Artystyczną duszę odziedziczyła po rodzicach. Jej tata jest muzykiem, a mama zajmuje się modą. Urodziła się w Niemczech, jednak jej solowa kariera nabrała rozpędu w Polsce. Nasz kraj zajmuje szczególne miejsce w jej sercu, tu bardzo ciepło ją przyjęto i doceniono. Uważa się za szczęściarę – robi bowiem to, co kocha. O karaibskim pochodzeniu, muzyce, podróżowaniu i zamiłowaniu do mody, rozmawiamy z Oceaną, niemiecką artystką, która wystąpiła przed elbląską publicznością podczas Dni Elbląga.
Ile jest w Tobie z Niemki, a ile z Karaibki?
Oceana: - Wydaje mi się, że jest trochę jednego i drugiego. Urodziłam się w Niemczech, jednak nie wyglądam jak typowa Niemka. Moja mama pochodzi z Niemiec, tata z Martyniki na Karaibach. Myślę, że to, co jest we mnie niemieckie, to przede wszystkim punktualność i dyscyplina.
- Często odwiedzasz swoją rodzinę na Karaibach?
- Nie muszę. Większość mojej karaibskiej rodziny mieszka w Paryżu.
- Jak to się stało, że właśnie twój singiel „Endless summer” promował Mistrzostwa Europy w piłce nożnej, które odbyły się w Polsce i na Ukrainie w 2012 roku?
- UEFA słyszała wówczas część mojej piosenki, oglądała moje koncerty. Singiel się spodobał i tak zostałam wykonawczynią piosenki Mistrzostw Europy. Oczywiście konkurencja była bardzo duża, tym bardziej ucieszyłam się, gdy okazało się, że to mój singel został wybrany.
- Wiem, że sporo podróżujesz.
- Cały czas.
- Jak znosisz rozłąkę ze swoim synkiem?
- Gdy tylko mogę, zabieram go ze sobą. Gdy zostaje w domu, oczywiście bardzo za nim tęsknię. Ma dopiero trzy latka.
- Co sądzisz o nas, Polakach?
- Polacy przypominają mi mieszkańców Karaibów. Są bardzo serdeczni, sympatyczni, otwarci, mili. Niemcy są raczej chłodni, zdystansowani.
- Gdzie obecnie mieszkasz?
- W Berlinie, ale ostatnio także w Los Angeles.
- Czy Twoja rodzina ma muzyczne korzenie?
- Tak, mój tata tworzył muzykę, był DJ-em. Muzykiem był także mój wujek. Mam wspaniałe wspomnienia, kiedy to zabierał mnie, wówczas małą dziewczynkę, na swoje koncerty. Było to dla mnie fajne przeżycie, móc widzieć, jak występuje na scenie. To były wspaniałe czasy.
- Twoja mama jest z kolei projektantką mody. Czy moda, która też jest przecież sztuką, również Ciebie interesuje?
- Tak. W modzie podoba mi się to, że podobnie jak muzyka, wiąże się z kreatywnością, jest sztuką. Modą można się bawić, kombinować w niej. Jest pojęciem bardzo szerokim. Lubię w niej to, że nie jest niczym ograniczona, że można się ubierać w to, co się komuś w danym momencie podoba, w czym czuje się najlepiej.
- Czy w przyszłości będziesz śpiewać również po niemiecku?
- Nie. Mówię po niemiecku, mieszkam w Niemczech, zostanę jednak przy angielskim. Owszem śpiewam w moim ojczystym języku, ale głównie prywatnie, w domu.
- Skąd czerpiesz inspiracje do swoich utworów?
- Inspiruje mnie wszystko, co mnie otacza. Spotykam się z wieloma wspaniałymi ludźmi, artystami i każde spotkanie z nimi, mnie inspiruje. Inspiruje mnie też moja mama i jej artystyczna twórczość.
- Jesteś w Polsce bardzo znana. Masz polskiego partnera. Mówisz choć trochę po polsku?
- Oj, niestety nie. Trochę z tym ciężko.
- Nie udało ci się pewnie jeszcze zobaczyć naszego miasta?
- Jestem tu po raz pierwszy, przed chwilą dopiero co przyjechałam. Nie zdążyłam, niestety, jeszcze się rozejrzeć.
- Wysiadasz z samochodu, udzielasz wywiadu, a potem biegniesz od razu na koncert. Nie jest to trochę męczące?
- Może trochę, ale wystarczy trochę kawy i odpoczynku po podróży i już mogę śpiewać.
- Często bywasz w Polsce?
- Tak. Bardzo chętnie tu przyjeżdżam. Polska jest niesamowita. To tutaj stawiałam moje pierwsze kroki jako wokalista, to tutaj mnie doceniono. Mam też wspaniałe wspomnienia z „Tańca z gwiazdami”. Wasz kraj wiąże się dla mnie ze wszystkim co najlepsze. Całą moją ciążę spędziłam w Warszawie. Również ten piękny etap mojego życia wiążę więc z Polską. Tutaj wypromowano mój pierwszy singiel „Cry cry”. Przyjęto mnie tu bardzo ciepło, doceniono mnie. Tu występowałam, odnosiłam pierwsze sukcesy. Zawsze będą mnie wiązać z tym krajem wspaniałe wspomnienia i będę za to losowi bardzo, bardzo wdzięczna. Błogosławieństwem jest dla mnie to, że mogę robić to, co kocham. Cieszy mnie to, że mogę dawać ludziom radość, energię i siłę do życia, które bywa piękne, jednak nie zawsze jest usłane różami.
