UWAGA!

Zostańmy w domu: Sztuczna inteligencja i Czechy w XV wieku (odc. 12)

 Elbląg, Zostańmy w domu: Sztuczna inteligencja i Czechy w XV wieku   (odc. 12)

Zaczynamy kolejny tydzień poszukiwania lekarstw na domową nudę. Tradycyjnie mamy trzy propozycje, tym razem na tapetę weźmiemy film, planszówkę i coś do pogrania na komputerze lub konsoli.

Łukasz Budnik, redaktor naczelny film.org.pl, przybliży nam obraz zatytułowany Ona. Krzysztof Jaworski z Radia Eska zaproponuje grę kooperacyjną zatytułowaną… Pandemia. Zaczniemy jednak od grania na ekranie.

 

Ciężki żywot syna kowala…

„Grasz jako Henryk, syn kowala. Wciągnięty siłą w brutalną wojnę domową, obserwujesz bezradnie, jak najeźdźcy niszczą twoją wieś i zabijają twych przyjaciół oraz rodzinę. Ledwo uszedłszy z życiem, bierzesz miecz, by wziąć odwet. Pomścij śmierć swych rodziców i pomóż odeprzeć wroga” – taki opis proponowanej w dzisiejszym zestawieniu gry znajdziemy na platformie Steam. Brzmi jak początek porywającej historii? Owszem, ale omawianej dziś produkcji daleko do dynamizmu rodem z filmu akcji. Tutaj liczy się zrozumienie złożonej mechaniki, cierpliwość, pokora i konieczność zainwestowania dużej ilości czasu, zanim z prostego syna kowala staniemy się wprawnym i cenionym wojownikiem.

Kingdom Come: Deliverance, bo o tym tytule mowa, fanów komputerowych RPG z pewnością zaskoczy nowością, która polega na… rezygnacji z elementów fantasy. Lądujemy w XV-wiecznym Królestwie Czech, historyczne tło wydarzeń stanowi najazd Zygmunta Luksemburskiego, a my… My próbujemy po prostu przeżyć. Sterowany przez nas Henryk nie jest żadnym wybrańcem, nie dzierży zaklętego miecza i nie posiada legendarnej zbroi, zupełnie nie liczy się też w społeczeństwie, w którym rządzą wysoko urodzeni.

Na początku gry zamiast bohaterskich czynów czeka na nas poznanie mechaniki i próba przetrwania, bo niewiele osiągniemy, jeśli nasz młody kowal będzie głodny, niewyspany, a w czasie karkołomnego biegu przez las uszkodzi sobie nogę, co może doprowadzić do krwawienia, spowolnienia jego ruchów i… śmierci, jeśli nie znajdzie ludzkiego osiedla i potrzebnej pomocy. Spotkasz bandytów na początku gry, bez ekwipunku i rozwiniętych umiejętności? Uciekaj, nie masz szans, by przetrwać to spotkanie. Znalazłeś księgę, która może zawierać jakieś ciekawe informacje? Jesteś synem kowala z XV-wiecznego grodu, najpierw naucz się czytać. Wyszedłeś z karczmy w nocy, w dodatku bez zapalonej pochodni? Strażnicy wezmą cię za złodzieja, a to nie obędzie się bez konsekwencji… Takich elementów jest w Kingdom Come: Deliverance mnóstwo, a gracz, który lubi złożoną rozgrywkę, będzie miał wielką przyjemność z poznawania mechaniki i robienia dopiero z czasem dużych postępów. Bo gdy już wykonamy trochę prostszych zadań, zdobędziemy porządnego wierzchowca, znajdziemy trochę lepsze odzienie i ekwipunek, podszkolimy umiejętności (a tych jest mnóstwo i i one też rządzą się swoimi prawami), to zobaczymy, że inne postaci ze świata gry reagują na nas inaczej. Wtedy przyjdzie moment na turnieje rycerskie, ratowanie dam z opresji czy udział w wielkich bitwach. Czy na tym etapie gry pokonasz liczną grupę bandytów obozujących w lesie? Pewnie nie, ale teraz już jest sens próbować. I to jest w tej grze piękne.

KC: Deliverance może się podobać od strony muzycznej i graficznej, choć nie jest to na pewno światowa czołówka. Jednak wielkim atutem gry jest to, że jej świat jest przedstawiony bardzo realistycznie. Jeśli jako gracz RPG masz dosyć wypełnionych potworami podziemi, wulkanów, lochów, jaskiń i nie wiadomo czego jeszcze, to z pewnością odpoczniesz jeżdżąc konno przez puste pola albo przedzierając się przez leśne ostępy. No, dopóki z krzaków nie wybiegnie jakiś oprych, by np. ustrzelić cię z łuku. Lepiej też nie jeździć w nocy, bo w ciemności łatwo spaść z wierzchowca i… tak, znów zginąć, a przy większej ilości szczęścia nabawić się „tylko” paru kontuzji. Trzeba uważać tym bardziej, że nie zapiszemy gry w dowolnym momencie. W tym celu trzeba wypić ulubiony trunek Henryka, „Zbawiennego Sznapsa”, albo pójść spać. Gorzej jednak, jeśli zajmiemy nie swoje łóżko, bo… Zresztą zobaczcie sami.

Gra Warhorse Studios wyszła na komputery, PS4 i Xbox One. Co ważne, jest to produkt dla osób od 18 roku życia. Do podstawowej wersji gry ukazało się też kilka dodatków rozbudowujących fabułę i rozgrywkę, ale sama podstawka wystarczy na wiele, wiele godzin zabawy…

 

Ludzie i maszyny

O propozycji filmowej na dziś mówi Łukasz Budnik, redaktor naczelny film.org.pl.

Science fiction to gatunek, który najłatwiej skojarzyć z futurystyczną technologią, eksploracją kosmosu czy zmaganiami ludzkości z przybyszami z odległych planet - i całkiem słusznie. Koncepcję fantastyki naukowej można jednak wykorzystać różnorako, także na potrzeby dramatu, co z wielkim powodzeniem zrobił w 2013 roku Spike Jonze, tworząc film zatytułowany Ona.

Reżyser wprowadza widzów w świat niedalekiej przyszłości, w którym ludzie opracowali wyjątkową formę sztucznej inteligencji, tworząc system operacyjny, z którym można swobodnie się komunikować niczym z żywą osobą. Wystarczy nosić przy sobie odpowiednie urządzenie, a nigdy nie zabraknie nam towarzysza rozmowy. Taki gadżet nabywa główny bohater filmu, Theodor. Odkąd rozwiódł się z żoną, mężczyzna wiedzie puste, nieszczęśliwe życie. Wszystko zmienia się, gdy po raz pierwszy kontaktuje się ze wspomnianym systemem operacyjnym, który sam nadaje sobie imię Samantha.

"Ona" to wspaniale napisany, przejmujący dramat. Jonze znakomicie wykorzystuje potencjał relacji człowieka i maszyny, tworząc boleśnie prawdziwe, kłujące w serce dialogi, perfekcyjnie egzekwowane przez Joaquina Phoenixa i Scarlett Johansson. Aktorka tworzy tu jedną z najlepszych kreacji w swojej karierze, choć to wyłącznie rola głosowa. Dzięki jej roli Samanatha, choć jest jedynie wytworem komputera, sprawia wrażenie postaci z krwi i kości. Joaquin Phoenix, tegoroczny laureat Oscara za rolę w "Jokerze", także udowadnia tu swój niebywały talent. Kamera podąża za nim właściwie cały czas, a Phoenix bezbłędnie kreśli wszelkie uczucia towarzyszące jego bohaterowi, niejako przenosząc je na widza. To oczywiście subiektywne odczucia, ale rzadko zdarza mi się tkwić przed ekranem w takiej melancholii jak podczas seansu filmu Jonze'a. We wprowadzeniu w ten nastrój pomaga też piękna ścieżka dźwiękowa, za którą odpowiada zespół Arcade Fire.

Ona to niespieszny film, mocno skupiony na postaciach i ich relacji, przepięknie mówiący o miłości. Dla kogoś, kto ceni sobie taką formę kina, powinien być idealną propozycją na wieczorne wyciszenie się. Dobrze też pomyśleć o nim w kontekście współczesności, gdy mnóstwo czasu spędzamy przylepieni do ekranów, a technologia rozwija się na tyle szybko, że możliwość swobodnej komunikacji z maszyną nie wydaje się wcale tak odległą perspektywą. Być może wkrótce Ona nabierze dodatkowego wymiaru, bo nie będzie już wcale filmem science fiction, lecz - ostatecznie - zapisem rzeczywistości.

Film Jonze'a jest w Polsce dostępny na platformie HBO GO, oznaczony jako przeznaczony dla osób powyżej dwunastego roku życia.

 

Pandemia na czas pandemii

O kolejnej propozycji planszówkowej opowiada Krzysztof Jarworski, na co dzień dziennikarz Radia Eska Elbląg.

Gry planszowe dzielimy z grubsza na te, w których mierzymy się z innymi graczami, oraz te, w których gracze, wspólnie, walczą z samą grą. Te drugie to gry kooperacyjne i taką właśnie grą zajmiemy się dzisiaj. Będzie nią Pandemia. To gra dla dla 2 do 4 graczy (z dodatkiem do 5), w której musimy, wspólnymi siłami, zwalczyć tytułową pandemię.

Gra jest trudna, jak większość kooperacji. W każdej turze mechanika gry powoduje rozprzestrzenianie się zarazy. Gracze muszą połączyć swoje siły, by wykorzystując specjalne zdolności każdego z nich, zapobiegać rozprzestrzenianiu się epidemii. Temat poważny, ale zabawa przednia. Część gry odbywa się ponad planszą - trzeba ustalać, dogadywać się, wspólnie decydować i podejmować decyzje.

Pandemia, to jedna z pierwszych (o ile nie pierwsza) nowoczesna kooperacyjna gra planszowa. W oparciu o jej mechanikę powstało później sporo innych gier. Warto wspomnieć o absolutnie genialnym Defenders of the Realm (której na pewno poświęcimy kiedyś odrobinę czasu), Ghost Stories czy Shadows over Camelot.

Co do dzisiejszej propozycji, to powstała też wersja Pandemii w wersji Legacy. Tu nieuchronność zagłady ludzkości wchodzi na wyższy poziom, bo skutki niektórych naszych decyzji i podjętych działań w jednej rozgrywce będą miały wpływ na przebieg kolejnych gier. Część akcesoriów gry niszczymy podczas rozgrywki i nasze decyzje są nieodwracalne. Klimat i poczucie realności gry są dzięki temu rewelacyjne. Na czas pandemii, Pandemia mocno rekomendowana.

Tomasz Bil

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama