UWAGA!

Oskar Mir: Nuty to klucze do drzwi wielu sekretów

 Elbląg, Oskar Mir, koncert transmitowany na Facebooku, maj 2020
Oskar Mir, koncert transmitowany na Facebooku, maj 2020

Oskar Mir jest pochodzącym z Elbląga muzykiem, który pracuje nad swoim pierwszym albumem zatytułowanym ORFEUSZ. Niedawno do sieci trafiło kolejne nagranie artysty, które promuje nadchodzący krążek. Korzystamy z okazji i wypytujemy elblążanina o jego muzyczne plany i inspiracje.

- Ostatniego dnia 2020 roku miała miejsce premiera Twojego nowego nagrania z nadchodzącego albumu ORFEUSZ, czyli Pracownia (NOC). Na początek powiedzmy kilka słów o utworze, jego warstwie tekstowej i muzycznej.

- Pracownia (NOC) to utwór, który porusza temat rozmijania się dróg dwojga bliskich sobie osób mieszkających razem. Jest o tym momencie, w którym już nie zasypiasz i nie budzisz się razem. O tym momencie, w którym po kłótni nie chce ci się przekroczyć symbolicznej granicy drzwi, za którymi jest twoja miłość i czeka na pojednanie. O tym, że można być razem, a jednak osobno. O tym, że mnie pociągała noc, a moją dawną partnerkę raczej dzień. Utwór ukazuje też dom pełen najróżniejszych działań artystycznych i jest to dobry wstęp do całego albumu.

Co do warstwy muzycznej - Pracownia w wersji NOC to piosenka zrealizowana przy pomocy elektroniki i wokalu. Występuje w niej charakterystyczny sampel dzwonka do drzwi, odnosi się to, nieco błagalnie, do jednego z fragmentów tekstu: ,,Nikt nie sięga za klamkę, żeby wejść".

Ten utwór wykonuję często na koncertach, dodając do live actu żywe instrumenty. Starałem się zachować w jego charakterze coś z zapętlenia, zaplątania i zagubienia, stąd jej powtarzalny beat. Powtarzalność jest trochę jak dźwięk fabryki - miałem nadzieję, że słuchacz wyobrazi sobie miejsce, mieszkanie, w którym bardzo intensywnie powstawały dzieła sztuki. Jak w manufakturze. Zapalczywie. To był piękny czas.


       - Interesujący, a może lepiej byłoby powiedzieć "niepokojący", jest też teledysk. Materiał wideo to dziś często po prostu okazja do promocji muzyki. W "Pracowni" to chyba jednak pole do poszerzenia interpretacji dla odbiorcy?

- Obraz filmowy miał za zadanie wprowadzić słuchacza w oniryzm, w świat marzeń sennych - bardzo charakterystyczny dla drugiej płyty nadchodzącego wydawnictwa. W teledysku pojawia się kilka symboli powtarzających się jako motyw przez cały album. Są to przede wszystkim sztuki wizualne, z którymi jestem bardzo blisko związany i nieustannie się nimi inspiruję, a także rozmijanie się relacji. Ważnym motywem jest też kobieta jako femme fatale i absolut - mam bardzo młodopolską wrażliwość, którą staram się w twórczości łączyć z fascynującą mnie współczesnością. Istotną rolę odgrywają noc i dzień jako dwie zupełnie odmienne pory, będące odzwierciedleniem zupełnie odmiennych stanów psychicznych. Widoczne są także nawiązania do życia nocnych klubów z elektroniką. Generalnie iskrzy tutaj masą pomysłów i jest to zamierzone.
      

- Planowany ORFEUSZ to jedno wydawnictwo, ale ma dzielić się na dwie zasadnicze części. Czemu ma służyć rozróżnienie albumu na "Dzień" i "Noc"? Ten podział przełoży się na teksty i dźwięk, czy kryje się za tym coś więcej?

