70-latek od pół roku mieszka w garażu, bez wody i ogrzewania

Pan Ryszard od kwietnia mieszka w nieogrzewanym garażu, bez bieżącej wody. 70-letni mężczyzna jest po operacji serca, ma też inne, związane ze swoim wiekiem schorzenia. - Nie mam warunków do przyrządzenia ciepłych posiłków. Dostałem od obcych kanapę, kołdrę, poduszkę, pościel i koc. Nie mam gdzie wyrzucić śmieci, które produkuję. Teraz noce są zimne, a ja na starość zostałem bezdomnym – mówi mężczyzna. Zdjęcia.
"Mamą opiekowałem się do śmierci"
Rozpocznijmy od tego, że pan Ryszard ma stały dochód i jest nim emerytura. Do naszej redakcji przyszedł, szukając pomocy przy wynajęciu pokoju, w którym mógłby zamieszkać. Pieniądze, jakimi dysponuje, nie wystarczają na samodzielną dzierżawę mieszkania. I tu, jak mówi, pojawia się problem.
- Emeryt, a do tego bezdomny - nikt nie chce takiego lokatora. Ludzie wolą wynająć pokój studentom czy osobom pracującym, ewentualnie firmie.
Jak doszło do tego, że pan Ryszard znalazł się w tak trudnej sytuacji? Przez 65 lat wraz z mamą i synami zajmował czteropokojowe mieszkanie. Do jej śmierci w 2012 roku sprawował nad nią opiekę. Nadal w tym mieszkaniu jest zameldowany, ale jak twierdzi, wrócić tam już nie może.

- Pod adresem stałego zameldowania zamieszkałem w wieku 5 lat. Opiekowałem się mamą w tym mieszkaniu do jej śmierci w kwietniu 2012 roku. Przez kilka lat utrzymywałem się z zasiłku pielęgnacyjnego, ponieważ trzeba było się opiekować mamą, w większości leżącą w łóżku. Mama po przekształceniu mieszkania komunalnego w prawo własności przekazała je w formie darowizny mojemu synowi, po prostu żeby dwa razy nie płacić notariuszowi – mówi pan Ryszard.
"Zacząłem im przeszkadzać"
Pan Ryszard podkreśla, że intencją mamy nie było to, by nie mógł on po jej śmierci pozostać w tym mieszkaniu. Jego relacje z synem były dobre i jak twierdzi, kobieta przekazała mieszkanie swojemu wnuczkowi, by uniknąć ponownej opłaty w przyszłości - gdyby to pan Ryszard przepisywał mieszkanie na syna.
- W 2023 r syn wprowadził do mieszkania partnerkę z dwiema córkami. To był już drugi raz. Pierwszy raz mieszkali jeszcze za życia mamy, wówczas powstało zadłużenie czynszowe, pomimo że mama upoważniła do odbioru swojej emerytury mojego syna, ale kiedy otrzymała wezwanie do zapłaty czynszu, to kazała im opuścić mieszkanie. Przyczyną było również wyrzucenie mebli mojej matki i przeniesienie jej ubrań w workach do piwnicy. Matka w tym czasie leżała chora w łóżku. Po ponownym zamieszkaniu ich życie układało się normalnie, do czasu ich zameldowania. Wtedy zacząłem im przeszkadzać – było im za ciasno, a mieszkanie ma przecież cztery pokoje. Kazano mi się przenieść do drugiego syna, ale on jest alkoholikiem. Odmówiłem, więc zostałem pomówiony przez partnerkę syna o znęcanie się nad nią. Nie było żadnego znęcania, ja się z nią tylko pokłóciłem, bo nie pozwoliła mi wziąć wody z kuchni do popicia lekarstw – opowiada pan Ryszard.
Sprawa z powództwa partnerki syna trafiła na policję, potem do prokuratury i sądu, jednak sąd uniewinnił pana Ryszarda od wszelkich zarzutów stosowania przemocy.
- Z przeprowadzonego postępowania dowodowego nie wynika, aby można było zarzucić uczestnikowi (panu Ryszardowi -red.) postępowania, iż stosuje przemoc domową w rozumieniu art. 2.1pkt a-e ustawy. Między uczestniczką i uczestnikiem nie ma relacji ofiara przemocy i sprawca przemocy. Dochodzi między nimi do nieporozumień dotyczących kwestii czystości i palenia papierosów. Uczestniczka wielokrotnie zwracała uwagę uczestnikowi dotyczącą czystości mając w tym zakresie inne podejście. Przy czym w mieszkaniu papierosy pali uczestniczka, uczestnik i klientki uczestniczki (utrzymuje się ona z usług kosmetycznych i fryzjerskich –red.). W niniejszej sprawie brak jest dowodów, aby uczestnik swoim zachowaniem lub umyślnym działaniem był aktualnie sprawcą przemocy wobec uczestniczki – czytamy w postanowieniu Sądu Rejonowego w Elblągu.

