Część mieszkańców Tolkmicka, a także tamtejsze dwie szkoły, Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej oraz ośrodek zdrowia mogą pozostać tej zimy bez ogrzewania. Lokalny przedsiębiorca, właściciel kotłowni, która dostarcza im ciepło, wypowiedział umowy o jego dostawę. - Węgla po prostu nie mam gdzie kupić, a jeśli już jest, to tak drogi, że musiałabym podnieć ceny ciepła dwukrotnie – mówi Michał Opałka.
We wtorek (2 sierpnia) odbyło się w Tolkmicku spotkanie z mieszkańcami bloków przy ul. Świętojańskiej, które zorganizowały posłanki Lewicy Beata Maciejewska oraz Monika Falej. Dotyczyło ono sprawy wypowiedzenia umów na dostawę ciepła przez przedsiębiorcę, który jest właścicielem kotłowni w tej miejscowości. Bez ogrzewania mogą pozostać lokatorzy 60 mieszkań, ale także dwie szkoły, ośrodek pomocy społecznej i ośrodek zdrowia.
- Rozmawialiśmy z mieszkańcami bloków przy ulicy Świętojańskiej przez półtorej godziny. Są oni przerażeni tym, że nie będą mieli czym grzać tej zimy. Mimo że premier obiecywał, iż nikt nie będzie marzł. Lokalny przedsiębiorca pan Michał Opałka opisał mi w mailu swoją sytuację. Od 2009 roku prowadzi kotłownię m.in. w Tolkmicku, która zapewnia ogrzewanie m.in. dwóm szkołom, ośrodkowi zdrowia i prywatnym osobom. Musiał wypowiedzieć umowy na dostawę ciepła z terminem 1 października, ponieważ nie ma opału i nie ma możliwości kupienia go. Gdyby miał go kupić po tych cenach, które są obecnie, to mieszkańcy bloku przy ul. Świętojańskiej płaciliby 20 zł za m2, czyli przy 50-metrowym mieszkaniu byłoby to około 1000 zł miesięcznie za samo ogrzewanie. W tym bloku mieszkają przeważnie emeryci. Ich na to nie stać. To państwo musi zadbać o tych ludzi - mówi posłanka Beata Maciejewska.
Jak przyznaje Michał Opałka, wypowiedział on umowy na dostawę ciepła, ponieważ brak jest węgla na rynku, a jeśli już jest, to cena jest bardzo wysoka. - Od 2009 roku prowadzę kotłownie i nigdy nie było takiego problemu. Musiałem wypowiedzieć umowy na dostawę ciepła, ponieważ nie mam w tej chwili możliwości zagwarantowania jego dostawy zgodnie z umową, którą ewentualnie bym podpisał. Węgla po prostu nie ma, nie mogę go kupić. W poprzednich sezonach miałem podpisane umowy z dostawcami już w maju i były one rozłożone w czasie. Byłem przygotowany do sezonu grzewczego, mogłem zagwarantować ciepło odbiorcom. Teraz takiej możliwości nie mam - wyjaśnia Michał Opałka.
Właściciel kotłowni podkreśla także, że w poprzednich sezonach zakup węgla w systemie ratalnym był standardem.
- Płatność miałem rozłożoną na pięć rat, ostatnią z nich płaciłem w styczniu, wtedy, kiedy zaczęły wpływać do mnie pieniądze od odbiorców. Obecnie żaden z dostawców nie chce się zgodzić na płatności w ratach. Jeśli dostaję jakieś oferty, powiedzmy tona za 2 tys. zł, to muszę zrobić przedpłatę na całą wartość zamówienia. To są ogromne pieniądze. Musiałbym mieć w obrocie około 2 mln zł, żeby rozpocząć sezon. Mnie na to nie stać, więc musiałam złożyć wypowiedzenia odbiorcom. Jestem też związany prawem energetycznym, muszę zapewnić odpowiednie standardy dostawy ciepła. Prawo energetyczne zabrania mi też pobierania przedpłat od mieszkańców - tłumaczy Michał Opałka.
Jak mówią mieszkańcy bloków przy ul. Świętojańskiej, tej zimy czeka ich grzewczy horror.
- Mamy szczęście, że pan Michał Opałka chce z nami współpracować. Jeżeli nam nie pomoże gmina, to zostaniemy bez ogrzewania. My nie dostaniemy rządowej dotacji na zakup węgla. Czy my nie jesteśmy takimi samymi ludźmi, jak ci z domków jednorodzinnych, którzy dostają dotacje na węgiel? To jest blok emerytów, jest nam przykro, że nie ma nikogo, kto chce nam pomóc. - mówi pan Robert, jeden z mieszkańców bloku przy ul. Świętojańskiej.
Michał Opałka poprosił o pomoc w rozwiązaniu tej sytuacji władze gminy Tolkmicko. - Teraz czekam na ruchy pani burmistrz - dodaje przedsiębiorca.
- To będzie dramatyczna zima dla wielu ludzi. Nie będzie gdzie kupić węgla, jak ogrzać mieszkań. Posłanki i posłowie Lewicy od maja apelują w tej sprawie do ministra klimatu i środowiska, do premiera. Pytamy o takie sytuacje, jak ta w Tolkmicku. Gdzie przedsiębiorcy i mieszkańcy mają szukać wsparcia? – mówi Monika Falej.
Wysłaliśmy również pytania do władz Tolkmicka. Do sprawy wrócimy