Chciałabym poruszyć problemy, z jakimi od lat borykają się mieszkańcy plomby ul. Hetmańska – 1 Maja – Giermków – Mączna. Główną bolączką mieszkańców jest robienie sobie z drogi wewnętrznej (osiedlowej) darmowego parkingu, zapuszczony plac zabaw – słynna „Rakieta” i „wyścigi” samochodowe.
Sprawa była już „pchnięta” w latach ubiegłych do ratusza (zebrano wówczas 130 podpisów), jednak Urząd Miasta jak zwykle kpi z mieszkańców. Plomba, o której wspominam, znajduje się w samym centrum miasta. Zdajemy sobie sprawę z tego, że lepiej postawić pod okna za darmo samochód i iść sobie do miasta (nawet pod pretekstem odwożenia dzieci do mieszczącego się tam przedszkola) czy też spokojnie udać się do pracy do banku, sklepu czy apteki. Przecież samochodzik może sobie stać za 0 zł do godz. 16. czy 18., a mieszkaniec może parkować na parkingu płatnym! A co tam! Nawet karetka pogotowia czy inny samochód uprzywilejowany nie może dojechać do klatki, ponieważ są tam zaparkowane samochody (często gęsto włącza się im wyjący kilka godzin alarm), tylko musi się cofnąć do wjazdu i starać się objechać naokoło.
Ludzie, przecież to kpina! Nieważne jest także, iż po drodze poruszają się ludzie chcący wyrzucić śmieci – lepiej ich bezczelnie otrąbić albo wyzwać od „krów lezących jak ślimak”, bo pani (pan, państwo) chcą sobie samochodzik szybciutko postawić i zniknąć w mieście na kilka godzin.
Nie jest istotne również, iż wygodniccy (najczęściej podjeżdżający swoimi wypacykowanymi samochodzikami) wyrzucają worki ze śmieciami przed śmietniki – po zwróceniu uwagi przez osobę sprzątającą można usłyszeć albo stek wyzwisk, albo komentarz w stylu „a sprzątaczka jest od czego?”. I tu pomyłka! Sprzątaczka nie jest od sprzątania przed śmietnikiem! Ona ma dbać o czystość klatek schodowych i w obudowanych śmietnikach, ale nie przed.
Sprawą naglącą również jest tak zwany plac zabaw dla dzieci „Rakieta”. Kiedyś to był plac zabaw dla dzieci; obecnie to jedno wielkie bajoro, samochody tam parkują, jeżdżą przez środek i po alejce sąsiadującej z płotem przedszkola nr 10. Straż miejska potrafi spisać właściciela czworonoga w momencie, gdy pies chodzi bez smyczy, ale że środkiem ówczesnego placu zabaw dla dzieci jeżdżą samochody, tego nie widzi. Potrafią tylko – po bezczelnym rozejrzeniu się po rzeczonym placu – stwierdzić w żywe oczy: „ja tu nie widzę placu zabaw”. Fakt, jest „brud, smród i ubóstwo”, ale drabinki, zjeżdżalnie, piaskownice to chyba są dla dzieci!
Nie można nawet postawić tzw. szlabanu odgradzającego kawałek drogi (wraz z parkingiem oznaczonym „tylko dla mieszkańców”), ponieważ utrudniłoby to dowóz dzieci do przedszkola. A może całkowicie odgrodzić naszą plombę i niech wszyscy niezamieszkali (czytaj także: dowożący dzieci, pozostawiający samochody celem zakupów itp.) zostawiali auta na parkingu płatnym przy ul. Giermków, a nam, mieszkańcom, dali w spokoju pomieszkać?
Ludzie, przecież to kpina! Nieważne jest także, iż po drodze poruszają się ludzie chcący wyrzucić śmieci – lepiej ich bezczelnie otrąbić albo wyzwać od „krów lezących jak ślimak”, bo pani (pan, państwo) chcą sobie samochodzik szybciutko postawić i zniknąć w mieście na kilka godzin.
Nie jest istotne również, iż wygodniccy (najczęściej podjeżdżający swoimi wypacykowanymi samochodzikami) wyrzucają worki ze śmieciami przed śmietniki – po zwróceniu uwagi przez osobę sprzątającą można usłyszeć albo stek wyzwisk, albo komentarz w stylu „a sprzątaczka jest od czego?”. I tu pomyłka! Sprzątaczka nie jest od sprzątania przed śmietnikiem! Ona ma dbać o czystość klatek schodowych i w obudowanych śmietnikach, ale nie przed.
Sprawą naglącą również jest tak zwany plac zabaw dla dzieci „Rakieta”. Kiedyś to był plac zabaw dla dzieci; obecnie to jedno wielkie bajoro, samochody tam parkują, jeżdżą przez środek i po alejce sąsiadującej z płotem przedszkola nr 10. Straż miejska potrafi spisać właściciela czworonoga w momencie, gdy pies chodzi bez smyczy, ale że środkiem ówczesnego placu zabaw dla dzieci jeżdżą samochody, tego nie widzi. Potrafią tylko – po bezczelnym rozejrzeniu się po rzeczonym placu – stwierdzić w żywe oczy: „ja tu nie widzę placu zabaw”. Fakt, jest „brud, smród i ubóstwo”, ale drabinki, zjeżdżalnie, piaskownice to chyba są dla dzieci!
Nie można nawet postawić tzw. szlabanu odgradzającego kawałek drogi (wraz z parkingiem oznaczonym „tylko dla mieszkańców”), ponieważ utrudniłoby to dowóz dzieci do przedszkola. A może całkowicie odgrodzić naszą plombę i niech wszyscy niezamieszkali (czytaj także: dowożący dzieci, pozostawiający samochody celem zakupów itp.) zostawiali auta na parkingu płatnym przy ul. Giermków, a nam, mieszkańcom, dali w spokoju pomieszkać?