UWAGA!

Na motocyklu z aparatem w ręku (Podróże małe i duże, odc. 8)

 Elbląg, Każde zdjęcie to maleńka opowieść, każdy kadr to wspomnienie zapisane i utrwalone na lata - mówi Jarosław Jaroszuk
Każde zdjęcie to maleńka opowieść, każdy kadr to wspomnienie zapisane i utrwalone na lata - mówi Jarosław Jaroszuk (fot. archiwum J. Jaroszuka)

47-letni Jarosław Jaroszuk uważa, że aby podróżować, nie trzeba mieć dużo pieniędzy ani znać perfekcyjnie języka angielskiego. Wystarczy wsiąść na motor z ukochaną żoną, która jest jednostką napędową wspólnych przygód i cieszyć się życiem. Nam opowiada o miłości do fotografii, polskich gór i Albanii. Zobacz zdjęcia z podróży. 

Anna Kaniewska: - W Pana przypadku pasja do podróżowania przeplata się z pasją do fotografii.
       Jarosław Jaroszuk: - Tak! Urodziłem się w Pasłęku, ale gdy miałem 8 lat, przeprowadziłem się wraz z rodzicami do Elbląga. Prawdopodobnie przede mną moim domu rodzinnym mieszkał fotograf, ponieważ znalazłem tam kilka aparatów. Wówczas narodziła się moja miłość do robienia zdjęć. Na początku chciałem fotografować tylko błyskawice (śmiech). Później skupiałem się na fotografii przyrodniczej. Nic dziwnego – natura, która nas otacza, zawsze była dla mnie ważna. Natomiast pierwszą istotną dla mnie podróżą była podróż w piękne polskie Tatry. Pojechałem z kolegą. Wtedy połknąłem podróżniczego bakcyla i nabrałem ochoty na więcej. Zrozumiałem, że górskie wspinaczki to mój żywioł. Najdalej byłem na Mauritiusie. Przyznam szczerze, że pojechałem tam za chlebem.
      
       - Głównie podróżuje Pan na motocyklu.
      
- Motocyklami fascynowałem się już w latach 80. Wtedy jeździłam nimi na Mazury. Potem miałem przerwę, ale wróciłem i wtedy zacząłem realizować swoje marzenia – zwiedzać świat na motocyklu. Kiedyś próbowałem policzyć kraje, które zwiedziłem na motocyklu. Było ich ok. 17. Część moich motocyklowych podróży to północ Europy, m.in. Litwa, Łotwa, Estonia, Norwegia czy Finlandia. Niebawem będę gościł mojego przyjaciela z Laponii, który również podróżując, korzysta z motocykla. Miło wspominam Rumunię, którą objechałem wraz z Anią, moją małżonką, w 2011 roku. Muszę dodać, że moja żona jest jednostką napędową naszych przygód. Czasem nie mam ochoty gdzieś pojechać, ale gdy ona mnie namówi, od razu odnajduję motywację do działania.
       Wracając do Rumunii, korzystaliśmy m.in. z dwóch legendarnych tras: Transfogarskiej i Transalpina. Ten kraj okazał się krajem skrajności. Oglądanie go, jadąc na motocyklu, było wspaniałym doświadczeniem. Mieliśmy bezpośredni kontakt z innymi ludźmi, mogliśmy poznać Rumunię od podszewki. Rok później wybraliśmy się w podróż przez Rumunię, Macedonię, Serbię do Południowej Albanii, która bardzo mi się spodobała. Czułem tam prawdziwą wolność.

  Elbląg, Zalew Wiślany to spory obszar wody, a w zimie lodu. To wspaniałe tereny do uprawiania różnorodnej turystyki. Zima 2010
Zalew Wiślany to spory obszar wody, a w zimie lodu. To wspaniałe tereny do uprawiania różnorodnej turystyki. Zima 2010 (fot. archiwum J. Jaroszuka)


      
       - Czym urzekła Pana Albania?
      
- Na drogach, po którym się poruszaliśmy, nie było sygnalizacji świetlnej. Ceny były bardzo przystępne. Są krajobrazy, które dopiero niedawno zostały „udostępnione” turystom. W ogóle jako turyści czuliśmy się tam jak święte krowy (śmiech). Po roku wróciliśmy do Albanii i naszych albańskich znajomych. Zostaliśmy przywitani jak członkowie rodziny, a nie obcy ludzie. W pizzerii właściciel przywitał nas równie miło - darmową pizzą i piwem (śmiech). Poza tym jest ogromna różnica pomiędzy południową a północną częścią kraju. Np. na Południu według przepisów mogłem jeździć bez kasku. Wiem, że to niebezpieczne, ale musiałem tego spróbować i zasmakować tej wolności.
      
       - Zasmakował Pan wolności także w Chorwacji. Był Pan pierwszą osobą na świecie (niezwiązaną z branżą motocyklową), która dostała kluczyki do Yamahy MT-09!
      
- W 2013 roku Yamaha stworzyła motocykl MT-09 i zorganizowała konkurs „Dark Side of Japan”. Zostałem laureatem tego konkursu i mogłem przetestować pojazd na pokazie w Chorwacji. Powiem szczerze – ten model to prawdziwy diabeł. Sesja fotograficzna, którą mi zrobiono, jest dla mnie najwspanialszą pamiątką. Dzisiaj także jeżdżę takim motocyklem i polecam go serdecznie.
      
       - Jakie są plusy zwiedzania świata na motocyklu?
      
- Podróżowanie motocyklem nie jest najbezpieczniejszą formą przemieszczania się, ale jest prawdziwą przygodą. Po pierwsze - jadąc na motocyklu przez obcy kraj, ma się lepszy kontakt z otaczającą przyrodą i ludźmi. Jadąc np. samochodem, jesteśmy zamknięci w kartoniku, a pogoda nie stanowi dla nas większego problemu. Po drugie – jest to w miarę tani środek transportu.
      
       - Poza tym jest Pan miłośnikiem naszego regionu.
      
- Po prostu doceniam własne podwórko. Jestem zakochany w Wysoczyźnie Elbląskiej. Uważam, że w podróżowaniu pieniądze nie są najważniejsze. Nie trzeba być bogatym, aby podróżować. Nie trzeba dobrze znać języków obcych. Największą barierą jest dla mnie… brak wolnego czasu. Chciałbym, aby urlop był trochę dłuższy (śmiech).
      
       - W 2009 roku został Pan zwycięzcą V Konkursu Fotograficznego National Geographic Polska. Nagrodę otrzymał Pan z rąk Martyny Wojciechowskiej w Teatrze Capitol w Warszawie.
      
- Mimo że jestem gadułą, gdy dowiedziałem się, że wygrałem, zabrakło mi słów.
      
       - Jakie są Pana plany na przyszłość?
      
- Chciałabym zwiedzić dalsze zakątki świata. Na razie to tylko marzenia, ale kto wie, co czas pokaże. Nasz motocykl nie jest stworzony do dalekiej turystyki. I dlatego teraz mam zamiar zacząć doceniać samoloty (śmiech).

Anna Kaniewska

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama