Można jazz lubić, można za nim nie przepadać, ale nie można zaprzeczyć, że Elbląg ma tradycje związane z tym gatunkiem i to liczone w dziesięcioleciach. W Galerii EL występowały gwiazdy, nierzadko światowego formatu, które przyciągały miłośników jazzu. Budując nową jakość na starych, dobrych wzorcach powołano do życia Jazzbląg. Festiwal, który miał stać się produktem markowym naszego miasta. Jak będzie wyglądała tegoroczna, czwarta edycja tego muzycznego święta i czy w ogóle się odbędzie zależy od pieniędzy. Galeria sama takiego ciężaru nie udźwignie, z kolei miasto deklaruje wsparcie, ale póki co, nie wiadomo jaką kwotą. Zapewnia jednak, że z tej marki nie zrezygnuje.
Historia jazzu w Galerii EL sięga 50 lat wstecz, kiedy to powstał EL-Klub Jazzu Tradycyjnego, działający prężnie do lat 70. XX wieku. Do tradycji grania jazzu w Galerii EL powrócono ponownie z wielkim rozmachem w roku 2004 r., powołując do życia festiwal Summer of Jazz & Blues, który przez 8 lat zgromadził wierną widownię i stał się marką, rozpoznawaną wśród publiczności i muzyków. Na scenie w murach podominikańskiego kościoła gościły najznamienitsze nazwiska jazzu i bluesa: Aga Zaryan, Urszula Dudziak, Mira Kubasińska, Jan Ptaszyn Wróblewski, Sławek Wierzcholski, Adam Pierończyk, Włodzimierz Nahorny, Lora Szafran, Bogdan Hołownia, Zbigniew Namysłowski, Karen Edwards, Patsy Gamble, Leszek Możdżer, Marcin Wasilewski czy Anna Serafińska.
- Formuła tych działań chyba już się wyczerpała, publiczności nie przybywa, trzeba postawić na coś bardziej spektakularnego - mówił w 2012 r. Leszek Sarnowski, wówczas dyrektor Departamentu Kultury Urzędu Miejskiego w Elblągu. I tak powstał Jazzbląg, jako wspólny projekt ratusza, Galerii EL oraz Elbląskiego Towarzystwa Kulturalnego.
Trzy kolejne edycje gromadziły rekordową publiczność i trudno się dziwić. Wystąpiły takie tuzy gatunku, jak m.in.: Henryk Miśkiewicz, Urszula Dudziak, Michał Urbaniak, Tomasz Stańko, Janusz Muniak, Wojciech Karolak, Piotr Wyleżoł i wielu innych. Świętowano trzy dni i trzy noce, bo jam sessions do rana w Krypcie przeszły do legendy.
I wszystko zagrało pod batutą Jerzego Małka (muzyka pochodzącego z Elbląga), który od ubiegłorocznej edycji pełni funkcję dyrektora artystycznego festiwalu. Problemem nie jest bowiem ustalenie repertuaru Jazzbląga, ciekawych reprezentantów gatunku przecież nie brakuje ani w kraju, ani poza jego granicami. Problemem są pieniądze. Kto ma wziąć na swoje barki odpowiedzialność finansową za to muzyczne przedsięwzięcie? A wydatek to znaczny. Budżet ubiegłrocznej edycji Jazzbląga to ok. 200 tys. zł.
- Dotychczas większą część budżetu festiwalowego stanowiły środki z budżetu miasta, skromny wkład miała galeria, był też grosz od sponsorów - mówi Beata Branicka, rzecznik prasowy CS Galeria EL. - Sama galeria nie udźwignie ciężaru finansowego Jazzbląga, bo nie ma na to pieniędzy. Liczymy więc na wsparcie samorządu, jako współorganizatora festiwalu. Póki co jednak nie wiemy jakie środki i czy w ogóle miasto zamierza przeznaczyć na tegoroczną edycję Jazzbląga. Ta stoi więc pod znakiem zapytania.
Miasto odpiera: - Zależy nam na utrzymaniu Jazzbląga, jako markowego produktu miasta - zapewnia Hanna Laska-Kleinszmidt, dyrektor Departamentu Promocji i Kultury Urzędu Miejskiego w Elblągu. - Jednak głównym jego organizatorem jest Galeria EL, a miasto jest podmiotem wspierającym.
Pieniędzy jednak nie odmówi.
