
Z nadwagą walczą od dziecka. Z biegiem lat kilogramów przybywało, ale nie poddały się i postanowiły zawalczyć o nowe życie. Elblążanki Ania i Magda przeszły operację zmniejszenia żołądka. Na efekty nie trzeba było długo czekać, choć jak twierdzą, to wcale nie jest droga na skróty.
Obie miały do zrzucenia około 50 kilogramów.
- Wydawało mi się, że nie wyglądam źle, ale do czasu – rozpoczyna swoją historię Ania. – Na wakacje pojechałam z rodziną w góry. Dużo chodziliśmy, dałam radę, wszystko było w porządku. Jednak, gdy po powrocie zobaczyłam swoje zdjęcia nastąpił przełom. Stwierdziłam, że nie, tak nie może być i wtedy podjęłam decyzję.
- Ja zaczęłam szukać informacji na ten temat w Internecie – mówi Magda. - To było około 5 lat temu, a do tej operacji robiłam aż trzy podejścia.
Operacje zmniejszenia żołądka mogą odbywać się w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia. Na przykład w Gdańsku przeprowadza się około 400 takich zabiegów rocznie. Ania miała operację w Gdańsku, zaś Magda w Olsztynie. Przygotowania były różne. W Gdańsku przed operacją trzeba poddać się licznym badaniom, odwiedzić psychologa i dietetyka, ale przede wszystkim trzeba "zgubić" 10 proc. wagi ciała. W Olsztynie natomiast trzeba jedynie przejść podstawowe badania.
Po operacji mogą wystąpić powikłania, jednak dziewczyny były zdeterminowane i zdecydowały się na ten zabieg.
- Na początku się nie bałam – przyznaje Ania. - Strach przyszedł "dzień przed". Zmarła dziewczyna, która była dość znana w Internecie z walki o życie po takiej właśnie operacji. Przestraszyłam się, tym bardziej, że moja rodzina też była przeciwna. Mama odradzała mi zabieg do samego końca. Jednak decyzji nie zmieniłam. Nie żałuję.
- Operacja zmniejszenia żołądka to nie załatwienie sprawy, to tylko narzędzie do tego, żebyśmy schudły – zapewnia Magda. - Po operacji walka dopiero się zaczyna. Przez pierwszych kilka dni obowiązuje dieta płynna - opowiada. - Herbaty, rosół, kisiel, dużo wody. Dopiero później można powoli wprowadzać stałe pokarmy.
- Ja już następnego dnia po operacji normalnie funkcjonowałam – wspomina Ania. - Mam dwoje dzieci więc nie mogłam, ale nawet i nie potrzebowałam odpoczywać. Dobrze się czułam. Pierwszy posiłek? Kisiel - zjadłam około ¼ kubka. Zwyczajnie więcej nie mogłam. Teraz jem dużo jogurtów, dochodzę do przyjmowania 600 kcal dziennie.
Ania 5 tygodni po operacji waży o 25 kg mniej, choć część z tego „zrzuciła” już przed. Magda jest po operacji 3 miesiące i jest lżejsza o 17 kg.
- Jedzenie ma nam zapewniać życie, a nie ma być przyjemnością - mówi Ania. - Wszystko jednak w granicach rozsądku. Jak wyjdziemy raz w miesiącu na kawałek pizzy to się nic nie stanie. Ważne, by był to kawałek, a nie cała pizza.
Operacja to poważna sprawa.
- Mam zapewnienie, że jeśli cokolwiek by się działo, to szpital w Gdańsku przyjmuje mnie natychmiast - mówi Ania. - Mam numery prywatne do lekarzy i opiekę zapewnioną do końca życia.
Przez szybkie chudnięcie może pojawić się nadmiar skóry. Jak zapewniają Magda i Ania, również plastykę zrefunduje im NFZ, o ile przejdą kwalifikacje.
Efekty zrzucenia większej ilości kilogramów, to nie tylko zmiana w wyglądzie.
- Przestałam się pocić, a jestem cały czas w biegu - opowiada Ania. - Przed operacją, jak wchodziłam na drugie piętro, to miałam zadyszkę. Teraz wbiegam bez problemu. Jedyną wadą jest zmęczenie. Wieczorami nie mam na nic siły. I jest mi często zimno.
- Nie widzę siebie w przyszłości jako osobę szczuplejszą – mówi Ania. - Zresztą, nie poszłam na zabieg po to, żeby być piękna i chuda, ale po to, żeby nie być chorą. Od dziecka moje kości nosiły duży ciężar i już odczuwałam tego konsekwencje. Nie potrafię sobie wyobrazić, że jestem szczupła.
- Wydawało mi się, że nie wyglądam źle, ale do czasu – rozpoczyna swoją historię Ania. – Na wakacje pojechałam z rodziną w góry. Dużo chodziliśmy, dałam radę, wszystko było w porządku. Jednak, gdy po powrocie zobaczyłam swoje zdjęcia nastąpił przełom. Stwierdziłam, że nie, tak nie może być i wtedy podjęłam decyzję.
- Ja zaczęłam szukać informacji na ten temat w Internecie – mówi Magda. - To było około 5 lat temu, a do tej operacji robiłam aż trzy podejścia.
Operacje zmniejszenia żołądka mogą odbywać się w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia. Na przykład w Gdańsku przeprowadza się około 400 takich zabiegów rocznie. Ania miała operację w Gdańsku, zaś Magda w Olsztynie. Przygotowania były różne. W Gdańsku przed operacją trzeba poddać się licznym badaniom, odwiedzić psychologa i dietetyka, ale przede wszystkim trzeba "zgubić" 10 proc. wagi ciała. W Olsztynie natomiast trzeba jedynie przejść podstawowe badania.
Po operacji mogą wystąpić powikłania, jednak dziewczyny były zdeterminowane i zdecydowały się na ten zabieg.
- Na początku się nie bałam – przyznaje Ania. - Strach przyszedł "dzień przed". Zmarła dziewczyna, która była dość znana w Internecie z walki o życie po takiej właśnie operacji. Przestraszyłam się, tym bardziej, że moja rodzina też była przeciwna. Mama odradzała mi zabieg do samego końca. Jednak decyzji nie zmieniłam. Nie żałuję.
- Operacja zmniejszenia żołądka to nie załatwienie sprawy, to tylko narzędzie do tego, żebyśmy schudły – zapewnia Magda. - Po operacji walka dopiero się zaczyna. Przez pierwszych kilka dni obowiązuje dieta płynna - opowiada. - Herbaty, rosół, kisiel, dużo wody. Dopiero później można powoli wprowadzać stałe pokarmy.
- Ja już następnego dnia po operacji normalnie funkcjonowałam – wspomina Ania. - Mam dwoje dzieci więc nie mogłam, ale nawet i nie potrzebowałam odpoczywać. Dobrze się czułam. Pierwszy posiłek? Kisiel - zjadłam około ¼ kubka. Zwyczajnie więcej nie mogłam. Teraz jem dużo jogurtów, dochodzę do przyjmowania 600 kcal dziennie.
Ania 5 tygodni po operacji waży o 25 kg mniej, choć część z tego „zrzuciła” już przed. Magda jest po operacji 3 miesiące i jest lżejsza o 17 kg.
- Jedzenie ma nam zapewniać życie, a nie ma być przyjemnością - mówi Ania. - Wszystko jednak w granicach rozsądku. Jak wyjdziemy raz w miesiącu na kawałek pizzy to się nic nie stanie. Ważne, by był to kawałek, a nie cała pizza.
Operacja to poważna sprawa.
- Mam zapewnienie, że jeśli cokolwiek by się działo, to szpital w Gdańsku przyjmuje mnie natychmiast - mówi Ania. - Mam numery prywatne do lekarzy i opiekę zapewnioną do końca życia.
Przez szybkie chudnięcie może pojawić się nadmiar skóry. Jak zapewniają Magda i Ania, również plastykę zrefunduje im NFZ, o ile przejdą kwalifikacje.
Efekty zrzucenia większej ilości kilogramów, to nie tylko zmiana w wyglądzie.
- Przestałam się pocić, a jestem cały czas w biegu - opowiada Ania. - Przed operacją, jak wchodziłam na drugie piętro, to miałam zadyszkę. Teraz wbiegam bez problemu. Jedyną wadą jest zmęczenie. Wieczorami nie mam na nic siły. I jest mi często zimno.
- Nie widzę siebie w przyszłości jako osobę szczuplejszą – mówi Ania. - Zresztą, nie poszłam na zabieg po to, żeby być piękna i chuda, ale po to, żeby nie być chorą. Od dziecka moje kości nosiły duży ciężar i już odczuwałam tego konsekwencje. Nie potrafię sobie wyobrazić, że jestem szczupła.
K