UWAGA!

----

"Nie zliczę, ile razy próbowałem wyjść z nałogu..."

 Elbląg, "Nie zliczę, ile razy próbowałem wyjść z nałogu..."
fot. Sebastian Malicki

Uzależnić może się każdy. Od alkoholu, narkotyków, seksu, jedzenia... O ile uzależnić się jest łatwo, o tyle wyjście z tego przypomina wychodzenie z piekła. O tym, jaką rolę w walce z uzależnieniami mają grupy samopomocowe, opowiedział nam X [dane do wiadomości redakcji]. W Elblągu działają w Klubie Abstynenta, mieszczącego się przy ul. Trybunalskiej.

- Z pięć lat miałem, malowaliśmy z tatą mieszkanie. Gorąco było, dostałem do picia piwo karmelkowe. Już nie pamiętam, czy to była zerówka, czy miało jakieś procenty, wiem że mi smakowało. Potem mogłem moczyć usta w piance, podpijałem ojcu piwo – mówi X, osoba uzależniona, od kilkudziesięciu lat zachowująca czystość.

W uzależnienie można wpaść w różny sposób. Historie są różne... X dorastał w rodzinie, w której występował problem z uzależnieniem. Tata był uzależniony od alkoholu, mama od leków uspokajających i hazardu.

- Widziałem, co alkohol potrafi zrobić z człowiekiem i nie chciałem zostać alkoholikiem. W szkole średniej uzależniłem się od leków przeciwbólowych, za pomocą których próbowałem poradzić sobie z „bólem istnienia” - X kontynuuje swoją opowieść. - Mieliśmy taką pogadankę o szkodliwości narkotyków. Przyszła „była narkomanka” do szkoły i opowiadała o swoich doświadczeniach. Mówiła tak sugestywnie, że wiedziałem, że muszę narkotyków spróbować. Uzależnienie? Ona z tego wyszła, to i ja wyjdę. Pierwszą dawkę dostałem od swojej partnerki na studiach. Wtedy to już było „hulaj dusza, piekła nie ma”. Związek się rozpadł, studiów nie skończyłem. Przy okazji uzależniłem się od alkoholu. To była prosta droga do piekła. I wróciłem do Elbląga.

Słucham tej opowieści z rosnącym przerażeniem. Mój rozmówca nie eskaluje opisami, wręcz mam poczucie, że nie mówi o najbardziej przerażających wydarzeniach. Mimo to mam wrażenie, że trzewia za chwilę wyjdą na lewą stronę. Słucham o czynnikach sprzyjających uzależnieniu, sposobach na uzyskanie narkotyku (nie ma takie działania, do którego osoba uzależniona się nie podejmie, aby otrzymać narkotyk, przy czym alkohol to też narkotyk).

- Po powrocie do Elbląga zacząłem już zażywać narkotyki „wyczynowo”, bez żadnej kontroli. Proces mojego „staczania się” trwał dość długo – opowiada X. - Na początku pod wpływem narkotyków byłem bardziej rozprężony, wyluzowany, rozmowny, otwarty na relacje. Potem... potrzebowałem więcej i więcej i jeszcze więcej. Już nie po to, żeby być towarzyskim, tylko żeby wstać rano z łóżka. Na końcu zostałem sam. Mówiąc „sam” mam dokładnie to na myśli: wszystkie relacje romantyczne się zakończyły, bo za dużo ćpałem. Znajomi od narkotyków wykruszyli się sami, jak się okazało, że nie podzielę się narkotykami i sam potrzebuję dużo.

„Całe nasze życie i myślenie koncentrowało się wokół narkotyków – ich zdobywania, zażywania i poszukiwania coraz to nowych dróg i środków, aby mieć ich więcej. Żyliśmy aby brać i braliśmy aby żyć. Uzależniony to człowiek, którego życiem rządzą narkotyki” - możemy przeczytać w Tekście Podstawowym Anonimowych Narkomanów – grup wspierających wyjście z uzależnienia.

- Nie zliczę, ile razy próbowałem wyjść nałogu. Ile razy budziłem się o godzinie 7, z myślą o tym, że dziś będzie pierwszy dzień mojej trzeźwości – X kontynuuje swoją opowieść. - Pół godziny później brałem pierwszą dawkę narkotyku tego dnia. Potem kolejną, kolejną i kolejną. Przerwy miałem, kiedy nie mogłem znaleźć dealera, który by mi sprzedał dawkę. I wtedy zdychałem, dosłownie... nie miałem siły, żeby wstać. Życie składało się z etapu zdobycia narkotyku i jego zażycia. Jedno wielkie cierpienie i bardzo trudno jest przerwać ten zaklęty krąg.

„Wielu z nas próbowało przezwyciężyć swoje uzależnienie. Najczęściej udawało się to na krótki czas, by następnie pogrążyć się jeszcze głębiej w nałogu. Okoliczności nie mają tu żadnego znaczenia. Uzależnienie jest postępującą chorobą, podobnie jak cukrzyca. Jesteśmy „uczuleni” na narkotyki. Nasz koniec jest zawsze taki sam: więzienie, szpital lub śmierć.” - to znów fragment z jednej z ulotek Anonimowych Narkomanów.

- Uzależniony musi osiągnąć dno, żeby zacząć poważnie myśleć o wyjściu z nałogu - Dla jednych jest to moment, kiedy wnuczka z obrzydzeniem cofnie się i powie „fuj dziadek, śmierdzisz piwem”, kolejny stwierdzi, że pije w zasadzie w każdy weekend, następnego rodzina wyrzuci z domu, inny trafi do więzienia. Czasem rodzina stawia kwestię uzależnienia na ostrzu noża: albo poddasz się terapii, albo znikaj z naszego życia... I tak to się toczy do momentu, kiedy ktoś odbiera sobie życie i np. zapija się na śmierć – mówi X. - Ja, wówczas po kilku próbach samobójczych,... w pewnym momencie zobaczyłem w lustrze wychudłego, zniszczonego człowieka, żyjącego w melinie. Byłem wtedy absolutnie sam i za bardzo nie miałem się do kogo zwrócić o pomoc. Też nie wiedziałem, jakiej pomocy mogę oczekiwać.

 

Są takie drzwi

„Nie musisz być czysty, przychodząc na swój pierwszy mityng. Sugerujemy jednak, abyś od początku przychodził regularnie i utrzymywał czystość. Nie musisz przedawkować albo trafić do więzienia, aby otrzymać pomoc od wspólnoty NA. Uzależnienie nie jest stanem beznadziejnym, jest chorobą, z której można zdrowieć. Z pomocą programu Dwunastu Kroków i wspólnoty powracających do zdrowia uzależnionych, możliwe jest przezwyciężenie w sobie pragnienia brania narkotyków.” - to fragment jednej z ulotek, którą otrzymuje osoba, która pierwszy raz przychodzi na mityng Anonimowych Narkomanów.

W Elblągu mityngi osób zmagających się z uzależnieniami wszelkiego rodzaju odbywają się w siedzibie Klubu Abstynenta przy ul. Gdyńskich Kosynierów 13. Za zawsze otwartymi drzwiami znajduje się... mieszkanie (a przynajmniej rozkład pomieszczeń na to wskazuje). Centralnym punktem jest duży pokój z ogromnym stołem, otoczonym krzesłami.

W każdy poniedziałek, kilkadziesiąt minut przed godziną 17, klub tętni życiem. Zbierają się osoby, które walczą z uzależnieniem. O godzinie 17 dzwonek rozpoczyna mityng. W poniedziałki jest on otwarty, przyjść może każdy, kto tego potrzebuje, bez względu na rodzaj uzależnienia lub współuzależnienia. W środę o godzinie 19 swoje spotkanie rozpoczyna grupa zamknięta. W piątki o godzinie 17 przy ul. Bema 10 odbywa się kolejny mityng grupy zamkniętej, w pierwszą sobotę miesiąca pod tym samym adresem jest mityng otwarty.

- Na mityngi otwarte zapraszamy wszystkich zainteresowanych, zamknięte dedykowane są osobom uzależnionym i tym, które myślą, że są uzależnione – wyjaśnia X.

Powyższy terminarz dotyczy grup Anonimowych Narkomanów. W inne dni odbywają się mityngi dedykowane osobom uzależnionym: grup AA i innym grupom samopomocowym.

„Grupa jest najskuteczniejszym środkiem niesienia posłania nadziei i obietnicy wolności od czynnego uzależnienia. Każdy uzależniony może przestać zażywać, utracić pragnienie zażywania i znaleźć nową, lepszą drogę życia. Na mityngach słuchamy uzależnionych dzielących się swoim doświadczeniem, siłą i nadzieją, aby móc pozostać czystymi i pomóc utrzymać czystość innym. Odkryliśmy, że niepodważalna jest terapeutyczna wartość pomocy, udzielanej jednemu uzależnionemu przez drugiego.” - czytamy w kolejnej ulotce Anonimowych Narkomanów.

- Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym czego nie mogę zmienić, odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego – modlitwą o pogodę ducha zaczynają się wszystkie mityngi osób uzależnionych.

Słowa, które padają na tych spotkaniach, nie wychodzą na zewnątrz. To jeden z warunków zachowania anonimowości. Bóg modlitwie też nie musi być chrześcijański, może być bliżej niesprecyzowaną Siłą Wyższą. Uczestnicy mają różny staż trzeźwości. Od tych, którzy dopiero zaczynają, do tych którzy już od kilkunastu lat nie przyjmują substancji uzależniających.

- Trafiłem na mityng, bo kompletnie nie wiedziałem dokąd mam pójść – wspomina X. - To byli Anonimowi Alkoholicy. Zacząłem chodzić regularnie, codziennie i tak się rozpoczął mój proces zdrowienia. W ciągu dnia skupiałem się na tym, żeby przeżyć do mityngu, gdzie „ładowałem akumulatory”. Potem iść spać i nie zaćpać kolejnego dnia. To trwało dość długo. Nie zdawałem sobie sprawy, że jest dość duża oferta pomocy dla osób uzależnionych, nawet jeśli nie mają ubezpieczenia zdrowotnego. Aby się ubezpieczyć, wystarczy się zarejestrować w Powiatowym Urzędzie Pracy, część osób uzależnionych nie ma tej wiedzy.

Należy jednak pamiętać, że dwunastokrokowe grupy samopomocowe (m. in. Anonimowych Narkomanów i Anonimowych Alkoholików) nie prowadzą profesjonalnej terapii. To grupy uzależnionych, którzy wzajemnie wspierają się w utrzymaniu trzeźwości. W Elblągu terapię prowadzą Centrum Terapii Uzależnień przy u. Trybunalskiej, Dom Zacheusza przy ul. Królewieckiej prowadzony przez Katolicki Ruch Antynarkotykowy KARAN, MONAR przy ul. Bema.

- Sam proces zdrowienia jest trudny. W jednej chwili masz ochotę się zabić z bólu, chwilę później chcesz walczyć o życie. – mówi X. - I to nie trwa kilka dni, tygodni, tylko długie miesiące. Musisz dać sobie czas żeby uporać się ze swoją przeszłością, uregulować długi, znaleźć nieuzależnionych znajomych i znajomych, którzy będą cię wspierać w zdrowieniu. Tych, to najłatwiej znaleźć na mityngach. Zdrowienie to proces, który trwa lata. Spotkałem znajomego, który pochwalił się, że po 25 latach spłacił swoje zadłużenie komornicze. Duma, jaka z niego biła, jest nie do opisania. Jest takie porównanie, że w trakcie uzależnienia zbieramy kamienie na swój grzbiet. W trakcie zdrowienia musimy to kamienie gdzieś zostawić. Trzeba odbudować relacje z rodziną, czasami jest już za późno i się rodzinę traci na zawsze... Czasem wchodzimy w nowe relacje romantyczne, poznajemy nowe miłości...

 

Drugie życie

Potem trzeba nauczyć się żyć w trzeźwości. Bez alkoholu, narkotyków, innych substancji uzależniających. Nauczyć się żyć od nowa. Odciąć się od przeszłości.

- Znajomych ze starego życia usuwamy całkowicie. Wyrzucamy z listy kontaktów z telefonu, żeby w chwili słabości nie zadzwonić przypadkiem, bo to może zniweczyć całą dotychczasową pracę. Sami zmieniamy numery telefonów – opowiada X. - Zmieniamy trasy poruszania się po mieście, aby omijać te miejsca, które mogą przypominać nam o ćpaniu. W sklepach unikamy stoisk z alkoholem. W „swoim” sklepie spożywczym wpatrywałem się w oczy ekspedientek, żeby nie widzieć alkoholu za nimi. Wiem, jaki ma kolor oczu każda z nich.

„Samoakceptacja skłania nas ku równowadze w procesie zdrowienia. Już nie oczekujemy akceptacji innych, ponieważ czujemy, że to jacy jesteśmy, jest w porządku. Nauczyliśmy się wszakże z wdzięcznością i na głos mówić o naszych zaletach, a także z pokorą wskazywać na to, co jeszcze jest wadą. Pracując nad sobą, staramy się stawać coraz lepsi. Samoakceptacja oznacza pokorną zgodę na siebie, niedoskonałych, ale stale zmierzających ku poprawie.” - to znów cytat z jednej z ulotek Anonimowych Narkomanów.

- Mamy też takie spotkania poza mityngami, organizujemy ogniska, spływy kajakowe, dyskoteki, grille, wspólne wyjścia „na luzie” na pizzę. Była grupa, która przygotowywała się do Runmaggedonu [bieg przeszkodowy w w formacie OCR – przyp. SM] – kontynuuje X. - Są też tzw. „Zloty Radości”, w uproszczeniu mówiąc, są okręgowe i ogólnokrajowy. To są dwa dni spotkań towarzyskich z grillem, ogniskiem, morsowaniem, jogą, różnego rodzaju aktywnościami, w towarzystwie osób wychodzących z uzależnienia. Wszystko „na czysto”. Ale najważniejsze są mityngi: osobno dla mężczyzn, osobno dla kobiet, osobno dla osób LGBTQ+. Jak się okazuje, mężczyźni we własnym gronie mogą wygadać się także z innych spraw, które na spotkaniach, w których uczestniczą kobiety czasami wstydzą się powiedzieć. Dotyczy to np. seksualności. Podobnie jest z kobietami, z osobami LGBTQ+, które również mają problemy związane ze swoją płcią.

Łatwo nie jest, nie każdemu się udaje. Ale po każdym niepowodzeniu, można spróbować jeszcze raz. I jeszcze raz... drugi, dziesiąty, setny, z nadzieją, że tym razem się uda.

- Dla mnie to właśnie grupy samopomocowe są największym wsparciem w zdrowieniu – kończy X. - My, uzależnieni nie musimy sobie tłumaczyć pewnych rzeczy. Na mityngach mogę powiedzieć o moich trudnościach, wątpliwościach i wiem, że zostanę zrozumiany. Jednocześnie mogę posłuchać o doświadczeniach innych uzależnionych i o ich sposobach na „trudne sytuacje”. Widziałem „dowody rzeczowe”, jak takie spotkania potrafią pomóc w powrocie do szczęśliwego życia.

 

Jeżeli chcesz podzielić się z nami swoją historią to zapraszamy do kontaktu pod adresem redakcja@portel.pl lub nr telefonu 512 918 555.

Sebastian Malicki

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Reklama