
Żółto-biało-niebiescy nie tylko przegrali z Hutnikiem Kraków, ale zostali rozłożeni na czynniki pierwsze, obnażeni w każdym aspekcie gry i pozostawieni bez cienia argumentów. To agonia sezonu, który dawno wymknął się spod kontroli. Drużyna grała bez pasji, bez planu i – co najgorsze – bez jakiejkolwiek reakcji. Oglądaliśmy bolesne i wymowne potwierdzenie, że degradacja nie jest efektem przypadku. Zobacz zdjęcia.
Do Elbląga przyjechał zespół z Nowej Huty z nowym-starym trenerem, klubową legendą Krzysztofem Świątkiem, który miał tchnąć życie w drużynę walczącą o baraże. Olimpia natomiast walczyła już nie tyle o punkty, co o honor i uniknięcie blamażu.
Od pierwszych minut było jasne, że to nie będzie łatwy wieczór. Już w 3. minucie Daniel Hoyo-Kowalski próbował zaskoczyć strzałem z dystansu, ale Valion popisał się jeszcze wtedy pewną interwencją. Niestety, nie była to zapowiedź solidnego występu, w kolejnych fragmentach meczu bramkarz Olimpii nie dawał poczucia spokoju, a dwie z trzech straconych bramek w pierwszej połowie można śmiało zapisać na jego konto.
W 11. minucie gospodarze stracili gola po rzucie rożnym. Co prawda samobójczy, niefortunny, ale mocno obciążający dalszy przebieg spotkania. Chwilę później, w 17. minucie, żółto-biało-niebiescy mogli odpowiedzieć. Wojciech Zieliński znalazł się sam na sam z bramkarzem Hutnika, ale jego strzał był zbyt anemiczny i nie sprawił żadnych problemów.
W 20. minucie kolejne potknięcie, Valion źle interweniował, a Patryk Kieliś z bliska podwyższył na 2:0. Trzeci cios nadszedł jeszcze przed przerwą. Mateusz Sowiński wykorzystał chaos w defensywie i niepewność golkipera Olimpii, ustalając wynik pierwszej połowy na 0:3. Nie był to gwóźdź do trumny, ale bolesne uderzenie, po którym perspektywa na drugą połowę malowała się w wyjątkowo ponurych barwach.
W przerwie meczu trener Karol Szweda próbował tchnąć w swój zespół nowego ducha, posłał do boju trzech rezerwowych, jednak nie odmieniło to losów spotkania. W 61. minucie Hutnik przeprowadził kontratak z podręcznika: szybki, składny i bezlitosny. Piłkę do pustej bramki skierował Mateusz Kuzimski, jeszcze niedawno zawodnik Olimpii. Na czwartej bramce festiwal strzelecki się nie zakończył. W 77. minucie Kacper Rzepka, który pojawił się na murawie po przerwie, pewnie wykorzystał rzut karny, ustalając wynik spotkania i dopełniając obrazu bezradności gospodarzy.
Z perspektywy kibica Olimpii Elbląg był to mecz trudny do oglądania, gospodarze nie potrafili narzucić warunków gry w żadnym elemencie. Otrzymaliśmy potwierdzenie: spadek do III ligi to nie nieszczęśliwy zbieg okoliczności, lecz bolesna konsekwencja fatalnego sezonu.
Olimpia Elbląg - Hutnik Kraków 0:5 (0:3)
bramki: 0:1 - Filip Sznajder - samobójcza (11. min.), 0:2 - Patryk Kieliś (20, min.), 0:3 - Mateusz Sowiński (39. min.), 0:4 - Mateusz Kuzimski (61. min.), 0:5 - Kacper Rzepka (76. min. - rzut karny)
Olimpia: Valion - Matynia, Górecki, Czapliński, Tobojka, Zieliński, Kozera, Semeniv, Lorenc, Sznajder, Wierzba
ponadto zagrali: Czernis, Tiahlo, Fyk, Szałecki, Łaszak