UWAGA!

To nie wstyd, że kradniemy. Wstyd, że nas złapali

 Elbląg, To nie wstyd, że kradniemy. Wstyd, że nas złapali
fot. arch.portEl.pl

Mówimy o nich "kanarki". Niektórzy próbują się z nimi bić, zdarza się, że padają wyzwiska, ale bywa też i tak, że ludzie żartują, a nawet i...flirtują. Jedno jest pewne – kontrola biletów zawsze budzi emocje. Postanowiłam sprawdzić jak wygląda praca tych, którzy sprawdzają nam bilety w autobusach i tramwajach.

Niech pan to szybciej wypisuje!
       Zaczynamy na Placu Słowiańskim. Wsiadamy do tramwaju, za chwilę zaczyna się kontrola. Okazuje się, że cztery osoby nie mają biletu. Jedna z nich chce wysiąść natychmiast, bo jak mówi właśnie w tym miejscu miała zamiar wysiąść. I już. Kontroler jednak tłumaczy cierpliwie, że wypisanie mandatu, a właściwie opłaty dodatkowej, bo tak to się prawidłowo nazywa, odbywa się w pojeździe.
       - Dobra, niech pan to szybciej wypisuje! – mówi poirytowany mężczyzna.
       Z kolei na drugim końcu wagonu trafia się gapowicz, który biletu nie ma, posiada za to dobry humor.
       – Ja już spłaciłem większość swoich mandatów, nawet mam telefon do ZKM-u zapisany – opowiada wesoło mężczyzna.
       - A nie lepiej po prostu mieć ze sobą kilka biletów i potem nie ma takiego kłopotu? - mówi starsza pani, siedząca tuż obok.
      
       Przecież to tylko jeden przystanek!
       Wsiadamy do kolejnego tramwaju. A w nim grupka młodych ludzi. Jeden z nich już na początku zauważa, że coś jest nie tak i biegnie do kierowcy, aby kupić bilet. Reszta stoi niewzruszona. Po kilku minutach kolejny z grupki wędruje do tego samego okienka i koniec końców kupuje kilka biletów – robi to niepotrzebnie, po pierwsze jest już za późno (według przepisów jeśli musimy kupić bilet u kierowcy bądź motorniczego robimy to bezpośrednio po wejściu do pojazdu) , po drugie okazuje się, że tylko jeden z nich go nie ma. Zaczyna się kontrola.
       - Chciałem podjechać do Mc Donalda, przecież to tylko jeden przystanek! - tłumaczy oburzony nastolatek.
       Kontroler odpowiada, że nawet jeżeli jedzie jeden przystanek musi mieć ze sobą bilet – tak stanowią przepisy. Koniec końców nastolatek podaje swoje dane, druk zostaje wypisany. Konieczny jest również telefon do jednego z rodziców.
       - Ale ja nie mam z czego zadzwonić! - mówi zirytowany nastolatek.
       - Nie szkodzi, ja zadzwonię ze swojego telefonu – odpowiada mu kontroler.
       Mama jednak nie odbiera, oddzwania dopiero po jakimś czasie. I wyraźnie zdenerwowana mówi: "Wy opłaty ściągacie od uczniów, byście za pijaków się wzięli!".
       Jednakże rodzicielka chyba nie wie, że kontrolowani są wszyscy, także i ci, którzy, jak to mawiał Himilisbach, do organizmu wprowadzili bajkowy nastrój. Właśnie takich dwóch pasażerów spotykamy podczas innego kursu. Okazuje się, że jeden z nich ma odpowiedni dokument uprawniający do ulg, a nie do bezpłatnych przejazdów, biletu nie ma. Druk zostaje wypisany.
       - A nie można na mnie wystawić tego mandatu? - pyta jego towarzysz , który prawdopodobnie ma dokument, który pozwala na bezpłatne przejazdy.
       - Nie ma takie możliwości proszę pana – tłumaczy cierpliwie kontroler, a potem wyjaśnia mi, że wtedy też mężczyzna ten mógłby złożyć odwołanie. I prawdopodobnie by wygrał – mandat zostałby anulowany.
       Metodę "na jeden przystanek" stosuje również pasażerka, którą spotykamy w innym tramwaju.
       - Ale ja chciałam podjechać tylko jeden przystanek! Ja mam chore dziecko... - prosi kobieta.
       - Ja też mam dziecko, które muszę utrzymać – odpowiada spokojnie kontroler.
       - Dobrze, niech pan pisze. I tak nie zapłacę! Nie mam z czego! A to i tak jest niesprawiedliwe! - mówi kobieta.
      
       Nie kradniemy, nie stoimy pod sklepem
       Pomiędzy kursami rozmawiamy o różnych rzeczach, okazuje się, że jeden z kontrolerów wieczorami biega. Ale nie tu w Elblągu, a w Olsztynie, skąd dojeżdża do pracy w naszym mieście. Pytam czy to dlatego, aby wyrzucić z siebie emocje, bo to praca, która mówiąc delikatnie, bywa nieprzyjemna.
       - Proszę pani, my nie możemy kierować się emocjami, one są niepotrzebne. Jeśli ktoś spokojnie podchodzi do osoby to ona bardzo szybko "stygnie". Chociaż nie jest miło kiedy ludzie nas wyzywają, musimy tego słuchać zarówno my, jak i inni pasażerowie – opowiada jeden z kontrolerów.
       - Każde z nas oddziela pracę od domu, wiemy, jaką wykonujemy pracę, mamy doświadczenie. Każdy z nas wie, że to praca trudna – opowiada drugi kontroler. - Nie możemy podchodzić ze złością, staramy się mówić spokojnie, delikatnie, wtedy pasażerowie wręcz lgną. A bywa i tak, że jesteśmy...podrywani.
       - To prawda – dodaje z uśmiechem drugi. - Zdarza się, że kobiety mnie kokietują, mówią "proszę pana, pan taki miły, niech pan nie wystawia mandatu", ale ja jestem niewzruszony – śmieje się mężczyzna i zupełnie już poważnie dodaje: – To jest właśnie nasza praca, z tego się utrzymujemy. Nie kradniemy, nie stoimy pod sklepem, po prostu wypełniamy swoje obowiązki.
      
       Nikt nie lubi dostawać mandatów, co jest zupełnie normalne. Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że większość z tych, którzy biletu nie posiadali przyświecała myśl "To nie wstyd, że kradniemy. Wstyd, że nas złapali".
      
      
      

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • pozdro dla pani Joli
  • I bardzo dobrze powiedzieli na koniec. Ja nie wyobrażam sobie jazdy na gapę. Tak zostałam wychowana. Nie przekazuje też biletów innym osobom bo dlaczego ja mam oddawać im swoje pieniądze.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    48
    40
    monk(2013-11-21)
  • a ja jezdze na gape i jezdzic bede
  • elbląg do pomorza!!!!
  • nie kanarki tylko kanary
  • Jedno jest pewne - Polacy to oszuści i na dodatek z wyboru! Głupie jest tłumaczenie - "ja tylko jeden przystanek". Czy to znaczy, że w sklepie spożywczym mogę sobie wziąć - tylko jeden chlebek - za który nie zapłacę??? To jest zwyczajna kradzież!!!!! Ja nie pracuję ale to nie znaczy, że skoro nasze władze nie dbają o nowe miejsca pracy to ja mam prawo jeździć bez biletu. Nie stać mnie to idę pieszo!!!!! I CZAS ŻEBY POLACY TO SOBIE WRESZCIE UŚWIADOMILI. CZASY OKRADANIA różnych instytucji JAK ZA PRL-U MINĘŁY
  • Polacy jednak nie mają honoru - już zapomnieli co to słowo znaczy!!!!! DLA TYCH CO NIE WIEDZĄ - WG WIKIPEDII - "Honor to postawa, dla której charakterystyczne jest połączenie silnego poczucia własnej wartości z wiarą w wyznawane zasady moralne, religijne lub społeczne. Naruszenie zasad honoru przez siebie lub innych odbierane bywa jako "dyshonor" lub "hańba"
  • Jak masz auto, a nie jest zatankowane, to nie jedziesz. Jak nie masz biletu, to tez nie jedziesz. Proste.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    47
    7
    G.O.S(2013-11-21)
  • Kto otwarcie mówi, że jeździ bez biletu będzie jeździł bez biletu - JEST ZŁODZIEJEM !!!!! I żal mi takich osób bo nie mają ani ambicji ani zasad moralnych - WSTYD !!!!!
  • Branie od kogoś biletu juz skasowanego w celu dalszego pokonywania drogi jest też kradzieżą - ja nikomu nie dam swojego biletu - nie masz kasy - chodzisz pieszo!!!!! OCZYWISTE DLA INTELIGENTNYCH!!
  • jak nie masz biletu - jesteś złodziejem !!!!!
  • obojętnie czy jedzie uczeń, czy nauczyciel, czy policjant, czy sprzedawca, czy budowlaniec, prawnik, lekarz - bilet każdy mam mieć !!!!!
Reklama