Oceana: - Wydaje mi się, że jest trochę jednego i drugiego. Urodziłam się w Niemczech, jednak nie wyglądam jak typowa Niemka. Moja mama pochodzi z Niemiec, tata z Martyniki na Karaibach. Myślę, że to, co jest we mnie niemieckie, to przede wszystkim punktualność i dyscyplina.
- Często odwiedzasz swoją rodzinę na Karaibach?
- Nie muszę. Większość mojej karaibskiej rodziny mieszka w Paryżu.
- Jak to się stało, że właśnie twój singiel „Endless summer” promował Mistrzostwa Europy w piłce nożnej, które odbyły się w Polsce i na Ukrainie w 2012 roku?
- UEFA słyszała wówczas część mojej piosenki, oglądała moje koncerty. Singiel się spodobał i tak zostałam wykonawczynią piosenki Mistrzostw Europy. Oczywiście konkurencja była bardzo duża, tym bardziej ucieszyłam się, gdy okazało się, że to mój singel został wybrany.
- Wiem, że sporo podróżujesz.
- Cały czas.
- Jak znosisz rozłąkę ze swoim synkiem?
- Gdy tylko mogę, zabieram go ze sobą. Gdy zostaje w domu, oczywiście bardzo za nim tęsknię. Ma dopiero trzy latka.
- Co sądzisz o nas, Polakach?
- Polacy przypominają mi mieszkańców Karaibów. Są bardzo serdeczni, sympatyczni, otwarci, mili. Niemcy są raczej chłodni, zdystansowani.
- Gdzie obecnie mieszkasz?
- W Berlinie, ale ostatnio także w Los Angeles.
- Czy Twoja rodzina ma muzyczne korzenie?
- Tak, mój tata tworzył muzykę, był DJ-em. Muzykiem był także mój wujek. Mam wspaniałe wspomnienia, kiedy to zabierał mnie, wówczas małą dziewczynkę, na swoje koncerty. Było to dla mnie fajne przeżycie, móc widzieć, jak występuje na scenie. To były wspaniałe czasy.
- Twoja mama jest z kolei projektantką mody. Czy moda, która też jest przecież sztuką, również Ciebie interesuje?
- Tak. W modzie podoba mi się to, że podobnie jak muzyka, wiąże się z kreatywnością, jest sztuką. Modą można się bawić, kombinować w niej. Jest pojęciem bardzo szerokim. Lubię w niej to, że nie jest niczym ograniczona, że można się ubierać w to, co się komuś w danym momencie podoba, w czym czuje się najlepiej.
- Czy w przyszłości będziesz śpiewać również po niemiecku?
- Nie. Mówię po niemiecku, mieszkam w Niemczech, zostanę jednak przy angielskim. Owszem śpiewam w moim ojczystym języku, ale głównie prywatnie, w domu.
- Skąd czerpiesz inspiracje do swoich utworów?
- Inspiruje mnie wszystko, co mnie otacza. Spotykam się z wieloma wspaniałymi ludźmi, artystami i każde spotkanie z nimi, mnie inspiruje. Inspiruje mnie też moja mama i jej artystyczna twórczość.
- Jesteś w Polsce bardzo znana. Masz polskiego partnera. Mówisz choć trochę po polsku?
- Oj, niestety nie. Trochę z tym ciężko.
- Nie udało ci się pewnie jeszcze zobaczyć naszego miasta?
- Jestem tu po raz pierwszy, przed chwilą dopiero co przyjechałam. Nie zdążyłam, niestety, jeszcze się rozejrzeć.
- Wysiadasz z samochodu, udzielasz wywiadu, a potem biegniesz od razu na koncert. Nie jest to trochę męczące?
- Może trochę, ale wystarczy trochę kawy i odpoczynku po podróży i już mogę śpiewać.
- Często bywasz w Polsce?
- Tak. Bardzo chętnie tu przyjeżdżam. Polska jest niesamowita. To tutaj stawiałam moje pierwsze kroki jako wokalista, to tutaj mnie doceniono. Mam też wspaniałe wspomnienia z „Tańca z gwiazdami”. Wasz kraj wiąże się dla mnie ze wszystkim co najlepsze. Całą moją ciążę spędziłam w Warszawie. Również ten piękny etap mojego życia wiążę więc z Polską. Tutaj wypromowano mój pierwszy singiel „Cry cry”. Przyjęto mnie tu bardzo ciepło, doceniono mnie. Tu występowałam, odnosiłam pierwsze sukcesy. Zawsze będą mnie wiązać z tym krajem wspaniałe wspomnienia i będę za to losowi bardzo, bardzo wdzięczna. Błogosławieństwem jest dla mnie to, że mogę robić to, co kocham. Cieszy mnie to, że mogę dawać ludziom radość, energię i siłę do życia, które bywa piękne, jednak nie zawsze jest usłane różami.
rozmawiała Dominika Kiejdo