
To problem, który trudno przepędzić z głowy i to dosłownie. Zaczyna się od jednego dziecka, potem drugie, trzecie... Pedagodzy interweniują, rodzice się wstydzą i wszyscy zachodzą w głowę (nomen omen) skąd to się wzięło i jak temu zaradzić. Wszy wciąż atakują.
"Mamy problem wszawicy w klasie. Proszę o sprawdzenie głów dzieciom" – taki komunikat otrzymali rodzice uczniów jednej z elbląskich podstawówek. Szybko okazało się, że to nie problem jednej klasy, a całej szkoły. Później, że nie jednej szkoły.
Pielęgniarka szkolna bezradnie rozkłada ręce, nie może sprawdzać 600 głów kilka razy w tygodniu, może jedynie apelować do rodziców. Ale nie wszyscy podchodzą do problemu wszawicy poważnie.
- Moje dziecko przyniosło wszy ze szkoły. Przeprowadziliśmy kwarantannę całej rodziny, a proszę mi wierzyć, wyczesywanie gnid z długich włosów to na prawdę nie jest prosta sprawa. Ale za chwilę problem wrócił – mówi mama 8-latki. - Po prostu, inni rodzice nie podejmują kuracji i dlatego dzieci zarażają się od siebie wciąż i wciąż – dodaje rozżalona. - W ten sposób nigdy się pasożytów nie pozbędziemy.
A obowiązek ciąży właśnie na rodzicach, bo choć wszawica rozprzestrzenia się błyskawicznie, nie jest zarejestrowana jako choroba zakaźna więc sanepid nie może interweniować, nie może też stosować sankcji.
- Wszawica to problem estetyczny, a nie zdrowotny – mówi Marek Jarosz, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Elblągu. - W naszej szerokości geograficznej te pasożyty nie przenoszą chorób. Wszawicy nie ma więc w wykazie chorób zakaźnych. Nie ma też i sankcji, które można byłoby stosować, no bo za co karać? Za brak higieny?
Marek Jarosz przyznaje, że w dobie zaawansowanej cywilizacji, techniki problemu z wszami nie powinno być. Ale jest i trzeba z nim walczyć. Tylko jak?
- Zazwyczaj udaje się zidentyfikować rodzinę, od której problem się zaczął – mówi dyrektor elbląskiego sanepidu. - Zazwyczaj są to ludzie, którzy nie palą się do kontaktu ze szkołą w ogóle, a co dopiero w takiej sytuacji. A przecież sposób na pozbycie się niechcianego pasożyta nie jest trudny – zauważa Marek Jarosz.
Kiedyś zalecano, by wszy dusić w occie, polewano głowę denaturatem, alkoholem, a następnie owijano chustką. Dziś jest już inaczej. W aptece są dostępne specjalne preparaty, grzebienie do wyczesywanie wszy. Zwykłe, ale także elektroniczne i elektrostatyczne, które wytwarzają pomiędzy ząbkami niewielkie napięcie elektryczne, nieodczuwalne i niegroźne dla człowieka, które unieszkodliwia wszy oraz gnidy – zapewniają producenci.
- Podstawa to prosty zabieg higieniczny przy użyciu środka dostępnego w aptece czy w drogerii – radzi szef elbląskiego sanepidu. - Należy stosować się do wskazań producenta, systematycznie i rzetelnie. Takiej "operacji" powinni poddać się wszyscy członkowie rodziny. Trzeba też oczyścić grzebienie, szczotki do włosów, a pościel i ręczniki wyprać w wysokiej temperaturze. Czynności te należy powtórzyć.
No tak, ale jak nakłonić sprawców zamieszania, by zmierzyli się z problemem wszawicy?
- Trzy lata temu, gdy wszawica dała znać o sobie w wielu elbląskich szkołach, nawiązaliśmy kontakt z miejskimi, ale i gminnymi ośrodkami pomocy społecznej – przypomina Marek Jarosz. - Rodziny te są bowiem często beneficjentami tych instytucji Podczas wizyt domowych opiekunki delikatnie wywierały perswazję na swoich podopiecznych, by zechcieli poddać się zabiegowi odwszawiania. To w ogóle delikatna sprawa – zaznacza. - Dzieci nie wolno dyskryminować, a rolą nauczycieli czy pracowników socjalnych jest im pomóc.
