UWAGA!

Najlepsza z najlepszych

 Elbląg, Najlepsza z najlepszych
(fot. mad)

Magdalena Lepiarczyk. Albo, jak sama woli - Lena. Oby tylko nie Magda, tego nie znosi. To ona zawładnęła sercami publiczności podczas piątkowego (28 sierpnia) wieczoru. Podczas jej występu można było odnieść wrażenie, że to kobieta urodzona na scenie. Magnetyzm i magia. Nie można było oderwać od niej oczu. Ma to „coś”. Nie było innego wyjścia- musiała wygrać. Z tegoroczną zdobywczynią Księżycowej Statuetki rozmawialiśmy zaraz po jej finałowym występie.

Po ogłoszeniu wyników głosowania publiczności jeden z dziennikarzy zapytał ją o wrażenia po występie. W odpowiedzi zamilkła. Nieco zdezorientowanemu redaktorowi wyjaśniła potem: - To są właśnie moje wrażenia. Jestem tak zaskoczona, że nie wiem co powiedzieć.
       Wyjątkowa postać. Barwna, nad wyraz interesująca. Trudno ją jednoznacznie opisać. Sama robi wiele, by nie dać się zaszufladkować tylko pod jednym hasłem. Pasjonatka. Ma mnóstwo zainteresowań, i to bardzo rozbieżnych. Wszakże piosence artystycznej daleko do militariów. A ją pasjonuje i to, i to. Zodiakalny skorpion, z natury trochę buntownicza, oryginalna indywidualistka. Połączenie genialnego humoru, pewności siebie, liryczności, nieposkromionej ciekawości świata, szczerości i szaleństwa. Wybuchowa mieszanka. Nieco kokietuje, twierdząc, że śpiewa, bo nie potrafi ładnie mówić.
      
       Angelika Kosielska: Skąd zainteresowanie piosenką artystyczną i pomysł na uczestnictwo w festiwalach?
       Magdalena Lepiarczyk: - Śpiewałam już wcześniej w chórze działającym przy moim liceum w Rybniku, ale to był śpiew klasyczny. A moja przygoda ze śpiewaniem artystycznym rozpoczęła się od tego, że pewnego pięknego dnia doszłam do wniosku, że skoro potrafię jakoś śpiewać, to wezmę udział w festiwalu piosenki artystycznej. To było w 2005 roku, a festiwal odbywał się u nas, w Rybniku. Tak się złożyło, że zostałam okrzyknięta czarnym koniem tego festiwalu i nagle wygrałam, co było dla zupełnym zaskoczeniem. Festiwale mają w sobie tak niesamowitą siłę. Emocje, energia, które „pompujemy” w siebie, wrzucamy w publiczność, a w zamian dostajemy podwójną dawkę dobrego doładowania. Jest to niesamowite uczucie. Po wygranym festiwalu zdałam sobie sprawę, że to naprawdę jest to, to jest ta energia, która jest mi potrzebna do życia. Festiwale są dobrą drogą do pokazania siebie jako artysty, zapoznania publiczności ze swoim repertuarem i sobą. Nie chodzi o to, że chce być objazdowym „wygrywaczem” festiwali. Po prostu to lubię, kontakt z publicznością i spotkania z innymi wykonawcami.
      
       W notce biograficznej o Tobie mogliśmy przeczytać, ze jesteś m.in. trenerką jeździectwa, kochasz motocykle. Na dodatek rewelacyjnie śpiewasz. Skąd tyle tak różnych zainteresowań?
      
