Obyczaje nie zmieniają się z dnia na dzień, ale teraz z perspektywy 25 lat wolności widać, jak bardzo po upadku PRL ujawniło się zróżnicowanie kulturowe Polaków – to jedna z wielu tez podczas sobotniej dyskusji w Letnich Ogrodach Polityki w Bibliotece Elbląskiej. Ostatni dzień Ogrodów należał do socjologów i muzyki poważnej, a na zakończenie wzniesiono toast za wolność. Więcej zdjęć.
- Na moim weselu w 1999 roku bawili się głównie przedstawiciele inteligencji, którzy wykonywali różne poważne zawody. Wszyscy jak jeden mąż odśpiewali i odtańczyli piosenkę „Jesteś szalona”. Jak się okazało, doskonale znali tekst i potrafili się przy niej bawić, oczywiście na co dzień nie przyznając się do tego – mówił podczas dyskusji profesor Tomasz Szlendak, socjolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Podwórek żal
W dyskusji na temat obyczajów i obciachu wzięli udział także: profesor Beata Łaciak, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego, Bartek Chaciński, dziennikarz „Polityki”, zajmujący się między innymi kwestiami współczesnego języka, a całość prowadził redaktor naczelny „Polityki” Jerzy Baczyński. Wszyscy uczestnicy dyskusji z żalem zauważyli, jak szybko osłabły społeczne więzi, które w czasach PRL utożsamiały się z podwórkiem.
- To właśnie na podwórku w czasach PRL spotykały się różne światy, które musiały się ze sobą dogadać. Teraz tego nie ma. Dzieciaki siedzą przed komputerami i tabletami, nie ma wspólnoty, przedstawiciele różnych światów dbają o swój własny rozwój, separując się od sąsiadów. Boli to, że na poziomie różnych kultur zaczynamy się nienawidzić – zauważył prof. Tomasz Szlendak.
- Bardzo często powodem jest tempo życia, deficyt czasu wolnego, kontakty sąsiedzkie są ograniczone – dodała prof. Beata Łaciak. - To jak zmieniły się obyczaje, można zauważyć, czytając prasę kobiecą z początku lat 90., w której w pewnym momencie pojawiły się poradnikowe artykuły pod hasłem „Jak sobie poradzić z natrętną sąsiadką”, czy „Co zrobić z rodziną, która przyjeżdża na kilka dni”.
Na szczęście, jak przyznali uczestnicy dyskusji, widać światełko w tunelu. Wielu szczególnie młodych ludzi w większych miastach chce wyrwać się z kieratu - szybka kariera, praca od rana do wieczora – i szukają swojego sposobu na życie, samorealizację z dala od pośpiechu. To tylko, jak przyznali, jedna jaskółka w świecie zdziczałych obyczajów, w którym króluje język rodem z filmu „Psy” Pasikowskiego, zasad savoir vivre trzeba uczyć nawet studentów podczas zajęć na uczelniach, a ulubioną rozrywką weekendową Polaków jest „zresetowanie się”, czyli zabawa na całego w morzu alkoholu, by odreagować stres w pracy, jeśli ktoś ją ma.
Toast za wolność
Dyskusja o obyczajach była jednym z ostatnich akcentów tegorocznych Ogrodów Polityki w Bibliotece Elbląskiej. Wieczór należał do Elbląskiej Orkiestry Kameralnej, z którą pod batutą brazylijskiego dyrygenta Jose Marii Florencio wystąpił najpierw Marcin Masecki, prezentując na pianinie koncert klawesynowy Jana Sebastiana Bacha, a następnie duet TWOGether Duo, czyli wiolonczelistka Magdalena Bojanowicz i akordeonista Maciej Frąckiewicz.
- To są dla nas jedne z najwspanialszych dni w roku, kiedy możemy przyjechać do Elbląga, spotkać się z państwem w Letnich Ogrodach Polityki, nasze spotkanie są właśnie taką ekspresją wolności – mówił w przerwie między koncertami Jerzy Baczyński, redaktor naczelny „Polityki”, wznosząc toast szampanem za minione 25 lat wolności i jak najlepsze kolejne lata.
Na zakończenie tegorocznej edycji Ogrodów Polityki na starówce, która tego dnia tętniła życiem, najwytrwalsi widzowie obejrzeli uliczny spektakl „Ulro” w wykonaniu Teatru Snów.