- Pieniądze zostaną przekazane, ale w jakiej kwocie, póki co, nie wiadomo - mówi dyrektor. - W najbliższy poniedziałek dzielony będzie budżet m.in. na kulturę i promocję i wówczas wszystko się wyjaśni. O poszerzeniu formuły festiwalu mowy nie ma, bo nie ma na to pieniędzy - zaznacza - ale chcemy, by festiwal utrzymał poziom, a także by odbywał się przez trzy dni - tak, jak dotychczas.
Hanna Laska - Kleinszmidt dodaje, że promocja festiwalu na Mierzei Wiślanej (taka odbywała się przy poprzednich edycjach) to także promocja miasta więc z niej miasto rezygnować też nie chce. Teraz oczekuje na przedstawienie przez Galerię EL kosztorysu i programu lipcowego festiwalu. - Dyrektor Jerzy Małek ma mnóstwo pomysłów, ale do ich realizacji potrzebuje informacji o budżecie - kończy Beata Branicka.
- Formuła tych działań chyba już się wyczerpała, publiczności nie przybywa, trzeba postawić na coś bardziej spektakularnego - mówił w 2012 r. Leszek Sarnowski, wówczas dyrektor Departamentu Kultury Urzędu Miejskiego w Elblągu. I tak powstał Jazzbląg, jako wspólny projekt ratusza, Galerii EL oraz Elbląskiego Towarzystwa Kulturalnego.
Trzy kolejne edycje gromadziły rekordową publiczność i trudno się dziwić. Wystąpiły takie tuzy gatunku, jak m.in.: Henryk Miśkiewicz, Urszula Dudziak, Michał Urbaniak, Tomasz Stańko, Janusz Muniak, Wojciech Karolak, Piotr Wyleżoł i wielu innych. Świętowano trzy dni i trzy noce, bo jam sessions do rana w Krypcie przeszły do legendy.
I wszystko zagrało pod batutą Jerzego Małka (muzyka pochodzącego z Elbląga), który od ubiegłorocznej edycji pełni funkcję dyrektora artystycznego festiwalu. Problemem nie jest bowiem ustalenie repertuaru Jazzbląga, ciekawych reprezentantów gatunku przecież nie brakuje ani w kraju, ani poza jego granicami. Problemem są pieniądze. Kto ma wziąć na swoje barki odpowiedzialność finansową za to muzyczne przedsięwzięcie? A wydatek to znaczny. Budżet ubiegłrocznej edycji Jazzbląga to ok. 200 tys. zł.
- Dotychczas większą część budżetu festiwalowego stanowiły środki z budżetu miasta, skromny wkład miała galeria, był też grosz od sponsorów - mówi Beata Branicka, rzecznik prasowy CS Galeria EL. - Sama galeria nie udźwignie ciężaru finansowego Jazzbląga, bo nie ma na to pieniędzy. Liczymy więc na wsparcie samorządu, jako współorganizatora festiwalu. Póki co jednak nie wiemy jakie środki i czy w ogóle miasto zamierza przeznaczyć na tegoroczną edycję Jazzbląga. Ta stoi więc pod znakiem zapytania.
Miasto odpiera: - Zależy nam na utrzymaniu Jazzbląga, jako markowego produktu miasta - zapewnia Hanna Laska-Kleinszmidt, dyrektor Departamentu Promocji i Kultury Urzędu Miejskiego w Elblągu. - Jednak głównym jego organizatorem jest Galeria EL, a miasto jest podmiotem wspierającym.
Pieniędzy jednak nie odmówi.
- Pieniądze zostaną przekazane, ale w jakiej kwocie, póki co, nie wiadomo - mówi dyrektor. - W najbliższy poniedziałek dzielony będzie budżet m.in. na kulturę i promocję i wówczas wszystko się wyjaśni. O poszerzeniu formuły festiwalu mowy nie ma, bo nie ma na to pieniędzy - zaznacza - ale chcemy, by festiwal utrzymał poziom, a także by odbywał się przez trzy dni - tak, jak dotychczas.
Hanna Laska - Kleinszmidt dodaje, że promocja festiwalu na Mierzei Wiślanej (taka odbywała się przy poprzednich edycjach) to także promocja miasta więc z niej miasto rezygnować też nie chce. Teraz oczekuje na przedstawienie przez Galerię EL kosztorysu i programu lipcowego festiwalu. - Dyrektor Jerzy Małek ma mnóstwo pomysłów, ale do ich realizacji potrzebuje informacji o budżecie - kończy Beata Branicka.