- Rodzajem sloganu dla tej płyty jest hasło: W nocy mniej rozumiesz, ale więcej czujesz. Cały album to dwie płyty, po 9 utworów, właśnie NOC i DZIEŃ.

Dzień zachęca do ruszenia głową, jest jak wracająca trzeźwość. Ta część albumu to żywe instrumenty, jasne harmonie wokali. Noc cechuje tajemniczość, dużo tu elektroniki i hipnotycznego tańca. W nocy nasza perspektywa jest inna. NOC jest oparta na czystych emocjach, bywa niepokojąca. Jeśli potrzebujesz dodatkowych wyjaśnień, to wiele treści uzupełniającej wskażą analogiczne utwory na płycie DZIEŃ.

Ktoś mógłby powiedzieć, że płyta NOC to po prostu remiksy piosenek z płyty DZIEŃ. Zadbałem jednak o to, żeby przełamać tę konwencję. Na drugiej płycie znajdziemy w piosenkach o tym samym tytule inne tonacje, a melodie wokalu tylko gdzieniegdzie zahaczają o pierwszy krążek. Praktycznie nie wykorzystuję tutaj tych samych sampli. U mnie zawsze wszystko jest na odwrót, kontrastuje. Dlatego mój Cerber, symbol i strażnik Hadesu, do którego udał się Orfeusz po Eurydykę, a jednocześnie znak wizualny płyty - to trzygłowy kot, a nie trzygłowy pies.
      

- W opisie ORFEUSZA moją uwagę przyciągnęło takie zdanie: "Metafizyka to nie żart i otacza nas, jest w nas. Czy tego chcemy, czy nie". Brzmi jak zapowiedź trudniejszego w odbiorze, wymagającego namysłu albumu, a filozofia dzisiaj to nieszczególnie popularna dziedzina. Nie byłoby bezpieczniej skupić się na czymś popularnym i poprzestać choćby na tekstach o miłości?

  Elbląg, Projekt okładki albumu ORFEUSZ
Projekt okładki albumu ORFEUSZ

- Myślę, że miłość bywa trudniejsza niż filozofia. Uważam też, że filozofia bywa łatwa i tak naprawdę jest popularna. Wszyscy jesteśmy filozofami-amatorami. Kto z nas czasem nie pyta samego siebie właśnie ,,cóż to jest miłość"? Odpowiedzi jednoznacznych brak. Szukamy więc dalej! Używam słowa metafizyka w znaczeniu mechanizmów, które są tajemnicze. Mechanizmów poza naszym poznaniem. Próbuję szukać odpowiedzi na najtrudniejsze pytania poprzez niekonwencjonalne sposoby: sztuką, poezją, muzyką, doświadczeniami, eksperymentami.
       Stara, znana opowieść o Orfeuszu i Eurydyce poruszyła mnie do takiego stopnia, że zacząłem w pewnym momencie życia próbować przenosić jej treść na moją codzienną, albo conocną, rzeczywistość. Czy mogę założyć, że nocny klub techno to Hades, a ja jestem Orfeuszem? Tak.

Czy straciłem wielką miłość w życiu, czyli Eurydykę? Tak. Czy kluby techno, jak Hades - są nieco mroczne? Tak. No to poszło. Miejsce poszukiwań stało się w tamtym momencie jasne. Poszukiwań miłości, sensu i inspiracji. Chodziłem przez ostatnie lata po klubach z muzyką elektroniczną po całej Polsce i medytowałem tam. A to są miejsca, w których wszystko może się zdarzyć. Więc może miałem tam spotkać równie wielką miłość, jak ta utracona? Albo, w najbardziej nieoczekiwanym scenariuszu, właśnie moją Eurydykę. Właśnie w Hadesie klubu techno, po schodach w dół. W mojej romantycznej głowie. Czasem trzeźwej, czasem troszkę mniej.

Życie polega na tym, że wszyscy mniej lub bardziej błądzimy. Mój sposób funkcjonowania z takim założeniem może się wydawać nieco abstrakcyjny, ale powiem ci, że jest w nim pełno kolorów. I ja to bardzo lubię. Z tym zagubieniem w ogóle jest tak, że pewnie nigdy bym nie tknął tworzenia muzyki, gdyby właśnie nie ono. Nuty to klucze do drzwi wielu sekretów. Czuję to zawsze, kiedy jestem na scenie. Tam zawsze czeka na mnie katharis.

Muszę do tego wszystkiego dodać, że jestem bardzo sentymentalny. Dzięki temu treść bywa uproszczona i słuchacz powinien czuć się w aspekcie muzyki jak ryba w wodzie. Przecież każdy z nas tęskni za czymś. Sentymentalność to inhibitor mojego szaleństwa. Poza tym lubię minimalizm, hipnotyczność i oczywisty, transowy puls. Czasem nazywam swoją muzykę „romantycznym techno”. Bywam jednak dość często prostym chłopakiem z gitarą. W takiej formule wygrałem kilka konkursów poezji śpiewanej, w których zwraca się dużą uwagę na tekst.

 

- Wróćmy jeszcze na chwilę do marca 2020 i premiery Dla kogo jesteś (DZIEŃ). To utwór, przynajmniej dla mnie, zupełnie inny, łatwiejszy w odbiorze niż Pracownia, trochę jakby stał za nim inny wykonawca. Jak dogadują się ze sobą "dzienny" i "nocny" Oskar Mir? Czy odbiorcy rozpoznają tę samą osobę na dwóch płytach? A co jeśli przypadnie im do gustu tylko jedna strona medalu?

- Jak już wspomniano, charakter tych dwóch płyt rzeczywiście różni się od siebie. Pierwszą określiłbym jako popową, alternatywną, organiczną. Drugą zaś jako wspomniane romantyczne techno.
       Każdy z tych 18 utworów to jednak 100 proc. Oskara Mira. Mam eklektyczne inspiracje. Lubię Czesława Niemena, Petera Gabriela, Melę Koteluk, Gus Gus i St Vincent, a do tego Johna Frusciante z Red Hot Chilli Peppers.

Koncerty promujące wydawnictwo będą przygotowane w taki sposób, że najpierw odbędzie się trasa, w której zapoznam słuchaczy z częścią albumu ORFEUSZ – NOC. Rok później, razem z rozbudowanym składem muzyków, odbędzie się trasa promująca część ORFEUSZ - DZIEŃ.

Myślę, że jeśli nie spodoba ci się jedna z płyt, możesz ją oddać koledze lub koleżance, do których dana część przemówi bardziej. Czuję jednak, że te płyty się świetnie zazębiają i nie będziesz zawiedziony.

 

- Jak na powstawanie płyty i inne Twoje plany związane z muzyką wpłynął koronawirus? A przede wszystkim, kiedy możemy się spodziewać ORFEUSZA?

- Oficjalna premiera z roku 2020 przeszła na rok 2021. Jestem w trakcie negocjacji z kilkoma wytwórniami.

Tegoroczny program Tak Brzmi Miasto: Inkubator, do którego w tym roku udało mi się jako Oskar Mir zakwalifikować, pozwolił mi jednak odkryć kilka korzyści z wydawania płyt własnym sumptem, więc może ostatecznie będzie i tak. Zobaczymy. Będę publicznie informował. Proszę słuchaczy o jeszcze trochę cierpliwości, czasy są dość ciężkie. Wszystkie płyty z preorderu 2020 w końcu dotrą, gdzie powinny.

Jeśli chodzi o koncerty - jak każdemu aktywnie grającemu na żywo twórcy - odwołane zostało niestety kilkanaście koncertów i festiwali w tym roku. W różnych miejscach grałem jednak przedpremierowo - np. właśnie dzięki Tak Brzmi Miasto. Transmitowano mój koncert łączony ze świetnym artystą, Milito, na Ciesz Fanów Festiwal, zapraszam do sprawdzenia naszego wspólnego wykonania piosenki Milito Kitchen Table na YouTube. Zagrałem też na ,,partyzanckiej" edycji Woodstocku 2020 w Kostrzynie nad Odrą jako headliner. Udało mi się też, wraz z Milito, zagrać na oficjalnym otwarciu Art-Synergy w Krakowie. Poza tym odbyło się kilka mniejszych wydarzeń na otwartym powietrzu. Myślę, że bardzo się w tym roku rozwinąłem. Mimo wszystko. Miałem czas na inspirację, medytację i naukę tego, jak od środka wygląda tzw. przemysł muzyczny, dzięki wcześniej wspomnianej instytucji, TBM.

 

- Teksty, nagrania, materiały filmowe, promocja... Za muzyką i tym, co wokół niej, stoi jedna osoba?

- Teksty i muzyka są moje. Biorę udział w realizacjach klipów od pomysłu, przez operowanie kamerą, aż po montaż, ale nie zajmuję się tym wyłącznie ja. Teledysk do piosenki Pracownia (NOC) powstał dzięki Stypendium Kulturalnemu Miasta Elbląg, pomagali mi przy nim elbląscy artyści filmowi.
       Producentem pierwszej z dwóch płyt jest Tomasz 'Ragaboy' Osiecki - artysta znany ze współpracy z Melą Koteluk, T. Love, Sorry Boys, Pablopavo czy Hey. To zdobywca platynowej płyty za współtworzenie albumu ,,Spadochron". Jego zabiegi producenckie słychać w pierwszym singlu ,,Dla kogo jesteś".

Co do promocji, działań typowo managerskich - wiele osób mi życzliwych, np. managerów innych, zaprzyjaźnionych zespołów, pomaga mi w tym. Sam działam jednak przy managemencie bardzo aktywnie. Zabiera mi to w normalnych, „niepandemicznych” czasach cały etat. Wolałbym jednak przed koncertami nie martwić się o umowy, logistykę, a tylko o treść piosenek. Idę w taką stronę, gdzie będę mógł skupić się wyłącznie na aspektach artystycznych. Chociaż chętnie wesprę przyszłego managera, bo mam już spore doświadczenie. Ponadto w tej dziedzinie zdecydowanie co dwie głowy to nie jedna. Moją mentorką w trakcie programu Tak Brzmi Miasto: Inkubator była Daga Gregorowicz z zespołu Dagadana. W trakcie konsultacji i wykładów dzieliła mi wielu niesamowicie cennych wskazówek dotyczących organizacji pracy artystycznej.
      

- Jakie są Twoje związki z Elblągiem dzisiaj?

- Pochodzę z Elbląga, działam tutaj od wielu lat, czasem w zamknięciu, czasem publicznie. Dużo czasu spędzam z ludźmi pracującymi w Galerii El. Coraz częściej jednak jestem w trybie nieustannego przemieszczania się i moja działalność tak naprawdę obejmuje całą Polskę. Coraz więcej łączy mnie z Warszawą, Gdańskiem i Krakowem, więc rozważam przemieszczenie gdzieś tam ośrodka życia. Często, oprócz przedsięwzięć czysto muzycznych, działam we współpracy ze światem sztuk wizualnych.

 

- I już całkiem na koniec. Dlaczego Oskar Mir, a nie po prostu Bork?

- Mir to pokój w wielu słowiańskich językach, ale także znana stacja kosmiczna, która spadła z orbity na Ziemię. I tak pewnego dnia pomyślałem, że zostanę Oskarem Mirem. Podoba mi się to połączenie. W logo mam znaki OMEGA i MIKRO - to oznacza, że u mnie często wielkie i ważne sprawy stają się nieistotne, a pozornie małe, prywatne sprawy urastają do rangi ostatecznych. Taka właśnie jest moja narracja. Myślę, że to bardzo romantyczne.

rozmawiał Tomasz Bil

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama