
Czwartkowe spotkanie Dyskusyjnego Klubu Filmowego upłynęło pod znakiem czterogodzinnego maratonu z włoskim kinem, które bez ogródek opowiada o politykach z pierwszych stron gazet. Spotkanie poprowadził dr Krzysztof Kornacki, filmoznawca z zamiłowania i wykształcenia, który zarażał widzów swoją pasją.
Nie przez przypadek wybrał właśnie te dwa filmy: „Witaj, nocy” i „Boski”. Chodziło o pokazanie zabójstwa Aldo Moro przez terrorystów z dwóch różnych perspektyw – samego polityka i Giulio Andreotti, partyjnego kolegi. To wydarzenie wstrząsnęło opinią publiczną i zainspirowało twórców do rozliczenia włoskiego życia politycznego.
„Musi istnieć zło, żeby było dobro. To wiem ja i Bóg”
To motto życiowe głównego bohatera z filmu „Boski” – Giulio Andreottiego. Polityk o mrocznej przeszłości był oskarżany o doprowadzenie do śmierci partyjnego kolegi – Aldo Moro (1978 r.), którego duch unosi się w filmie. Po latach Paolo Sorrentino zrobił filmowy rachunek sumienia polityka, wmieszanego w serię zabójstw, aferę łapówkarską i oskarżonego o układy z mafią.
Jak zauważył dr Krzysztof Kornacki, w polskiej kinematografii brakuje tego typu filmów, które mówiłyby wprost o ludziach z pierwszych stron gazet. Istnieją zaledwie dwie próby rozliczenia się z politykami z naszego podwórka, czego przykładem jest film „Gracze” Ryszarda Bugajskiego i „Gry uliczne” Krzysztofa Krauzego. A szkoda, bo stałyby się hitami kinowymi i... lekiem na bezkarność polityków.
Film „Boski” zachwyca niebanalnymi, a zarazem zabawnymi scenami, wartką akcją, którą można przyrównać do tempa mówienia Włochów. Natomiast muzyka komponuje się z wyrafinowanym obrazem, potęgując wrażenia. Włoska karuzela polityczna jest przedstawiona w taki dynamiczny sposób, że nawet zorientowani widzowie pogubią się w gąszczu nazwisk i informacji już po paru minutach oglądania filmu. Jednak to nie zraziło DKF-owiczów do delektowania się filmem.
Warto wspomnieć o znakomitej kreacji Toniego Servillo (Giulio Andreotti). Aktor powala widza na kolana świetnymi tekstami, perfekcyjną mimiką i natręctwami, ale przede wszystkim uderzającym podobieństwem do pierwowzoru. Reżyser stworzył potwora z krwi i kości, którego widzowie okrzyknęli Nosferatu.
Psychologiczne studium terroryzmu po 11 września
„Witaj, nocy” to film z 2003 roku, który porusza problem terroryzmu w sposób obiektywny. Reżyser pokazuje ludzkie oblicze zamachowców ze skrajnie lewicowego ugrupowania Czerwone Brygady, którzy wpadli w ideologiczną pułapkę. Doskonale zarysowuje to motyw ojca i syna w nowym wydaniu – młodzi terroryści, epatujący ideałami i pustymi hasłami kontra doświadczony, 62-letni polityk Aldo Moro, który ceni sobie wartości uniwersalne, takie jak rodzina czy prawo człowieka do szczęścia. Charyzmatyczna postać szefa chadecji wyraźnie góruje nad grupą zindoktrynowanych ludzi, „wypranych” z uczuć.
Podczas rozmowy na temat filmu dr Krzysztof Kornacki zwrócił uwagę na „czarny pijar” terrorystów po ataku na World Trade Center. Jak można mówić o zamachowcach po 11 września? Czy można jeszcze próbować ich zrozumieć? Odnaleźć źródło zła? Marco Bellocchio, jeden z najbardziej radykalnych reżyserów atakował syte państwo burżuazyjne, za co jego filmy były cenione przez członków Czerwonych Brygad. Film stanowi rozliczenie reżysera z zamachowcami. Z jednej strony terroryści są pokazani jako zwykli ludzie (everymani), a z drugiej z ideologicznie zatrutymi umysłami. Zamiast „bohaterów narodowych” poświęcających swoje życie prywatne dla sprawy, w oczach opinii publicznej stają się zwykłymi zabójcami.
„Musi istnieć zło, żeby było dobro. To wiem ja i Bóg”
To motto życiowe głównego bohatera z filmu „Boski” – Giulio Andreottiego. Polityk o mrocznej przeszłości był oskarżany o doprowadzenie do śmierci partyjnego kolegi – Aldo Moro (1978 r.), którego duch unosi się w filmie. Po latach Paolo Sorrentino zrobił filmowy rachunek sumienia polityka, wmieszanego w serię zabójstw, aferę łapówkarską i oskarżonego o układy z mafią.
Jak zauważył dr Krzysztof Kornacki, w polskiej kinematografii brakuje tego typu filmów, które mówiłyby wprost o ludziach z pierwszych stron gazet. Istnieją zaledwie dwie próby rozliczenia się z politykami z naszego podwórka, czego przykładem jest film „Gracze” Ryszarda Bugajskiego i „Gry uliczne” Krzysztofa Krauzego. A szkoda, bo stałyby się hitami kinowymi i... lekiem na bezkarność polityków.
Film „Boski” zachwyca niebanalnymi, a zarazem zabawnymi scenami, wartką akcją, którą można przyrównać do tempa mówienia Włochów. Natomiast muzyka komponuje się z wyrafinowanym obrazem, potęgując wrażenia. Włoska karuzela polityczna jest przedstawiona w taki dynamiczny sposób, że nawet zorientowani widzowie pogubią się w gąszczu nazwisk i informacji już po paru minutach oglądania filmu. Jednak to nie zraziło DKF-owiczów do delektowania się filmem.
Warto wspomnieć o znakomitej kreacji Toniego Servillo (Giulio Andreotti). Aktor powala widza na kolana świetnymi tekstami, perfekcyjną mimiką i natręctwami, ale przede wszystkim uderzającym podobieństwem do pierwowzoru. Reżyser stworzył potwora z krwi i kości, którego widzowie okrzyknęli Nosferatu.
Psychologiczne studium terroryzmu po 11 września
„Witaj, nocy” to film z 2003 roku, który porusza problem terroryzmu w sposób obiektywny. Reżyser pokazuje ludzkie oblicze zamachowców ze skrajnie lewicowego ugrupowania Czerwone Brygady, którzy wpadli w ideologiczną pułapkę. Doskonale zarysowuje to motyw ojca i syna w nowym wydaniu – młodzi terroryści, epatujący ideałami i pustymi hasłami kontra doświadczony, 62-letni polityk Aldo Moro, który ceni sobie wartości uniwersalne, takie jak rodzina czy prawo człowieka do szczęścia. Charyzmatyczna postać szefa chadecji wyraźnie góruje nad grupą zindoktrynowanych ludzi, „wypranych” z uczuć.
Podczas rozmowy na temat filmu dr Krzysztof Kornacki zwrócił uwagę na „czarny pijar” terrorystów po ataku na World Trade Center. Jak można mówić o zamachowcach po 11 września? Czy można jeszcze próbować ich zrozumieć? Odnaleźć źródło zła? Marco Bellocchio, jeden z najbardziej radykalnych reżyserów atakował syte państwo burżuazyjne, za co jego filmy były cenione przez członków Czerwonych Brygad. Film stanowi rozliczenie reżysera z zamachowcami. Z jednej strony terroryści są pokazani jako zwykli ludzie (everymani), a z drugiej z ideologicznie zatrutymi umysłami. Zamiast „bohaterów narodowych” poświęcających swoje życie prywatne dla sprawy, w oczach opinii publicznej stają się zwykłymi zabójcami.
Agnieszka Jasionowska