UWAGA!

Sposób na modlitwę, sposób na przygodę

 Elbląg, Pomorski odcinek drogi św. Jakuba przebiega m.in. przez Elbląg. Jeden z jej symboli znajduje się na budynku przy ul. Krótkiej
Pomorski odcinek drogi św. Jakuba przebiega m.in. przez Elbląg. Jeden z jej symboli znajduje się na budynku przy ul. Krótkiej (fot. mw)

Do miejsc świętych wędrowano już w starożytności, ale to średniowiecze określane jest czasem pielgrzymek. To właśnie wtedy, mimo wielu trudów oraz niebezpieczeństw, tak tłumnie decydowano się na taką podróż. O tym, co w ratuszu staromiejskim zostawiali pielgrzymi z dawnego Elbląga, gdzie się udawali i co ze sobą przynosili opowiadała Grażyna Nawrolska, archeolog, badaczka dziejów miasta.

Powody były różne, droga podobna
       - Jak głosi legenda święty Jakub dopłynął, już po śmierci, na wybrzeże Hiszpanii i tam został pochowany, w miejscu, gdzie obecnie znajduje się katedra w Santiago de Compostela. W tym momencie zaczyna się ciekawa i niesamowicie barwna historia tego miejsca - wyjaśniała Grażyna Nawrolska, archeolog, która przez 30 lat, częściowo wraz z mężem, prowadziła badania na elbląskiej starówce. - W latach 1133-1173 wydano specjalny przewodnik dla pielgrzymów, przede wszystkim dla tych, którzy zmierzali do Santiago de Compostela. Były w nim zawarte instrukcje, jak powinni się zachowywać, co powinni ze sobą zabrać, jak trafić do tego miejsca. Jak na ówczesne czasy była to rzecz wyjątkowa.
       Podczas środowego (21 lutego) spotkania w ratuszu staromiejskim, zorganizowanym przez Elbląski Klub Przyjaciół Pomorskiej Drogi św. Jakuba, opowiadała, że ci, którzy wyruszali na pielgrzymkę robili to z różnych powodów. Na przykład żeby podziękować za doznane łaski albo o coś prosić. Czasami taka droga była karą za grzechy, czasami przygodą i sposobem na poznawanie świata. Zdarzało się i tak, że ci bardziej bogaci... wynajmowali osobę, która odbywała taką wędrówkę za nich.
      
       Najpierw testament, potem wędrówka
       Na taką pielgrzymkę udawali się również i średniowieczni mieszkańcy Elbląga. Zanim jednak wyszli za rogatki miasta... spisywali testament, żeby zabezpieczyć bliskich. Był on przechowywany w ówczesnym ratuszu staromiejskim.
       Przeanalizowałam ich kilkanaście, z okresu 1450 – 1480. Są w nich wymienione nazwiska, daty oraz miejsca, do których się udawali. A wśród nich Akwizgran, Santiago de Compostela, Rzym czy Wilsnack w Brandenburgii – wymieniała Grażyna Nawrolska. - Trzeba jednak sobie postawić pytanie: czy ci, którzy złożyli te testamenty dotarli do tego miejsca i czy powrócili? Tego, niestety, już się nie dowiemy.

  Elbląg, Grażyna Nawrolska
Grażyna Nawrolska (fot. Michał Skroboszewski)


       Muszla, ale i święty, niestety już bez głowy
       Jak mówiła w Elblągu znaleziono tylko kilka znaków pielgrzymich. Wśród nich jest muszla – charakterystyczny znak zmierzających do Santiago de Compostela – z przełomu XIV i XV wieku.
       - To jedna z trzech największych w Europie, zachowana w całości. Jej wymiary to 11 na 12 centymetrów, ma również otworki na skrzydełkach do mocowania na rzemyku – wyjaśniała Grażyna Nawrolska. - Jest przepiękna, miałam tę przyjemność, że osobiście wyciągnęłam ją z latryny, bo właśnie w takich miejscach te znaki pielgrzymie się znajduje.
       W elbląskich zbiorach znajduje się także ampułka, z veraicon, czyli z twarzą Chrystusa, która według tradycji odbiła się na chuście św. Weroniki oraz palmetą z drugiej strony.
       - To dość ciekawy przedmiot, bo otwór ampułki, gdy ją znaleźliśmy, był zupełnie spłaszczony. Kolega, który ją konserwował, rozsunął ją do stanu pierwotnego. Okazało się, że w tych ampułkach, w Rzymie, łapano "pyłki łaski", ściskano je, zalewano smołą i w takiej formie wędrowały one ze swoimi właścicielami – opowiadała archeolog.
       Jednym z elbląskich znaków pielgrzymich jest również ten, na którym widać Matkę Boską z dzieciątkiem na ręku.
       To musiał być znak sanktuarium maryjnego, ale było ich tak dużo, że obecnie jest nieprawdopodobnie trudna – tłumaczyła Grażyna Nawrolska.
       Wśród tych okazów jest również wizerunek św. Serwacego, tyle że... bez głowy, która nie dotrwała to naszych czasów.
       - Był to ostatni biskup Tongeren – mówiła archeolog. - Zmarł w 384 r., został pochowany w Maastrchit i do dziś odbywają się do tego miejsca pielgrzymki.

mw

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama