UWAGA!

Wiara czyni cuda, czyli jak podbić serca słuchaczy

 Elbląg, Wiara czyni cuda, czyli jak podbić serca słuchaczy
fot. Anna Dembińska

Rebeka to tak naprawdę Iwona i Bartek. Oboje w Elblągu byli pierwszy raz, do tej pory nie byli tu ani prywatnie, ani zawodowo, tak przynajmniej mówili ze sceny. Starają się grać za granicą, ale rodzime podwórko też ich kręci i dobrze przyjmuje. Duet, nazywany "nadzieją polskiej muzyki elektronicznej", ma za sobą koncert w elbląskiej Mjazzdze. Zobacz więcej zdjęć.

Iwona Skwarek stworzyła Rebekę w 2008 r. Dwa lata później pojawił się Bartek Szczęsny i zaczęli grać razem. Nie ufają talent show, bo to droga łatwa, szybka, ale i taka, która może zaraz się skończyć. Wierzą natomiast w ciężką pracę - swoją płytę nagrywali aż trzy lata. Jak mówili w jednym z wywiadów praca nad nią wyglądała tak, że ciągle coś w tych dźwiękach przestawiali, kombinowali, zmieniali, ulepszali, a nawet sporządzali notatki, żeby zrozumieć jak inne zespoły uzyskują swoje brzmienie.  Ten proces opłacił się, bo "Hellada" została zauważona i doceniona, m.in. przez Gazetę Wyborczą, która w 2013 r. przyznała jej tytuł płyty roku.
       Po drugie duet wierzy również w instrumenty analogowe i w to, że mają one duszę. Stąd też klawisze Casio, które Iwona Skwarek podobno ma jeszcze z czasów komunii i które długo służyły jej na koncertach, stąd syntetyzator z lat 80. Dzięki temu słuchacz otrzymuje miłe dla ucha dźwięki, które dobrze się kojarzą, na przykład z latami 90., ale nie trącą nudą. To dobrze skrojony synthpop, gdzie momentami wkracza tzw. hypnagogic pop, z którego duet wyciska tyle, ile się da.
       Po trzecie muzycy wierzą również w pokorę i szacunek, co w dzisiejszych czasach coraz rzadsza, choć bardzo cenna cecha. Przywitali się z pewną dozą nieśmiałości, ale z piosenki na piosenkę tzw. "rozmów pomiędzy" było coraz więcej, dzięki czemu mieli znakomity kontakt ze słuchaczami. Przyznali się również do tego, że pewne rzeczy zagrają po raz pierwszy oraz podziękowali za to, że mogli mieć tak długą próbę. Można więc powiedzieć, że Iwona i Bartek porządnie zapracowali na to, żeby ich pierwszy koncert w Elblągu był udany.
      

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • ciemno widzę finansową przyszłość tego klubu skoro na zdjęciach z koncertów widać ciągle ten sam skład publiczności z grupą znajomych i przyjaciół właściciela, oby za rok czy dwa nie padło kultowe zdanie "Elbląg nie dojrzał jeszcze do takiego klubu"
  • to chyba normalne, że przy klubie powstaje grupa stałych odbiorców
  • To właśnie publiczność jest siłą tego klubu, co bardzo często podkreślają muzycy. Nie rozumiem jak mizna traktować jako zarzut fakt, ze zbudowała się tam grupa znajomych, którzy - nie do wiary! - sie lubią i - co też pewnie nie do wiary - płacą za bilety i za każdym razem bawią się świetnie.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    2
    3
    qazik (2014-11-10)
  • Jakbyś miał za żonę Kermita to też byś szukałem czegoś nowego, ciaśniejszego
  • taka masówka ten lokal. myślałem żę bedzie jazzzzz a jest miszmasz bo inaczej by upadł :) to po co taka nazwa, która jest myląca, to nie jest klub jazzowy tylko muzyczny, chyba pora zmienić nazwę wojtusiu czyż nie? Rozumem ze lubisz dząż ale dwa koncerty na krzyż nie zrobią z tego klubu a jeszcze i miasta miejscem super jazzowym bo tak się nie dzieje. dżę tam jest al chyba Vodka jazz :) bo muzyka chyba z płyt.
  • A ty marta tak nie kasuj komentarzy niewygodnych dla ciebie bo chyba się na dziennikarstwo nienadajeszz hehe teraz to już w ogule śmieszna jesteś. psychika ci wysiadła? czy Kermit zadziałał z łysym aby pokasować bo się wydało że w elblagu mamy muppet show? buhahaha
  • klub jazzowy - mjazzga chyba z uwielbienia do gatunku bo klubem jazzowym nie jest.
  • Po pierwsze za każdym razem, gdy piszę jakiś tekst, który później ukazuje się na stronie poddaję go ocenie Internautów i to jest ok. To część tej pracy. Ale jak mam przyjmować uwagi od człowieka, który ukrywa się za internetową fasadą? Takim, który wytyka błędy, a sam popełnia je na każdym kroku (wystarczy spojrzeć na komentarz powyżej)? Takim, który być może spotyka mnie gdzieś tam, ale boi się powiedzieć prosto w twarz o co właściwie mu chodzi? Takim, który nie ma pojęcia jak działa moderacja od redakcyjnej strony i nie wie, że ja najzwyczajniej w świecie nie zajmuję się usuwaniem komentarzy, tylko robi to admin, czyli osoba, której przedstawiać nie muszę? I tak na koniec - krytykujmy, oburzajmy się ile wlezie, cieszmy się i wyrażajmy emocje, ale w sposób CYWILIZOWANY. A przynajmniej z zachowaniem reguł gramatyki, ortografii, o fleksji i stylistyce nie wspomnę :) Także człowieku- anonimie odezwij się jak mnie gdzieś spotkasz i powiedz co ci na duszy leży. Jeśli nie masz odwagi daj sobie spokój. Szkoda czasu.
  • Po prostu. .. .. Kocham Cię!;-) dobrze, zagadam next time w klubie, bo czesto cie tam widzę, ale się wstydzę podejść
  • admin nie admin ta sama firma i twój artykuł i za to odpowiadasz. to powiedz aby przywrócił komentarze jesli jestes taka uczciwa. ludzie chcą sowich komentarzy! Admin cię wyprowadził na manowce. nie zasłaniaj się nim. Jak można ufac ci bo napsialas tak?
  • Właśnie, świetnie napisane - odpowiadam za artykuł, a nie za komentarze :) Wbrew pozorom to zasadnicza różnica.
Reklama