Sąd orzekł również, że pan Ryszard może mieszkać w dotychczasowym mieszkaniu.
- Formalnie mogę, ale faktycznie nie mogę, bo nadal mieszka tam sprawczyni całego zamieszania. Boję się, że znów mnie pomówi o znęcanie. Syn już tam nie mieszka, wyprowadził się. Co z tego, że sąd orzekł, że mogę mieszkać, skoro nie mogę tam wrócić. Nie chcę ponownie takich awantur i spraw. Próbowałem wrócić, ale musiałbym mieszkać tam chyba razem z dzielnicowym, żeby mieć świadka na co dzień. Policja nie może mi w tej sprawie pomóc– wyjaśnia mężczyzna.
Pan Ryszard w styczniu 2024 roku zamieszkał więc u swojego drugiego syna.
- Niestety, jest on alkoholikiem. Płaciłem w jego mieszkaniu czynsz plus 100 zł więcej, aby spłacić zadłużenie na lokalu. Warunki były straszne, brak mebli, odłączony gaz, brud. Syn wracał wieczorem pijany, odgrażał się, że mnie wyrzuci. 29 kwietnia tego roku dał mi 15 minut na przeprowadzkę do noclegowni na ul. Nowodworską. Spakowałem się i wprowadziłem do tego garażu. On pozostał mi jeszcze z czasów, kiedy pracowałem i miałem auto – wyjaśnia pan Ryszard.
Bez wody i ogrzewania
W garażu brak jest bieżącej wody, nie jest ogrzewany.
- Jak wygląda mój dzień? Wstaję rano, myję się. W jaki sposób? Kupuję wodę w butelkach, pięć złotych kosztuje, podgrzewam na grzejniku na gaz. Grzejnik jest na butlę. Mam do spania wersalkę, nie ma tu okien. Mam czujnik, żeby się nie podtruć gazem. Co robię? Trochę posiedzę, czytać za bardzo już nie mogę, bo mam zaćmę. Jak grzeję, to jest ciepło, jak wyłączę to bardzo zimno. Taka butla starcza na dwa dni, a kosztuje 104 zł. Jest ciężko, ale miałem już trudno w życiu – opowiada pan Ryszard.
Emeryt pomocy szuka również w Elbląskim Centrum Usług Społecznych.
- Zaproponowano mi tańsze obiady. To dobra pomoc. Powiedzieli, że mogą też pomóc w wynajęciu jakiegoś pokoju. Dostałem już jeden adres od nich. Gdy zadzwoniłem tam, to usłyszałem, że pan miał już sublokatorów i woli wynająć firmie. Obiecali, że poszukają jeszcze – mówi 70-latek.

Obiady, noclegownie i pralnia
Jak nas poinformowała Magdalena Falkowska, zastępca dyrektora Elbląskiego Centrum Usług Społecznych, mężczyźnie udzielono pomocy zaraz po tym, jak zgłosił się do ECUS.
- Pracownik socjalny zespołu ds. bezdomności w asyście Straży Miejskiej udał się do miejsca pobytu pana Ryszarda. Zaproponowano mu możliwość zamieszkania w Schronisku dla Bezdomnych im. Św. Brata Alberta przy ul. Nowodworskiej lub skorzystania z pobytu w noclegowni przy ul. Nowodworskiej, bądź przy ul. Królewieckiej. Odmówił skorzystania. Wskazano też możliwość skorzystania z posiłków w ZAZ „Elblążanka” od 20 października pan Ryszard korzysta z tych obiadów – informuje Magdalena Falkowska.
Pracownicy ECUS wskazali również na możliwość wynajęcia pokoju w hostelu oraz poinformowali pana Ryszarda o ewentualnych kosztach z tym związanych oraz o możliwości uzyskania bezpłatnej pomocy prawnej w Urzędzie Miejskim w Elblągu.
- Pan Ryszard poinformował, iż już korzysta z pomocy radcy prawnego. Wskazano również możliwość skorzystania z łaźni oraz wyprania odzieży w Miejskim Centrum Wsparcia Osób Bezdomnych i Uzależnionych przy Królewieckiej i przekazano dane kontaktowe osoby, która posiada pokoje na wynajem. Pan Ryszard wyraził chęć nawiązania kontaktu z wynajmującym. Sytuacja pana Ryszarda będzie na bieżąco monitorowana przez pracownika socjalnego. Będzie systematycznie odwiedzany przez pracownika socjalnego oraz Straż Miejską w ramach tzw. patroli wyjazdowych, na co wyraził zgodę. Odmówił jednak nawiązania kontaktu ze streetworkerem – dodaje Magdalena Falkowska.
Sprawa pana Ryszarda jest też znana policji.
- Policjant dzielnicowy kontaktował się z mężczyzną, a także powiadomił o jego sytuacji ECUS. Wiemy, że mężczyźnie udzielona została pomoc – poinformował nas nadkom. Krzysztof Nowacki oficer prasowy KMP w Elblągu.
- Chciałbym, aby ktoś zaoferował mi pokój do wynajęcia. Tylko tyle i okazuje się, to aż tyle. Złożyłem też sprawę o zachowek, bo okazało się, że jeszcze mogę - mówi mężczyzna.
Osoby, które mają taką możliwość i chciałby wynająć pokój panu Ryszardowi, mogą skontaktować się z naszą redakcją mailowo: redakcja@portel.pl lub telefonicznie pod nr 512 918 555