UWAGA!

Z kompasem ku odległym lądom (Truso: Śladami wikingów, odc. 8)

 Elbląg, Widok na pas zewnętrzny i tarczę zachowanego fragmentu dysku
Widok na pas zewnętrzny i tarczę zachowanego fragmentu dysku (fot. Truso. Między Weonodlandem a Witlandem, Elbląg 2010)

- W trakcie badań wykopaliskowych osady Truso, które prowadziłem w strefie portowej, w latach 2001-2003, odkryto 17 fragmentów połamanego (pokruszonego) przedmiotu (instrumentu) wykonanego z fiszbiny wieloryba – relacjonuje dr Marek F. Jagodziński. Tajemniczy artefakt został przez odkrywcę osady wstępnie zakwalifikowany jako kompas słoneczny.

Artefakt o przemyślanej konstrukcji

Badacz podkreśla, że odkryte fragmenty mają charakterystyczne dla takiego kompasu kształty, powtarzają się na nich również określone elementy stylistyczne. Oprócz tego za taką identyfikacją przemawiają wymiary i zachowane ślady użytkowania. Co można powiedzieć o poszczególnych elementach domniemanego przedmiotu nawigacyjnego z Truso?

Jego dysk miał ok. 10 cm średnicy, w jego centrum był otwór o średnicy o. 2,6 cm. Grubość artefaktu wynosi 1,7 cm. Całą płaszczyznę okręgu starannie wygładzono i wypolerowano.

- Następnie wycięto na niej rowek wzdłuż krawędzi, w odległości ok.0,35 cm ku środkowi – opisuje Marek Jagodziński. - Jak można sądzić z analizy zachowanych fragmentów, został on wykonany wzdłuż całego obwodu dysku. Utworzony w ten sposób dookolny pas, podzielono ukośnymi nacięciami/żłobkami w mniej więcej regularnych odstępach co 0,3 cm – zaznacza. Dodaje też, że jedno z ukośnych wyżłobień zostało wyróżnione dodatkowym nacięciem. Wczesnośredniowieczny rzemieślnik wyrył na dysku także liczne linie-oznaczenia.

- Próba rekonstrukcji całego dysku dała dość zaskakujący wynik: na obwodzie były prawdopodobnie 72 nacięcia-żłobki. Przy założeniu, że wyznaczały one 5-stopniowe przerwy, dla całego zrekonstruowanego obwodu otrzymamy 360 stopni – pisze dr Jagodziński. Co to oznacza?

Odpowiadając, archeolog powołuje się na badania Carla V. Solvera. Wskazywał on na stosowany w okresie wikińskim podział tarczy na osiem kierunków. Zrekonstruowany podział tarczy z Truso wskazywałby więc idealne 45 stopni dla każdego fragmentu, odpowiadając kierunkom nazywanym w języku staro-norweskim: norðr (północ), landnorðr (północny wschód), austr (wschód), landsuðr (południowy wschód), suðr (południe), ùtsuðr (południowy zachód), vestr (zachód), ùtnorðr (północny zachód).

Dodajmy, że pozostałe fragmenty domniemanego kompasu, wykonane z fiszbiny wieloryba, to zachowane w różnym stopniu fragmenty tarcz-płytek. Te elementy również były odpowiednio wypolerowane, "tworząc gładką, lśniącą płaszczyznę".

 

Kompas i zegar w jednym

Marek Jagodziński podkreśla, że przy kompasie z Truso prawdopodobnie wykorzystano zasadę gnomonu: ten astronomiczny instrument służył do "określenia według cienia południa i kierunku południka w danym miejscu". Jego najprostszą formę stanowi stożek na płaskiej tarczy, który pozwala określić wysokość i azymut słońca. Cień stożka umożliwiał też określenie aktualnej pory dnia. Drewniany dysk, który miał spełniać podobną rolę jak kompas z Truso, znalazł w 1948 r. duński badacz C.L. Vebæk. Świadczy o tym podobieństwo wyrytych na powierzchniach artefaktów linii.

- Także na dysku z Truso wyryto analogiczne linie, krzywą i prostą, które można interpretować jako linie gnomonu - komentuje Marek Jagodziński. Według odkrywcy Truso, znalezisko z wikińskiej osady można uznać za najbardziej precyzyjnie wykonane spośród dotychczas odkrytych artefaktów tego rodzaju.

Precyzja była tu elementem bardzo istotnym: w czasach wikingów nie znano przecież kompasu magnetycznego. Choć skandynawskie sagi nie dostarczają informacji o ówczesnych przyrządach nawigacyjnych, wskazują jednak, że nawigator mógł z powodzeniem ustalić trasę przy dobrej pogodzie. Przy wyznaczaniu kierunku nieodzowna była też znajomość pozycji ciał niebieskich, o czym czytamy w artykule "Kompas słoneczny z Truso". Dawniej przypuszczano, że wikingowie ograniczali się do żeglugi przybrzeżnej. Sagi wspominają jednak o wyprawach do tajemniczej Vinlandii, którą ma być... Ameryka Północna. Naukowcy powątpiewali wcześniej w możliwości dopłynięcia przez wikingów na kontynent, jednak ich obecność na nim potwierdziły badania archeologiczne.

Mimo ograniczonych możliwości technologicznych, w świetle dotychczasowych odkryć, wikingowie jawią się jako doskonali nawigatorzy. Zapewne właśnie takie przedmioty jak domniemany kompas z Truso pozwalały im docierać do odległych lądów.

 

Okiem archeologa

- Dopiero specjalistyczne badania wykonane przez prof. Daniela Makowieckiego, przedstawione w tomie II Studiów nad Truso, wykazały, że kompas z Truso wykonano z fiszbiny wieloryba (wcześniej surowiec identyfikowano jako poroże łosia – dop. red.) - wskazuje dr Marek F. Jagodziński. - Co ciekawe, w budynku, w którym odkryto elementy kompasu wykonanego z fiszbiny walenia, odkryto też pionki do gry hnefatafl, również wykonane z fiszbiny walenia. Na wieloryby polowali głównie Norwegowie. Także Norwegowie używali kompasu słonecznego i to oni dotarli do Ameryki Północnej. Stąd przypuszczenie, że w domu tym mieszkał jakiś bogaty jarl norweski. W budynku tym znaleziono też ponad 100 srebrnych monet i ponad 100 odważników - dodaje badacz.

 

Cykl Truso: Śladami wikingów Elbląskiej Gazety Internetowej portEl.pl powstaje we współpracy z Muzeum Archeologiczno-Historycznym w Elblągu, w oparciu o wydane przez nie publikacje naukowe (zob. także M. F. Jagodziński, "Kompas słoneczny z Truso", w: "100 lat lotnictwa w Elblągu (1912-2012. Aspekty historyczne, prawne i techniczne lotnictwa", Elbląg 2012).

oprac. TB

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama