Bulgotanie w probówkach, robienie sztucznej krwi, pasta dla słonia, pompa próżniowa, zajęcia z ciekłym azotem, a nawet prąd płynący prosto z warzyw - jak się okazuje przedmioty ścisłe to także spora dawka zabawy. Przekonali się o tym ci, którzy dziś (13 czerwca) odwiedzili halę Centrum Sportowo- Biznesowego. Zobacz fotoreportaż.
– Planowaliśmy zrobić Festiwal ponownie w szkole [Gim nr 1 - red.], jednakże w ubiegłym roku zainteresowanie było dosyć spore, dlatego też zdecydowaliśmy się na uzyskanie zgody i wykorzystanie właśnie tego miejsca, w którym się znajdujemy. Sprawdziło się to, ponieważ swoje przybycie potwierdziło ok. 2 tys. osób. Są to uczniowie klas piątych i szóstych szkół podstawowych oraz klas gimnazjalnych, oprócz tego gościliśmy dzisiaj naszych najmłodszych czyli dzieci z pierwszej, drugiej i trzeciej klasy szkoły podstawowej – mówił Tomasz Wyszczelski z Elbląskiego Stowarzyszenia Wspierania Inicjatyw Kulturalno-Oświatowych „Euro-link”, inicjator projektu. – To takie podsumowanie, zwieńczenie projektu ZPB Innowacje. W tamtym roku nie mieliśmy zbyt dużego budżetu, jednakże po modyfikacji naszego wniosku mogliśmy otrzymać większe środki i przeprowadzić ten dzisiejszy Festiwal właśnie w takiej formie.
Festiwal Młodego Odkrywcy został zorganizowany w ramach unijnego projektu innowacyjnego pn. „Zajęcia praktyczno-badawcze w powiecie elbląskim. Pilotażowy program wdrożenia nowego przedmiotu nauczania w szkołach podstawowych i gimnazjach”, którego okres realizacji przypada na lata 2010- 2013. Obejmuje on osiem placówek oświatowych z Elbląga i powiatu elbląskiego (łącznie cztery szkoły podstawowe oraz cztery gimnazja) w tym dwie szkoły w granicach aglomeracji miejskiej, dwie peryferyjne oraz dwie z terenów miejsko-wiejskich i dwie z terenów wiejskich. Celem imprezy jest zwiększenie zainteresowania naukami ścisłymi wśród uczniów.
– Panuje ogólne niezadowolenie ze sposobu, w jaki uczy się takich przedmiotów jak przyroda, chemia czy też fizyka. Nauczyciele zwracają uwagę, że jest za mało zajęć praktycznych, za to sporo wiadomości teoretycznych. Te zajęcia nie zachęcają do eksperymentowania, rozwijania kompetencji badawczych czy własnych
obserwacji. Stąd też pomysł na stworzenie odrębnego przedmiotu, który opierałby się na fizyce, biologii i chemii, ale którego celem nie byłoby zdobywanie nowych treści czy wiadomości, ale kształcenie obserwowania, eksperymentowania, wyciągania wniosków, wychodzenia w teren, zdobywania samodzielnej wiedzy i jej przetwarzania – opowiada dr hab. inż. Marek Kwiatkowski z Uniwersytetu Gdańskiego, który bierze udział w projekcie. – Dzieci to najbardziej wdzięczni słuchacze, zafascynowani odbiorcy. Uważam, że im wcześniej zacznie się je kształcić tym lepiej, ponieważ prawdą jest to, że brakuje nam zwłaszcza inżynierów oraz absolwentów kierunków przyrodniczych.
Zadowoleni byli nie tylko nauczyciele, którzy mieli okazję swoje przedmioty prezentować od jak najlepszej strony, ale przede wszystkim uczniowie.
– Najbardziej podoba mi się działo strzelające powietrzem! Fajna jest jeszcze ta pasta słonia – mówił Adrian.
– A mi podoba się to, że nie siedzimy w ławkach tylko możemy coś zobaczyć „na żywo”. To znacznie ciekawsze – dodał jego kolega Michał.