- Jestem człowiekiem szalonymi, mam wiele pasji i to różnych: konie, militaria, sport, interesuje mnie na przykład triathlon. Ta rozbieżność bierze się chyba z potrzeby sprawdzenia się na różnych polach. Jestem uzależniona od adrenaliny. Mam taki wyznacznik życiowy i cel, że chciałabym spróbować wszystkiego. Oczywiście w tych dziedzinach, które są rozwijające, interesujące, ciekawe. Śpiewanie daje mi niesamowite przeżycia. To fantastyczne uczucie, gdy po występie zajrzy ktoś do mnie i powie „dziękuje”. Dla takich chwil, dla uniesień przed, w trakcie i po występach warto to robić. Tak jak mówiłam, występy, muzyka, śpiewanie dają olbrzymią porcję emocji nie do opisania.
      
       Dziś wystąpiłaś z utworami napisanych przez Agnieszkę Osiecką. Skąd wybór akurat takiego zestawu?
      
Odkryłam Agnieszkę Osiecką po festiwalu w Oświęcimiu, gdzie zdobyłam nagrodę, którą był wielki śpiewnik Agnieszki Osieckiej. Wiadomo, że znałam kilka piosenek jej pióra. Ale zaczytując się w jej tekstach, odkryłam mnóstwo mniej znanych utworów. Dlatego sięgnęłam po te teksty, by odkryć je na nowo. Osiecka napisała mnóstwo fantastycznych, kobiecych tekstów. To kopalnia pomysłów. A jak jeszcze człowiek odnajdzie w tym siebie, to już w ogóle poezja. Są to teksty, w których jestem szczera, które są moje, mogę się w nich bez problemu odnaleźć. Śpiewam to, co rozumiem. Nie bawię się w dobieranie mi repertuaru przez kogoś.
      
       Myślałaś o tym, by sama napisać sobie tekst?
      
Tak i nawet już to zrobiłam. Mam ukrytych w szufladzie kilka swoich tekstów, które czekają na dobrą chwilę, która ma przyjść, mam nadzieję, lada moment. Teksty czekają na dobry moment w mojej tzw. karierze muzycznej. Do tych słów nie ma jeszcze muzyki, ale po nią chce się zwrócić do profesjonalistów, by pomogli mi skomponować coś ciekawego.
      
       Jakie ma plany na przyszłość świeżo upieczona właścicielka Księżycowej Statuetki? Nagranie płyty, zamieszkanie w domku w górach?
      
Domek w górach koniecznie, bo kocham góralskie piosenki i uwielbiam góry. Morze też ma swój urok, ale góry mają w sobie potężną siłę i echo, które niesie wszystkie moje „paszczowe” dźwięki. Myślę, że jeśli chodzi o płytę, to jeszcze nie jest ten czas. Przede wszystkim dopiero szukam repertuaru. Pierwszorzędną rzeczą w piosenkach, które śpiewam, jest tekst. Nie chcę pochopnie decydować się na przypadkowy dobór. Szukam tekstów wartościowych, w których będę się dobrze czuła. Nie pociąga mnie wielka kariera. Nie chcę być plastikowa, wykreowana pod jakiś konkretny „target”. Nie trafiają do mnie te wszystkie sztuczne gwiazdki, dla mnie to jest fałszywe. Puste teksty, które są zlepkiem słów, okraszone wpadająca w ucho melodią, plus walory wizualne to jest przepis na sukces w Polsce. A mnie to nie bawi. Jestem wielkim wrogiem takich ludzi, którzy robią coś pod publikę. Wolę iść swoją drogą.
      
       Jak nie śpiewasz, to...?
      
Jestem z natury człowiekiem bardzo spontanicznym, szalonym. Co ma też swoje minusy. Nigdy się nie nudzę. Nie rozumiem ludzi, którzy się nudzą, bo ja nigdy nie przeżyłam czegoś takiego. Ciągnie mnie w wiele miejsc, tyle chciałabym zobaczyć, odkryć, poznać. Nie mam ADHD, tylko po prostu nie umiem siedzieć bezczynnie. Nie oglądam telewizji, bo szkoda mi na nią czasu. Zamiast tego wolę wyjść na spacer, pobiegać, pójść na basen albo wsiąść do samochodu i pojechać gdzieś w góry.
      
       Tak jadąc w góry, czego słuchasz w samochodzie? Kto Ci umila podróż?
      
Słucham różnych rzeczy. Nie mam jednej, sprecyzowanej grupy wykonawców czy stylu muzycznego. Muzyka dzieli się na dobrą albo złą. Staram się jednak wyszukiwać takich artystów, którzy istnieją z dala od komercyjnej papki serwowanej w mediach. Z tej racji, że do tego wszystkiego jestem trochę uzależniona od komputera, to jak mam wolną chwilę, na różnych muzycznych witrynach wynajduję różnych, wyjątkowych wykonawców, którzy są mało komercyjni, nie są znani szerszej publiczności, a grają fantastyczną muzykę. Ostatnio na przykład chętnie słucham płyty Mateusza Rulskiego-Bożka, który tu dziś też wystąpił.
      
       Czego życzyć zwyciężczyni?
      
Dużo zdrowia, I powodzenia.
      
       Zatem życzymy tego oraz dalszych sukcesów.
      

      
kos

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
  • ale cizko sie to czytalo. Ktos sie tu nie postaral
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    zdegustowy(2009-08-31)
  • No właśnie, jak zauważyła słusznie "Lena" (nie daj Boże Magda), Agnieszka Osiecka napisała całą masę bardzo pięknych, kobiecych tekstów. A więc dlaczego Pani "Lena" śpiewjąc te teksty, tak szarżowała. Zabrakło mi w Jej wykonaniach tej delikatności, tej subtelności, tej nostalgii, tak mocno wyczuwalnej w poezji Agnieszki Osieckiej. No, ale o gustach się nie dyskutuje. Pani "Lena" tak to czuje. A mnie osobiście bardziej podobał się śpiewający z gitarą Łukasz Jemioła. I tyle. A cały koncert był bardzo fajny, z czarnoskórą Sissy Davies włącznie.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    paterek(2009-08-31)
  • Zdegustowany! Nie zauważyłam, zeby pani Magdalena, kóra wypowiada sie w tym wywiadzie miała jakieś braki jezykowe. Wrecz przeciwnie- sądząc po jej wypowiedziach- świetna i interesujaca z niej osoba :D
  • Zdecydowanie najlepszy głos spośród występujących. Jej interpretacja może nie była spokojna, ale jej wykonanie niosło ze sobą całą masę dobrych wibracji i silnych emocji. Bardzo się cieszę, że choć raz wygrała osoba, która umie śpiewać i robi to pięknie, a nie jak się w przeszłości zdarzało - ktoś, kto może niekoniecznie umie śpiewać, ale robi "show" na scenie (w czym przy okazji tego koncertu brylował chłopak o podwójnym nazwisku). Bardzo pozytywne wrażenie na mnie wywarła grupa Rozdwojenie jaźni, z wokalistką o bardzo oryginalnej barwie głosu oraz Basia Broda-Malon. Moim zdaniem niektórzy spośród występujących nieodpowiednio dobrali sobie repertuar, przez co nie pokazali się z najlepszej swojej strony. Bardzo dobrze, że takie imprezy, jak Noce Teatru i Poezji, mają w Elblągu miejsce i trzeba mieć nadzieję, że będzie ich coraz więcej.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Wojtekk(2009-08-31)
  • mowie o wstepie i zakonczeniu, nie o bohaterce wywiadu
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    zdegustowany(2009-08-31)
  • I masz trudnosci z przeczytaniem kilku dań we wstępie i zakończenu? Buhahahha. Już myśłałam, ześ odrzuconym kochankiem pani Magdaleny i z zemsty banialuki wypisujesz, ale chyba nie pokolei coś z głowa?
  • zdań, a nie dań, sorry :)
  • Szczególnie, jelsi chodzi o zakończenie, no nie moge, wybacz, ale tak karykaturalnej wypowiedzi dawno nie czytałam :P
Reklama