Trans – to jedyne słowo, które w pełni może opisać to, co działo się podczas godzinnego koncertu HV/NOON w elbląskim klubie Mjazzga. Koncertu świetnego, ale... za krótkiego. Zobacz zdjęcia.
Na scenie stanęli: Noon, który miał duży wpływ na kształtowanie polskiej sceny muzyki elektronicznej i HV (Hatti Vatii) – wszechstronny producent bardzo ceniony w środowisku muzycznym za album ‘’Worship Nothing’’, najlepszą polską płytę elektroniczną roku 2014.
Słuchając HV/NOON, otrzymaliśmy przestrzenny live act, który wzbogacony został o perkusistę, co dodało nieco dynamizmu do wolno rozwijających się aranżacji. HV/NOON zaprezentowali instrumentalne wersję utworów z poprzedniej płyty jak i przedstawili jeden, nie publikowany jeszcze utwór. Koncert był jednym z tych stanowczo za krótkich, bo trwał niespełna godzinę i niepoprzedzony był żadnymi supportami, które mogłyby rozgrzać słuchaczy przed głównym występem.
Mimo brzmieniowych różnic między HV a NOON’em, było słychać chemię i emocjonalne podobieństwo dźwięków, które wychodziły spod ich palców. Zdaję sobie sprawę, że przygotowanie live actu jest bardzo czasochłonne i wymaga poświęcenia, jednak występ artysty, który prezentuje materiał ze swojej płyty, trwający mniej niż godzinę, jest co najmniej niesatysfakcjonujący. Panowie co prawda zaprezentowali materiał bardzo dopracowany i bogaty w muzyczne smaczki, jednak słuchacze mogli odczuwać niedosyt.
Gęstego klimatu występowi dodawały światła, które z resztą są rozpoznawalnym elementem koncertów w klubie Mjazzga. Podsumować ten koncert można krótko - świetny materiał, gorzej z jego dawkowaniem.
Słuchając HV/NOON, otrzymaliśmy przestrzenny live act, który wzbogacony został o perkusistę, co dodało nieco dynamizmu do wolno rozwijających się aranżacji. HV/NOON zaprezentowali instrumentalne wersję utworów z poprzedniej płyty jak i przedstawili jeden, nie publikowany jeszcze utwór. Koncert był jednym z tych stanowczo za krótkich, bo trwał niespełna godzinę i niepoprzedzony był żadnymi supportami, które mogłyby rozgrzać słuchaczy przed głównym występem.
Mimo brzmieniowych różnic między HV a NOON’em, było słychać chemię i emocjonalne podobieństwo dźwięków, które wychodziły spod ich palców. Zdaję sobie sprawę, że przygotowanie live actu jest bardzo czasochłonne i wymaga poświęcenia, jednak występ artysty, który prezentuje materiał ze swojej płyty, trwający mniej niż godzinę, jest co najmniej niesatysfakcjonujący. Panowie co prawda zaprezentowali materiał bardzo dopracowany i bogaty w muzyczne smaczki, jednak słuchacze mogli odczuwać niedosyt.
Gęstego klimatu występowi dodawały światła, które z resztą są rozpoznawalnym elementem koncertów w klubie Mjazzga. Podsumować ten koncert można krótko - świetny materiał, gorzej z jego dawkowaniem.
Arkadiusz Mazur