Każda mama chce dla swojego maluszka jak najlepiej, dlatego stara się dać mu wszystko, co potrzebne. W tym spacery, które są przecież samym dobrodziejstwem dla dziecka. Wzmacniają odporność, świetnie wpływają na rozwój małego człowieka, sprawiają, że maluchy lepiej śpią. Jednak spacer w elbląskich warunkach nie zawsze należy do przyjemności...
Elbląg to miasto, w którym jest sporo zieleni, możemy pochwalić się dość czystymi, jak na polskie warunki, ulicami. Jednak nasze miasto to nie tylko miasto parków i pasów zieleni, ale również wysokich krawężników, nieprzyjaznych schodów oraz nierównych, niebezpiecznych chodników. Spacer w takich warunkach nie zawsze jest więc przyjemnością, a często staje się męczarnią.
Nie każdą mamę stać na super wózek, lekki, który, jak twierdzą producenci „Sam się prowadzi”, ale nawet i takie same nie pokonają przecież schodów. Pchanie kilkunastokilogramowego pojazdu ze sporym, wciąż rosnącym „wkładem” jest prawdziwą męczarnią, jeśli trzeba to robić w kiepskich warunkach. Szczerze podziwiam mamy bliźniaków, które muszą wkładać podwójny wysiłek w czasie spacerów. Krawężnik, kilka centymetrów, a przeszkoda często nie do pokonania. Tak banalny, zwykły, przyziemny problem, a jak potrafi zepsuć dzień i przyjemność z przebywania z dzieckiem na powietrzu.
Na przykład, taka Dolinka. Piękny, przyjemny park, idealny na spacery. Jednak większość mam spaceruje tylko w jej górnej części. Dlaczego? To jasne! Przyczyniają się do tego ogromne, trudne do pokonania schody. Zniszczone, niebezpieczne i bez ułatwień dla wózka. A plac zabaw na samym dole... Nie umilają widoku także często przebywający tam miłośnicy piwa czy innych trunków alkoholowych, a patrole policyjne bywają tam rzadko.
Podobnie jest w innych miejscach. Trudno także wejść do wielu sklepów, nie wspominając o bankach czy innych miejscach, gdzie młoda mama chciałaby wejść, ale, żeby to zrobić, musi najpierw znaleźć kogoś do opieki nad maleństwem. No tak, ale po co matce - Polce chodzenie po bankach i sklepach, siedź, kobito w domu i opiekuj się gromadką... A nawet jeśli matka ma już ułatwienie w postaci wyznaczonego miejsca na parkingu, jest spora szansa, że ktoś bez dziecka, ze zdrowymi, silnymi nogami szybko je zajmie.
Nie, nie mamy tak źle, drogie panie. Nasze dzieci wstaną na nogi, będą chodzić, biegać, a my odstawimy w końcu ciężkie wózki. Niepełnosprawni skazani są na siedzenie w domach albo przebywanie w kilku, wybranych, przyjaznych dla nich miejsca. Nie mają lekko. Ktoś powie, że jest ich mało, bo przecież ich nie widać. Ale nie, oni są i na pewno bardzo chcieliby wyjść, uczestniczyć w życiu jak inni, którzy mają szczęście mieć zdrowe nogi. Ale jak? Dokąd?
Warto pomyśleć, co z tym zrobić. Jak sprawić, by nasze miasto było dobrym miejscem dla „wózkowych”? Póki co, dzielcie się, drogie mamy, opiniami, gdzie warto chodzić na spacery, gdzie są miejsca łatwo dla nas dostępne i nie ma problemu ze schodami i zbyt wysokimi krawężnikami. Zapraszam do dyskusji!
Nie każdą mamę stać na super wózek, lekki, który, jak twierdzą producenci „Sam się prowadzi”, ale nawet i takie same nie pokonają przecież schodów. Pchanie kilkunastokilogramowego pojazdu ze sporym, wciąż rosnącym „wkładem” jest prawdziwą męczarnią, jeśli trzeba to robić w kiepskich warunkach. Szczerze podziwiam mamy bliźniaków, które muszą wkładać podwójny wysiłek w czasie spacerów. Krawężnik, kilka centymetrów, a przeszkoda często nie do pokonania. Tak banalny, zwykły, przyziemny problem, a jak potrafi zepsuć dzień i przyjemność z przebywania z dzieckiem na powietrzu.
Na przykład, taka Dolinka. Piękny, przyjemny park, idealny na spacery. Jednak większość mam spaceruje tylko w jej górnej części. Dlaczego? To jasne! Przyczyniają się do tego ogromne, trudne do pokonania schody. Zniszczone, niebezpieczne i bez ułatwień dla wózka. A plac zabaw na samym dole... Nie umilają widoku także często przebywający tam miłośnicy piwa czy innych trunków alkoholowych, a patrole policyjne bywają tam rzadko.
Podobnie jest w innych miejscach. Trudno także wejść do wielu sklepów, nie wspominając o bankach czy innych miejscach, gdzie młoda mama chciałaby wejść, ale, żeby to zrobić, musi najpierw znaleźć kogoś do opieki nad maleństwem. No tak, ale po co matce - Polce chodzenie po bankach i sklepach, siedź, kobito w domu i opiekuj się gromadką... A nawet jeśli matka ma już ułatwienie w postaci wyznaczonego miejsca na parkingu, jest spora szansa, że ktoś bez dziecka, ze zdrowymi, silnymi nogami szybko je zajmie.
Nie, nie mamy tak źle, drogie panie. Nasze dzieci wstaną na nogi, będą chodzić, biegać, a my odstawimy w końcu ciężkie wózki. Niepełnosprawni skazani są na siedzenie w domach albo przebywanie w kilku, wybranych, przyjaznych dla nich miejsca. Nie mają lekko. Ktoś powie, że jest ich mało, bo przecież ich nie widać. Ale nie, oni są i na pewno bardzo chcieliby wyjść, uczestniczyć w życiu jak inni, którzy mają szczęście mieć zdrowe nogi. Ale jak? Dokąd?
Warto pomyśleć, co z tym zrobić. Jak sprawić, by nasze miasto było dobrym miejscem dla „wózkowych”? Póki co, dzielcie się, drogie mamy, opiniami, gdzie warto chodzić na spacery, gdzie są miejsca łatwo dla nas dostępne i nie ma problemu ze schodami i zbyt wysokimi krawężnikami. Zapraszam do dyskusji!