
Z dużą uwagą obserwuję od kilku miesięcy coraz liczniej pojawiające się w elbląskich mediach publikacje elblążan dotyczące różnych aspektów życia społeczno-gospodarczego Elbląga. Są to przeważnie głosy krytyczne wobec obecnych władz Elbląga i prowadzonej przez nie polityki społeczno gospodarczej. W ostatnich dniach fala krytyki objęła także opublikowane „logo promocyjne” Elbląga oraz hasło „Elbląg przyspiesza”.
Przyznam, że nie znam się na miejskich logach promocyjnych, wiem za to, że na pewno nie ma takiego, które by wszystkim się podobało. Prawdopodobnie lepszym rozwiązaniem byłby konkurs plastyczny na „logo promocyjne”, w którym wzięliby udział wszyscy chętni, ale to już inna historia. Jeżeli chodzi o hasło promocyjne, to nie jest takie złe i nie mam nic przeciwko „elbląskiemu przyspieszeniu”.
Powracając do licznie pojawiających się publikacji i mnóstwa komentarzy na elbląskich forach internetowych, widać jak wielki niewykorzystany potencjał intelektualny tkwi w elblążanach. Z pewnością wielu ludzi ma dobre pomysły, co zrobić, by Elbląg zaczął się dynamicznie rozwijać, a jego mieszkańcom żyło się w nim dobrze i dostatnio. Pomysły są, trzeba tylko troszeczkę odwagi, by je opublikować. Chciałbym swoimi tekstami „przetrzeć szlak” i zapoczątkować „nową świecką tradycję”, zamiast krytykować to co jest, zacznijmy prezentować swoje pomysły na Elbląg i jego rozwój. Jeszcze raz zaznaczę, jestem zwykłym elblążaninem, który może troszeczkę za bardzo lubi swoje miasto, nie znam się na wszystkim. Chcę jednak sprowokować do pisania tekstów o własnych pomysłach na Elbląg, a nie do krytyki moich pomysłów.
Punktem wyjścia moich rozważań będzie projekt „Analizy społeczno-gospodarczej Elbląga” (dostępny na stronie UM) opracowany przez to samo konsorcjum, które jest autorem „Strategii promocji Elbląga na lata 2012 – 2015” i znanego już elblążanom loga promocyjnego.*** W oparciu o wspomnianą „analizę” będzie tworzona „Strategia rozwoju Elbląga 2020+”, czyli dokument wskazujący kierunki rozwoju Elbląga i szeroko rozumianej polityki społeczno-gospodarczej władz miasta.
Do „Analizy społeczno-gospodarczej Elbląga” wykorzystano ogólnodostępne dane GUS z ostatnich lat dotyczące Elbląga oraz kilku innych polskich miast porównywalnej wielkości. Dokonano zestawienia danych statystycznych dotyczących poszczególnych miast, a następnie za pomocą zespołu wskaźników statystycznych dokonano porównania badanych miast, pozycjonując ich atrakcyjność w różnych obszarach życia społeczno-gospodarczego. Wnioski z analizy nie są zbyt zaskakujące, więc rewelacji podczas ich oficjalnej publicznej prezentacji raczej nie będzie. Do pozytywów zaliczono: atrakcyjne położenie geograficzne, dużo zieleni, liczne atrakcje turystyczne w regionie, sporą liczbę miejsc w hotelach oraz miejską ofertę kulturalną, służbę zdrowia i infrastrukturę komunalną na dobrym poziomie.
Kolejne dane już nie są tak bardzo optymistyczne. Przede wszystkim rażąco duże bezrobocie i pochodne tego faktu konsekwencje, czyli: niższe dochody własne miasta, niższa siła nabywcza ludności, niższe płace, duża migracja młodych ludzi, ujemny przyrost naturalny, starzenie się społeczeństwa, spadek liczby ludności miasta, brak inwestorów zewnętrznych i niska skuteczność władz miejskich w ich pozyskiwaniu, ogólnie niska atrakcyjność inwestycyjna miasta itp.
Reasumując, głównym elbląskim problemem jest duże bezrobocie na poziomie ok. 17procent. Czemu w innych porównywalnych miastach jest mniejsze? Z różnych przyczyn, przede wszystkim tysiące miejsc pracy to administracja wojewódzka i wojewódzkie oddziały firm w niektórych miastach, duże zatrudnienie i pieniądze na inwestycje „dają” państwowe wyższe uczelnie rangi uniwersytetu czy politechniki, wyższe dochody do kasy miejskiej to oczywiście bogate duże zakłady typu rafineria czy kopalnia miedzi, które szczęśliwie przetrwały okres transformacji gospodarczej. Należy także pamiętać o ciekawym elbląskim kuriozum, jesteśmy obecnie jedynym polskim miastem powyżej 100 tys. mieszkańców, w którym brak dużych nowoczesnych centrów handlowo-usługowych generujących setki, a nawet tysiące miejsc pracy. Wreszcie elbląską specjalnością jest swojego rodzaju „impotencja” władz miejskich i to wszystkich bez wyjątku począwszy od 1990 roku, w pozyskiwaniu inwestorów zewnętrznych, z czego wszyscy elblążanie zdają sobie boleśnie sprawę.
Jak zmienić tę patologiczną sytuację? Gdybym znał jednoznaczną odpowiedź na to pytanie, to zostałbym prawdopodobnie jednym z lepiej zarabiających elblążan, ale to mi raczej nie grozi. Sytuacja jest złożona, ale nie beznadziejna. Jak ktoś kiedyś mądrze powiedział: „jeżeli chcesz na kogoś liczyć, to licz na siebie”, stawiajmy na rozwój firm elbląskich. W miarę możliwości władze miasta powinny być silnym oparciem dla lokalnych przedsiębiorców, by systematycznie rozwijali swoje firmy, tworząc kolejne miejsca pracy.
Podejrzewam jednak, że problemy inwestorów lokalnych jak i tych zewnętrznych są podobne. Przede wszystkim obecnie w Elblągu nie mamy dużych działek przemysłowych, jedynie takie o powierzchni od kilku do kilkunastu hektarów. Działki na Modrzewinie nie dość, że niewielkie, to są przeznaczone tylko pod kilka rodzajów działalności, które mogą funkcjonować w naszej SSE. Przykładowo pod nową fabrykę MAAGa trzeba było scalić kilka działek, żeby się zmieściła (tak przy okazji trzymajmy kciuki, żeby ta inwestycja doszła do skutku). Obecnie władze miejskie przygotowują nowe tereny pod inwestycje przemysłowe na byłym poligonie wojskowym w rejonie „Terkawki” przy drodze S22, miejmy nadzieję, że na tyle duże, żeby żadnego większego inwestora nie odprawić z kwitkiem. Kolejnym problemem jest mimo wysokiego bezrobocia brak wykwalifikowanej kadry z doświadczeniem zawodowym. Przykładowo pojawia się inwestor i potrzebuje opcjonalnie 100 informatyków, inżynierów mechaników, księgowych lub frezerów z doświadczeniem- to szybko się okaże, że na elbląskim rynku pracy tylu fachowców nie znajdzie. Tu potrzebna jest współpraca z sąsiednimi gminami i posiadanie bazy danych osób poszukujących pracy w całym regionie elbląskim. Nie mniej ważnym zagadnieniem jest aktywne poszukiwanie inwestorów. Samo pojawianie się na targach, wydawanie broszurek, folderów, posiadanie strony internetowej to już zdecydowanie za mało. Jednym ze sposobów szukania kontaktów jest lobbing i mam nadzieję, że taką funkcję pełni tzw. Rada Menedżerów funkcjonująca przy prezydencie miasta. Ambasadorami Elbląga powinni być też z założenia nasi parlamentarzyści, w końcu są w miejscu, gdzie o kontakt z przedstawicielami dużego biznesu nie jest trudno. Opcjonalnie można by też pomyśleć o wynajęciu specjalistycznej firmy do poszukiwania inwestorów, z którą rozliczano by się w zależności od efektów poszukiwań. Należy też pamiętać o istnieniu baz adresowych firm, które można by wykorzystać do masowej promocji Elbląga droga elektroniczną lub klasycznie Pocztą. Na pozór ten pomysł może się wydać szalony, ale proszę mi uwierzyć, statystyka jest nieubłagana, na tysiąc korespondencji odezwie się, co najmniej jedna firma, a na sto tysięcy znajdzie się realny inwestor. Po prostu trzeba się wziąć do pracy i dzień po dniu cierpliwie szukać inwestorów i oczywiście być gotowym na ich nadejście pod każdym względem. Elbląg jest w sytuacji, gdzie nie można wybrzydzać i każdy, kto chce zainwestować w naszym mieście, a nie będzie to uciążliwe dla środowiska i da ludziom pracę i płace, powinien być gościnnie przyjęty.
Mam nadzieję, że osoby czytające ten tekst za bardzo nie zanudziłem i z uwagą przeczytają moje kolejne przemyślenia dotyczące Elbląga w następnej publikacji.
----------------------------
*** Sprostowanie
Proszę o sprostowanie informacji zawartej w tekście Cezarego Balbuzy. Nieprawdziwa jest informacja, że „projekt „Analizy społeczno-gospodarczej Elbląga” (dostępny na stronie UM) opracowany jest przez to samo konsorcjum, które jest autorem „Strategii promocji Elbląga na lata 2012-2015” i znanego już elblążanom loga promocyjnego.
Strategię rozwoju Elbląga opracowuje UM, wkrótce rozpocznie się cykl konsultacji z mieszkańcami miasta, a nie – jak sugeruje autor – to samo konsorcjum, które opracowało Strategię promocji.
Anna Kleina, rzecznik prasowy Prezydenta Elbląga
----------------------------
Powracając do licznie pojawiających się publikacji i mnóstwa komentarzy na elbląskich forach internetowych, widać jak wielki niewykorzystany potencjał intelektualny tkwi w elblążanach. Z pewnością wielu ludzi ma dobre pomysły, co zrobić, by Elbląg zaczął się dynamicznie rozwijać, a jego mieszkańcom żyło się w nim dobrze i dostatnio. Pomysły są, trzeba tylko troszeczkę odwagi, by je opublikować. Chciałbym swoimi tekstami „przetrzeć szlak” i zapoczątkować „nową świecką tradycję”, zamiast krytykować to co jest, zacznijmy prezentować swoje pomysły na Elbląg i jego rozwój. Jeszcze raz zaznaczę, jestem zwykłym elblążaninem, który może troszeczkę za bardzo lubi swoje miasto, nie znam się na wszystkim. Chcę jednak sprowokować do pisania tekstów o własnych pomysłach na Elbląg, a nie do krytyki moich pomysłów.
Punktem wyjścia moich rozważań będzie projekt „Analizy społeczno-gospodarczej Elbląga” (dostępny na stronie UM) opracowany przez to samo konsorcjum, które jest autorem „Strategii promocji Elbląga na lata 2012 – 2015” i znanego już elblążanom loga promocyjnego.*** W oparciu o wspomnianą „analizę” będzie tworzona „Strategia rozwoju Elbląga 2020+”, czyli dokument wskazujący kierunki rozwoju Elbląga i szeroko rozumianej polityki społeczno-gospodarczej władz miasta.
Do „Analizy społeczno-gospodarczej Elbląga” wykorzystano ogólnodostępne dane GUS z ostatnich lat dotyczące Elbląga oraz kilku innych polskich miast porównywalnej wielkości. Dokonano zestawienia danych statystycznych dotyczących poszczególnych miast, a następnie za pomocą zespołu wskaźników statystycznych dokonano porównania badanych miast, pozycjonując ich atrakcyjność w różnych obszarach życia społeczno-gospodarczego. Wnioski z analizy nie są zbyt zaskakujące, więc rewelacji podczas ich oficjalnej publicznej prezentacji raczej nie będzie. Do pozytywów zaliczono: atrakcyjne położenie geograficzne, dużo zieleni, liczne atrakcje turystyczne w regionie, sporą liczbę miejsc w hotelach oraz miejską ofertę kulturalną, służbę zdrowia i infrastrukturę komunalną na dobrym poziomie.
Kolejne dane już nie są tak bardzo optymistyczne. Przede wszystkim rażąco duże bezrobocie i pochodne tego faktu konsekwencje, czyli: niższe dochody własne miasta, niższa siła nabywcza ludności, niższe płace, duża migracja młodych ludzi, ujemny przyrost naturalny, starzenie się społeczeństwa, spadek liczby ludności miasta, brak inwestorów zewnętrznych i niska skuteczność władz miejskich w ich pozyskiwaniu, ogólnie niska atrakcyjność inwestycyjna miasta itp.
Reasumując, głównym elbląskim problemem jest duże bezrobocie na poziomie ok. 17procent. Czemu w innych porównywalnych miastach jest mniejsze? Z różnych przyczyn, przede wszystkim tysiące miejsc pracy to administracja wojewódzka i wojewódzkie oddziały firm w niektórych miastach, duże zatrudnienie i pieniądze na inwestycje „dają” państwowe wyższe uczelnie rangi uniwersytetu czy politechniki, wyższe dochody do kasy miejskiej to oczywiście bogate duże zakłady typu rafineria czy kopalnia miedzi, które szczęśliwie przetrwały okres transformacji gospodarczej. Należy także pamiętać o ciekawym elbląskim kuriozum, jesteśmy obecnie jedynym polskim miastem powyżej 100 tys. mieszkańców, w którym brak dużych nowoczesnych centrów handlowo-usługowych generujących setki, a nawet tysiące miejsc pracy. Wreszcie elbląską specjalnością jest swojego rodzaju „impotencja” władz miejskich i to wszystkich bez wyjątku począwszy od 1990 roku, w pozyskiwaniu inwestorów zewnętrznych, z czego wszyscy elblążanie zdają sobie boleśnie sprawę.
Jak zmienić tę patologiczną sytuację? Gdybym znał jednoznaczną odpowiedź na to pytanie, to zostałbym prawdopodobnie jednym z lepiej zarabiających elblążan, ale to mi raczej nie grozi. Sytuacja jest złożona, ale nie beznadziejna. Jak ktoś kiedyś mądrze powiedział: „jeżeli chcesz na kogoś liczyć, to licz na siebie”, stawiajmy na rozwój firm elbląskich. W miarę możliwości władze miasta powinny być silnym oparciem dla lokalnych przedsiębiorców, by systematycznie rozwijali swoje firmy, tworząc kolejne miejsca pracy.
Podejrzewam jednak, że problemy inwestorów lokalnych jak i tych zewnętrznych są podobne. Przede wszystkim obecnie w Elblągu nie mamy dużych działek przemysłowych, jedynie takie o powierzchni od kilku do kilkunastu hektarów. Działki na Modrzewinie nie dość, że niewielkie, to są przeznaczone tylko pod kilka rodzajów działalności, które mogą funkcjonować w naszej SSE. Przykładowo pod nową fabrykę MAAGa trzeba było scalić kilka działek, żeby się zmieściła (tak przy okazji trzymajmy kciuki, żeby ta inwestycja doszła do skutku). Obecnie władze miejskie przygotowują nowe tereny pod inwestycje przemysłowe na byłym poligonie wojskowym w rejonie „Terkawki” przy drodze S22, miejmy nadzieję, że na tyle duże, żeby żadnego większego inwestora nie odprawić z kwitkiem. Kolejnym problemem jest mimo wysokiego bezrobocia brak wykwalifikowanej kadry z doświadczeniem zawodowym. Przykładowo pojawia się inwestor i potrzebuje opcjonalnie 100 informatyków, inżynierów mechaników, księgowych lub frezerów z doświadczeniem- to szybko się okaże, że na elbląskim rynku pracy tylu fachowców nie znajdzie. Tu potrzebna jest współpraca z sąsiednimi gminami i posiadanie bazy danych osób poszukujących pracy w całym regionie elbląskim. Nie mniej ważnym zagadnieniem jest aktywne poszukiwanie inwestorów. Samo pojawianie się na targach, wydawanie broszurek, folderów, posiadanie strony internetowej to już zdecydowanie za mało. Jednym ze sposobów szukania kontaktów jest lobbing i mam nadzieję, że taką funkcję pełni tzw. Rada Menedżerów funkcjonująca przy prezydencie miasta. Ambasadorami Elbląga powinni być też z założenia nasi parlamentarzyści, w końcu są w miejscu, gdzie o kontakt z przedstawicielami dużego biznesu nie jest trudno. Opcjonalnie można by też pomyśleć o wynajęciu specjalistycznej firmy do poszukiwania inwestorów, z którą rozliczano by się w zależności od efektów poszukiwań. Należy też pamiętać o istnieniu baz adresowych firm, które można by wykorzystać do masowej promocji Elbląga droga elektroniczną lub klasycznie Pocztą. Na pozór ten pomysł może się wydać szalony, ale proszę mi uwierzyć, statystyka jest nieubłagana, na tysiąc korespondencji odezwie się, co najmniej jedna firma, a na sto tysięcy znajdzie się realny inwestor. Po prostu trzeba się wziąć do pracy i dzień po dniu cierpliwie szukać inwestorów i oczywiście być gotowym na ich nadejście pod każdym względem. Elbląg jest w sytuacji, gdzie nie można wybrzydzać i każdy, kto chce zainwestować w naszym mieście, a nie będzie to uciążliwe dla środowiska i da ludziom pracę i płace, powinien być gościnnie przyjęty.
Mam nadzieję, że osoby czytające ten tekst za bardzo nie zanudziłem i z uwagą przeczytają moje kolejne przemyślenia dotyczące Elbląga w następnej publikacji.
----------------------------
*** Sprostowanie
Proszę o sprostowanie informacji zawartej w tekście Cezarego Balbuzy. Nieprawdziwa jest informacja, że „projekt „Analizy społeczno-gospodarczej Elbląga” (dostępny na stronie UM) opracowany jest przez to samo konsorcjum, które jest autorem „Strategii promocji Elbląga na lata 2012-2015” i znanego już elblążanom loga promocyjnego.
Strategię rozwoju Elbląga opracowuje UM, wkrótce rozpocznie się cykl konsultacji z mieszkańcami miasta, a nie – jak sugeruje autor – to samo konsorcjum, które opracowało Strategię promocji.
Anna Kleina, rzecznik prasowy Prezydenta Elbląga
----------------------------
Cezary Balbuza, FRE