- Znaleźliśmy Makowice - miejsce niezwykłe, w którym powoli zaczynamy budować Najpiękniejszy Festiwal Świata. Zaczynamy intensywną pracę nad formułą wydarzenia, jego dźwiękami i przy tym, co będzie się dziać na miejscu. Pewne jest, że widzimy się w dniach 29-31 lipca – zapowiada Jurek Owsiak na swoim facebookowym profilu. Jak jego decyzję oceniają uczestnicy festiwalu z Elbląga?
Zeszłoroczny Pol’and’Rock odbył się w wersji online i wyjątkowo nosił nazwę Najpiękniejszej Domówki Świata. W tym roku woodstockowicze z Elbląga i całej Polski z niecierpliwością czekali na informacje na temat organizacji tegorocznej, 27., edycji festiwalu.
- Czekałam aż zapadnie decyzja, chociaż szczerze nie liczyłam na inną niż w 2020 roku formę. W obecnych czasach to wydawało się prawie niemożliwe – komentuje Edyta, stała bywalczyni wydarzenia.
Jak się jednak okazuje, obecne lato może okazać się szczęśliwe dla przynajmniej części fanów festiwalu. Na oficjalnej stronie Pol’and’Rock od pewnego czasu pojawiają się posty na temat szczegółów nadchodzącej edycji, która odbywać ma się w wersji hybrydowej i zawierać pewne ograniczenia.
- Uważam, że ludzie którzy organizują ten festiwal robią wielką robotę i powinniśmy to docenić. Zrobić coś takiego w obecnych "chorych" czasach to jest nie lada wyczyn i należą się ukłony – pisze Barbara, która swoją przygodę z dawnym Woodstockiem zaczęła w szczecińskim Dąbiu.
5 tysięcy szczęśliwców
Organizatorzy przewidują udział w festiwalu w zachodniopomorskich Makowicach 5 tysięcy widzów. Wśród stałych bywalców festiwalu pojawiły się głosy rezygnacji:
- Albo spotykamy się wszyscy, albo nikt. A internetowy Woodstock to nie Woodstock. Lepiej było być gdzieś na weekendzie ze znajomymi lub przesiedzieć w Chorwacji – ocenia Konrad na jednej z facebookowych grup.
- W tamtym roku na domówkę do studia też weszło dużo ludzi i nikt nie robił rabanu o jakichś "wybrańcach" – przypomina kolejny użytkownik Mikołaj.
O tym, kto pojedzie na festiwal, zadecydować ma los. Wśród otrzymanych zgłoszeń (obecnie ponad 30 tysięcy), zostaną wybrani szczęśliwcy, którzy za drobną opłatą będą mogli wziąć udział w wydarzeniu.
- Jestem przeciwnikiem, żeby była ograniczona liczba osób, ale obecnie nie ma innej możliwości. Dobrze, że chociaż niektórzy będą mogli pojawić się na festiwalu, ponieważ to umożliwi większą interakcję zespołów z publicznością w trakcie koncertów – mówi Mateusz, który co roku włącza się w służbę w Pokojowym Patrolu.
- Ubolewam, że ograniczenia wpływają na imprezy współtowarzyszące, jakim na przykład od lat zawsze był Woodstock Rally – zlot motocyklowy przy festiwalu – ten się nie odbędzie, a to tam zawsze z mężem spędzaliśmy czas festiwalu – dodaje Natalia.
Aby festiwal mógł się odbyć, wokół lotniska Makowice-Płoty postawione zostanie ogrodzenie. Jest to jeden z wymogów wynikających z pandemii koronawirusa i konieczności dostosowania się do zaleceń sanitarnych. Dodatkowo wpływy z biletów przeznaczone zostaną na najpotrzebniejsze środki zapewniające bezpieczeństwo, takie jak maseczki, testy na COVID-19 czy żetony na ciepłe myjki. Reakcja elbląskich fanów festiwalu na wprowadzone ograniczenia jest różna.
- W pierwszym momencie było mi po prostu źle, że ma mieć formę zamkniętego eventu za pełnym ogrodzeniem i z płatnym wstępem. Nie chodziło nawet o kwotę za wejściówkę, ale o sam fakt ograniczeń – mówi Tala, jedna z fanek festiwalu. - Potem przyszła refleksja, że czasy mamy, jakie mamy, więc ciągle o normalnym festiwalu możemy pomarzyć, a Jurek Owsiak stara się zrobić chociaż namiastkę normalnej imprezy w czasie, kiedy wszyscy mamy po kokardę wydarzeń on-line – dodaje.
- Nie podoba mi się pomysł mierzenia temperatury czy robienia wymazów. Lepiej zrobić „domówkę” – ocenia Zuzanna, kolejna z fanek festiwalu.
Niektórzy uczestnicy obawiają się organizacji przez osoby, którym nie uda się zdobyć wejściówki, tzw. dzikiego Woodstocku, który odbył się również w 2000 roku w Lęborku. Jednak 21 lat temu sprawa dotyczyła braku zgody władz na organizację wydarzenia, a nie sytuacji pandemicznej.
- W tym roku, jeśli faktycznie zjadą się tłumy, może być nieciekawie, bo policja czy inne służby już tak chętnie nie przymkną oka, a ostatnie czego bym chciała, to widzieć przepychanki z mundurowymi na moim festiwalu – komentuje Tala.
Pozytywnie nastawieni
Pomimo ograniczeń, nowego miejsca, biletowania i innych zmian, woodstockowicze z Elbląga i okolic wydają się pozytywnie oceniać decyzje organizatorów i sam pomysł hybrydowej formuły wydarzenia.
- Moim zdaniem Jurek robi co w jego mocy, żeby festiwal się odbył i aby jak najwięcej osób mogło w nim uczestniczyć – mówi Dominika, uczestniczka z 19-letnim stażem, która doświadczyła niejednej zmiany miejsca wydarzenia. – Nikt nikomu na płatny festiwal nie każe jechać, a covid się nie wyniesie na tyle, żeby można było zrobić otwarty festiwal.
- Szacunek dla organizatorów, że w ogóle wzięli się za tak ogromny projekt, jakim jest Pol’and’Rock – spełnić wszystkie wymagania bezpieczeństwa to nie lada zadanie, ale wierzę, że ten rok i uczestnicy pokażą, że można bardzo dobrze się bawić przy zachowaniu zdrowego rozsądku i wzajemnego dbania o zdrowie – dodaje Natalia, bywalczyni zlotu Woodstock Rally.
Tegoroczna, 27 edycja festiwalu Pol’and’Rock odbywać się będzie od 29 do 31 lipca. Tym razem nie w Kostrzynie nad Odrą ale wyjątkowo na lotnisku Makowice-Płoty, znajdującym się niedaleko Gryfic.
Każdy, kto chce wziąć udział w losowaniu wejściówki na festiwal, powinien wypełnić formularz na tej stronie.