
Wracamy do gwiezdnowojennych modeli grupy Yavin. Tym razem co nieco o nowym dziele Marka Kuleszy, którym jest śmigacz T-47 wykonany w skali 1:8. Zobacz zdjęcia modelu, także z okresu jego przygotowania. Można go obecnie obejrzeć, podobnie jaki wiele innych modeli grupy Yavin, na wystawie Centrum Handlowym Ogrody czynnej do 17 sierpnia.
"Na tej lodowej kuli nie ma zbyt wiele życia"
Dlaczego akurat ten statek?
- Gdy zobaczyłem go w „Imperium kontratakuje” skojarzył mi się z mantą, ta ryba bardzo mi się zawsze podobała. Kształt T-47 jest bardzo skomplikowany, trudno było mi odróżnić, jak w nim przechodzą niektóre płaszczyzny. Gdy montowałem kadłub, nadal w wielu miejscach miałem zagwozdki, czy ostatecznie będzie to wszystko wyglądało tak, jak powinno - mówi Marek Kulesza.
Statek pojawia się pierwszy raz w uniwersum Lucasa podczas poszukiwań Luke’a i Hana na planecie Hoth, T-47 biorą też udział w bitwie z imperium, walczą z maszynami AT-AT w Imperium kontratakuje. Marek Kulesza obejrzał pierwszy raz ten film 29 kwietnia 1983 roku.
- Pamiętam to, bo na drugi dzień poszedłem do armii. Był to film bardzo przygnębiający, mroczny. Same statki odkrywałem dopiero później, o tym żeby zrobić model T-47 pomyślałem w okolicach 2022 r. Zacząłem go analizować, patrzeć, jak wykonują go inni znani modelarze. Analiza zdjęć, z których korzystałem, była dużym krokiem naprzód w tworzeniu modelu. On też bardzo nabrał życia, gdy już go pomalowała moja żona, Kasia. Zrobiła kapitalną robotę oddając te wszystkie szczegóły.
Największe wyzwanie przy tym modelu?
- Płaszczyzny pochyleń od jego spodu, to było bardzo trudne. Od razu dodam, że z ciekawych elementów, które wykorzystałem, to m.in. głowica od płynu do spryskiwacza, która jest tylnym działem strzelca. Użyłem też wkładów od długopisów, zatyczek od kleju, tego, co było pod ręką.

"Niech Moc będzie z nami"
"Siedzenie" nad tym modelem to według wyliczeń Marka Kuleszy 7 miesięcy ciągłej pracy.
- Kabinę w środku robiłem trzy razy, bo ciągle coś mi się nie podobało, może to wydłużyło całość – przyznaje. – Te wyzwania mnie nie denerwowały, ale nakręcały do dalszej pracy. Nie żałuję czasu spędzanego nad Gwiezdnymi wojnami i myślę, że najciekawsze rzeczy są jeszcze przede mną. W przyszłości chciałbym zrobić do końca korytarz Gwiazdy Śmierci, który cały czas ”wałkuję”, myśliwiec TIE Fighter i maszynę AT-AT. Taką klasyczną, dopracowaną w każdym calu, na 160 cm wysokości. Jak pójdę na emeryturę, to już będę się tym wszystkim mógł zająć „bez spiny”.
Dodajmy, że prace modelarzy z grupy Yavin można do 17 sierpnia oglądać w Elblągu, w CH Ogrody.
- Zapraszamy wszystkich, fanów Star Wars i nie tylko. Dziękujemy za czas poświęcony naszym pracom – mówi pasjonat.
W skład grupy Yavin wchodzą elblążanie Adam Kulesza, jego brat Marek Kulesza z żoną Katarzyną Anuszewisz-Kuleszą oraz ostrołęczanin Bernard Szukiel. Pierwszy odcinek "Gwiezdnych wojen w Elblągu" jest tutaj.