbląga. Ewentualna porażka pognębi Elbląg na lata, a tego, jestem pewien, sobie nie życzymy, niezależnie, jakie poglądy reprezentujemy.
Wiele z tych spraw ma swój początek w poprzedniej kadencji, co nie zwalnia z odpowiedzialności obecnie rządzących, bo nie są to tematy nowe lub skrzętnie przez poprzedników ukrywane. wręcz przeciwnie – w każdej sprawie jest ciągłość i wspólne działanie radnych, byłego oraz obecnego prezydenta. Nasz niepokój musi budzić brak współpracy w działaniu na rzecz miasta, niezależnie, skąd kto pochodzi i gdzie pracuje. Klasycznym tego przykładem jest realizacja projektu przebudowy drogi wojewódzkiej 503. O środki na ten cel zabiegał poprzedni prezydent Elbląga Henryk Słonina, w czasie, gdy członkiem Zarządu Województwa Warmińsko-Mazurskiego był obecny prezydent Grzegorz Nowaczyk. Wynik rozstrzygniętego przetargu stawia w złym świetle obu panów – pierwszego z powodu złożenia źle oszacowanego projektu, a drugiego z powodu przyjęcia bez uwag rażąco niedoszacowanego wniosku o dofinansowanie. Stawianie dzisiaj tej kwestii w kategoriach, cytuję: „złe oszacowanie kosztów projektu przez poprzednią ekipę rządzącą miastem”, przypomina jako żywo sytuację z przedszkola – „prose pani, to nie ja, to on” A przecież 20 września 2010 roku elblążanie otrzymali komunikat, również cytuję: „Informuję elblążan, że na mój wniosek Zarząd Województwa podjął decyzję w sprawie finansowania przebudowy elbląskiego odcinka drogi wojewódzkiej 503. Uruchamiając dużą pulę środków na poprawę infrastruktury drogowej w regionie Zarząd Województwa umożliwi nowemu Prezydentowi Elbląga zrealizowanie olbrzymiej inwestycji polegającej na przebudowie newralgicznego dla miasta ciągu komunikacyjnego od Rycerskiej przez Pocztową i Browarną do Mazurskiej. W ramach tego samego zadania inwestycyjnego remont przejdzie także odcinek 503-ki od granicy Elbląga do Tolkmicka” – tak mówił Grzegorz Nowaczyk, kandydat na Prezydenta Elbląga, wówczas członek Zarządu Województwa Warmińsko-Mazurskiego.
I dalej: „Za 2-3 lata Mazurska w ramach przebudowy miejskiego odcinka drogi wojewódzkiej będzie gotowa, z tego, co wiem, istnieje nawet ambitny projekt przebudowania Mazurskiej w nowoczesną dwupasmówkę. To jest jeszcze jeden powód, aby właśnie teraz zrobić dobry dla miasta biznes i wprowadzić do Parku Modrzewie inwestora, który w końcu zbuduje w Elblągu aquapark. Robimy dobry deal. My dajemy zapuszczony, niezagospodarowany park, inwestor wykłada kasę na budowę i bierze na siebie potem zarządzanie aquaparkiem. Wszystko w dopracowanej umowie partnerstwa publiczno-prywatnego. I najlepiej w czasie, kiedy ta część miasta i tak będzie mocno rozkopana przez wykonawców przebudowy pięćset trójki” – dodaje Grzegorz Nowaczyk. Nasuwa się pytanie: czy w tamtym czasie była to tylko kiełbaska wyborcza, czy merytoryczna wiedza na temat rzeczywistych kosztów realizacji takiej inwestycji drogowej, jakiej należałoby oczekiwać od Członka Zarządu odpowiedzialnego za drogi w województwie?
To pytanie nie służy postawieniu w niezręcznej sytuacji kogokolwiek, ale jest zasadne w obliczu ostatniego ciągu niekorzystnych dla Elbląga wydarzeń, które w perspektywie następnych dwóch, trzech lat odbiją się negatywnie na finansach miasta. Elblążanie mają prawo wiedzieć, czy ich interesy są dobrze reprezentowane – w sytuacji, gdy od ponad roku władze miasta pracowały bez świadomości realnych kosztów najważniejszej dla miasta inwestycji drogowej, gdy przygotowana przez urzędników uchwała przyjmowana jest przez Radnych i upada w NSA?
Nie jest także dobrą wiadomością dla Elbląga fakt wyłonienia wykonawcy, dla którego tak wielka inwestycja będzie poligonem doświadczalnym, którego strony internetowej nie może znaleźć wyszukiwarka Google – to kiepska rekomendacja dla tak dużego przedsięwzięcia. Jakie jest zabezpieczenie należytego wykonania umowy? Pełne, kilkuprocentowe czy typu chiński Covec? Kto da gwarancję, że nie skończy się tak jak z Porto55, kinem Syrena i zdewastowaną ulicą Nowowiejską.
Po dziewięciu miesiącach rządzenia powinna zostać przedstawiona pełna analiza zagrożeń dla pozostałych inwestycji na ten rok i lata następne. Czy też odbywać się to będzie na zasadzie: co szafa, to trup?
Zawodzi komunikacja społeczna w sprawach istotnych dla miasta. To, co robi Departament Komunikacji Społecznej, z komunikacją społeczną nie ma nic wspólnego. To raczej – nie wiedzieć czemu – dalszy ciąg niekończącej się kampanii wyborczej opartej o fajerwerki z pogranicza groteski.
To nie jest romantyczna komedia, ale pytanie – czy leci z nami pilot? – jest na miejscu. Enigmatyczne stwierdzenie, że „miasto będzie musiało znaleźć brakującą sumę we własnym budżecie” musi budzić niepokój, zwłaszcza w sytuacji, gdy po pierwszej połowie roku wpływy do budżetu miasta z podatków od nieruchomości, osób fizycznych i prawnych, są mniejsze o 11milionów od planowanych. Ile zabraknie na koniec roku, w sytuacji, gdy spowolnienie w drugiej połowie roku jest dla ekonomistów oczywiste – 20, może 25 milionów?
Pisałem na początku roku, że budżet miasta jest przeszacowany po stronie dochodów i, że należy podjąć szybko niezbędne prace, aby zmniejszyć wydatki stałe poprzez redukcję administracji co najmniej o 20 proc. A co, gdy na koniec roku zabraknie pieniędzy na wypłaty i nie będzie chętnych do udzielania pożyczek, a jeśli już, to bardzo drogich? Najwyższa pora na przebudzenie z letargu władz miasta, radnych, nas wszystkich.
Nie piszę tego tekstu, by kogokolwiek krytykować, ale by wzbudzić refleksję w nas wszystkich, by wywołać debatę na poziomie wspólnego rozwiązywania problemów dotyczących rozwoju Elbląga. Czynię to, z życzliwej troski o sukces prezydentury pana Nowaczyka, bo to jest również sukces Elbląga. Ewentualna porażka pognębi Elbląg na lata, a tego, jestem pewien, sobie nie życzymy, niezależnie, jakie poglądy reprezentujemy.