Instytut Pamięci Narodowej zbada tajemnicę mogiły dwóch tysięcy mieszkańców Malborka, jeśli okaże się, że zostali zamordowani. Pisze o tym „Gazeta Wyborcza”.
Przypomnijmy, szczątki około 1800 ludzi wydobyto z ziemi w centrum Malborka. Są to szkielety Niemców mieszkających w tych okolicach czasie II wojny światowej i do dziś uważanych za zaginionych. W masowym grobie znajdują się szczątki cywili: mężczyzn, kobiet oraz dzieci. W wielu czaszkach można znaleźć ślady po kulach, co wskazuje na egzekucje. Szczątki pochodzą z początku 1945 roku, okresu walk między wojskami rosyjskimi a niemieckimi.
Od jesieni prokuratorzy z Malborka sprawdzają, kto został pochowany w masowym grobie. Najbardziej prawdopodobna hipoteza mówi o tym, że w marcu 1945 r. mieszkańców Malborka narodowości niemieckiej zagrzebali Rosjanie zaraz po tym, jak zdobyli miasto. Przyczynę ich śmierci badają obecnie biegli z zakresu medycyny sądowej i archeologii. Prokurator Piotr Wojciechowski z Malborka nie wyklucza, że ofiary zostały zgładzone.
Malbork był mocno bronioną przed Rosjanami twierdzą niemiecką, a ludność cywilna miała rozkaz opuszczenia miasta, ale część mieszkańców została na miejscu. Niektóre szczątki noszą ślady postrzałów, ale wiele osób mogło umrzeć od głodu i chorób.
Jeśli hipoteza o mordzie się potwierdzi, sprawą zajmie się Instytut Pamięci Narodowej.
Prokurator Maciej Schulz z Oddziałowej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu z gdańskiego IPN zapowiada, że działania instytutu skupią się na poszukiwaniu świadków zdarzenia, kwerendzie niemieckich publikacji na temat Malborka z tamtego okresu, a także niemieckich i polskich archiwów, a jeśli będzie to możliwe, także rosyjskich.
- Pojawiające się w niektórych niemieckich mediach hipotezy, że sprawcami śmierci tych ludzi byli Polacy, nie brzmią wiarygodnie - mówi Maciej Schulz. - Postaramy się je wyeliminować.
Prokuratorzy z Malborka konsultowali się z organizacjami niemieckimi, które dotąd nie miały sygnałów o tym pochówku. Wiadomo natomiast, że po wojnie Niemcy nie mogli się doliczyć czterech tysięcy mieszkańców.
Od jesieni prokuratorzy z Malborka sprawdzają, kto został pochowany w masowym grobie. Najbardziej prawdopodobna hipoteza mówi o tym, że w marcu 1945 r. mieszkańców Malborka narodowości niemieckiej zagrzebali Rosjanie zaraz po tym, jak zdobyli miasto. Przyczynę ich śmierci badają obecnie biegli z zakresu medycyny sądowej i archeologii. Prokurator Piotr Wojciechowski z Malborka nie wyklucza, że ofiary zostały zgładzone.
Malbork był mocno bronioną przed Rosjanami twierdzą niemiecką, a ludność cywilna miała rozkaz opuszczenia miasta, ale część mieszkańców została na miejscu. Niektóre szczątki noszą ślady postrzałów, ale wiele osób mogło umrzeć od głodu i chorób.
Jeśli hipoteza o mordzie się potwierdzi, sprawą zajmie się Instytut Pamięci Narodowej.
Prokurator Maciej Schulz z Oddziałowej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu z gdańskiego IPN zapowiada, że działania instytutu skupią się na poszukiwaniu świadków zdarzenia, kwerendzie niemieckich publikacji na temat Malborka z tamtego okresu, a także niemieckich i polskich archiwów, a jeśli będzie to możliwe, także rosyjskich.
- Pojawiające się w niektórych niemieckich mediach hipotezy, że sprawcami śmierci tych ludzi byli Polacy, nie brzmią wiarygodnie - mówi Maciej Schulz. - Postaramy się je wyeliminować.
Prokuratorzy z Malborka konsultowali się z organizacjami niemieckimi, które dotąd nie miały sygnałów o tym pochówku. Wiadomo natomiast, że po wojnie Niemcy nie mogli się doliczyć czterech tysięcy mieszkańców.
oprac. PD