Pielęgniarka szkolna bezradnie rozkłada ręce, nie może sprawdzać 600 głów kilka razy w tygodniu, może jedynie apelować do rodziców. Ale nie wszyscy podchodzą do problemu wszawicy poważnie.
- Moje dziecko przyniosło wszy ze szkoły. Przeprowadziliśmy kwarantannę całej rodziny, a proszę mi wierzyć, wyczesywanie gnid z długich włosów to na prawdę nie jest prosta sprawa. Ale za chwilę problem wrócił – mówi mama 8-latki. - Po prostu, inni rodzice nie podejmują kuracji i dlatego dzieci zarażają się od siebie wciąż i wciąż – dodaje rozżalona. - W ten sposób nigdy się pasożytów nie pozbędziemy.
A obowiązek ciąży właśnie na rodzicach, bo choć wszawica rozprzestrzenia się błyskawicznie, nie jest zarejestrowana jako choroba zakaźna więc sanepid nie może interweniować, nie może też stosować sankcji.
- Wszawica to problem estetyczny, a nie zdrowotny – mówi Marek Jarosz, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Elblągu. - W naszej szerokości geograficznej te pasożyty nie przenoszą chorób. Wszawicy nie ma więc w wykazie chorób zakaźnych. Nie ma też i sankcji, które można byłoby stosować, no bo za co karać? Za brak higieny?
Marek Jarosz przyznaje, że w dobie zaawansowanej cywilizacji, techniki problemu z wszami nie powinno być. Ale jest i trzeba z nim walczyć. Tylko jak?
- Zazwyczaj udaje się zidentyfikować rodzinę, od której problem się zaczął – mówi dyrektor elbląskiego sanepidu. - Zazwyczaj są to ludzie, którzy nie palą się do kontaktu ze szkołą w ogóle, a co dopiero w takiej sytuacji. A przecież sposób na pozbycie się niechcianego pasożyta nie jest trudny – zauważa Marek Jarosz.
Kiedyś zalecano, by wszy dusić w occie, polewano głowę denaturatem, alkoholem, a następnie owijano chustką. Dziś jest już inaczej. W aptece są dostępne specjalne preparaty, grzebienie do wyczesywanie wszy. Zwykłe, ale także elektroniczne i elektrostatyczne, które wytwarzają pomiędzy ząbkami niewielkie napięcie elektryczne, nieodczuwalne i niegroźne dla człowieka, które unieszkodliwia wszy oraz gnidy – zapewniają producenci.
- Podstawa to prosty zabieg higieniczny przy użyciu środka dostępnego w aptece czy w drogerii – radzi szef elbląskiego sanepidu. - Należy stosować się do wskazań producenta, systematycznie i rzetelnie. Takiej "operacji" powinni poddać się wszyscy członkowie rodziny. Trzeba też oczyścić grzebienie, szczotki do włosów, a pościel i ręczniki wyprać w wysokiej temperaturze. Czynności te należy powtórzyć.
No tak, ale jak nakłonić sprawców zamieszania, by zmierzyli się z problemem wszawicy?
- Trzy lata temu, gdy wszawica dała znać o sobie w wielu elbląskich szkołach, nawiązaliśmy kontakt z miejskimi, ale i gminnymi ośrodkami pomocy społecznej – przypomina Marek Jarosz. - Rodziny te są bowiem często beneficjentami tych instytucji Podczas wizyt domowych opiekunki delikatnie wywierały perswazję na swoich podopiecznych, by zechcieli poddać się zabiegowi odwszawiania. To w ogóle delikatna sprawa – zaznacza. - Dzieci nie wolno dyskryminować, a rolą nauczycieli czy pracowników socjalnych jest im pomóc.
A