Postanowienia noworoczne – dobra rzecz, tylko na jak długo? Jak wiadomo, większość z nich umiera śmiercią naturalną w ferworze walki z szarą codziennością. Sprawdź, co możesz zrobić, aby nie wpaść w pułapkę nierealnych planów i ocalić je od zagłady. O noworocznych – i nie tylko – postanowieniach porozmawiamy z Bogumiłą Salmonowicz, pedagogiem.
Agnieszka Jasionowska: – Co Pani myśli o postanowieniach noworocznych? Po co nam te postanowienia?
Bogumiła Salmonowicz: – Myślę, że mniej ważny jest czas dla naszych wewnętrznych postanowień, a dużo ważniejszy jest fakt, że uświadamiamy sobie potrzebę wprowadzenia zmian we własnym życiu. Postanowienia wypływają na ogół z wewnętrznych bilansów, różnicujących stan: MAM, POSIADAM, JESTEM od stanu typu: POWINIENEM, MUSZĘ, CHCĘ. Czemu takich bilansów dokonujemy na przełomie lat? Myślę, że z podobnych powodów jak postanowienia podejmowane przy okazji okrągłych (lub nie) urodzin, kończenia lub rozpoczynania roku akademickiego, pracy, związku, a nawet z powodu takich wydarzeń życiowych, jak wyjście z ciężkiej choroby. Uświadamianie sobie przez ludzi potrzeb zmian na ogół wynika z rożnego typu przełomów, a szkoda, bo pewnie żyłoby się nam bardziej komfortowo, gdybyśmy do zmiany podchodzili bardziej planowo, niekoniecznie stosując zasadę wynikającą z przysłowia „mądry Polak po szkodzie”.
– Dlaczego tak trudno je realizować?
– Postanowienia noworoczne o tyle trudniej realizować, o ile m.in. podejmowane są z „powierzchni warstwy samooceny”, którą czasami nazywam „samobiczowaniem”. Zwykle ma to związek z poczuciem winy, które jest jednym z najgorszych doradców człowieka. Zdolność jego odczuwania jest niezbędna, aby człowiek był człowiekiem. Lecz kiedy wchodzimy w fazę doboru dróg do realizacji zmian, które z różnych powodów wydają nam się niezbędne do wprowadzenia, poczucie winy na pewno przeszkodzi nam w racjonalnym i logicznym wytyczeniu kierunków i sposobów realizacji tego, co chcielibyśmy w swoim życiu zmienić.
Z dotrzymywaniem noworocznych postanowień może być tak:
Umiejscowienie kontroli na zewnątrz siebie (osoby na ogół uzależniające swoje życie od innych) – może powadzić do „wymiękania” w toku realizacji podjętych postanowień przy jakimkolwiek pojawieniu się trudności zewnętrznych, tzw. obiektywnych (np. postanowienie: muszę schudnąć nie jest konsekwentnie realizowane, bo: nie mam kasy na zdrową żywność; mam za mało czasu; w stołówce źle karmią; nie mam wpływu na to, co gotuje mama żona-ktoś…)
Umiejscowienie kontroli wewnątrz siebie – może prowadzić do łatwego „wybaczania sobie” wszelkich słabości i przyrzeczeń typu: no to zacznę od poniedziałku; każdy ma prawo do słabości itd. Oczywiście,to nie wyczerpuje listy możliwych tłumaczeń, dlaczego realizacja postanowień „okazjonalnych” jest tak trudna.
– Czy zna Pani przepis na realizację postanowień, by nie wpaść w pułapkę nierealnych planów?
– Moim zdaniem nie istnieją uniwersalne sposoby, które pomagają wszystkim. Tak, jak nie istnieje ktoś – taki sam, jak ktoś inny. Niektórym pomaga „działanie” według poniższych punktów:
Postanawiaj o czymś dlatego, że jest to dla ciebie ważne.
Uświadom sobie, dlaczego to coś jest dla ciebie ważne.
Zrób przerwę w myśleniu o sobie.
Uporządkuj swoją własną hierarchię wartości (osobistych, rodzinnych, szkolnych/zawodowych itp.).
Na podstawie własnej hierarchii wartości nazwij swoje cele.
Podziel cele np. na długoterminowe i krótkoterminowe, potrzebne i możliwe lub wymyśl własny typ podziału swoich celów. Ponownie wróć do treści swojego postanowienia. Jak ono się ma do Twojej hierarchii wartości?
Uświadom sobie, który z celów zrealizujesz, jeśli wprowadzisz w życie swoje postanowienie? Jeśli żaden – to albo czegoś brakuje w Twojej hierarchii, albo postanowienie jest bez sensu.
Wróć do hierarchii i/lub do celów.
Zweryfikuj albo wartości, albo cele, albo postanowienie.
Dopiero teraz dobierz i zaplanuj sposoby realizacji Twojego postanowienia. A planując – nie zapominaj o wykorzystywaniu wiedzy o sobie samym. Im bardziej jesteśmy świadomi siebie samych i tego, dokąd zmierzamy – tym łatwiej nam realizować wszelkie własne postanowienia. Nie tylko te noworoczne.
Bogumiła Salmonowicz: – Myślę, że mniej ważny jest czas dla naszych wewnętrznych postanowień, a dużo ważniejszy jest fakt, że uświadamiamy sobie potrzebę wprowadzenia zmian we własnym życiu. Postanowienia wypływają na ogół z wewnętrznych bilansów, różnicujących stan: MAM, POSIADAM, JESTEM od stanu typu: POWINIENEM, MUSZĘ, CHCĘ. Czemu takich bilansów dokonujemy na przełomie lat? Myślę, że z podobnych powodów jak postanowienia podejmowane przy okazji okrągłych (lub nie) urodzin, kończenia lub rozpoczynania roku akademickiego, pracy, związku, a nawet z powodu takich wydarzeń życiowych, jak wyjście z ciężkiej choroby. Uświadamianie sobie przez ludzi potrzeb zmian na ogół wynika z rożnego typu przełomów, a szkoda, bo pewnie żyłoby się nam bardziej komfortowo, gdybyśmy do zmiany podchodzili bardziej planowo, niekoniecznie stosując zasadę wynikającą z przysłowia „mądry Polak po szkodzie”.
– Dlaczego tak trudno je realizować?
– Postanowienia noworoczne o tyle trudniej realizować, o ile m.in. podejmowane są z „powierzchni warstwy samooceny”, którą czasami nazywam „samobiczowaniem”. Zwykle ma to związek z poczuciem winy, które jest jednym z najgorszych doradców człowieka. Zdolność jego odczuwania jest niezbędna, aby człowiek był człowiekiem. Lecz kiedy wchodzimy w fazę doboru dróg do realizacji zmian, które z różnych powodów wydają nam się niezbędne do wprowadzenia, poczucie winy na pewno przeszkodzi nam w racjonalnym i logicznym wytyczeniu kierunków i sposobów realizacji tego, co chcielibyśmy w swoim życiu zmienić.
Z dotrzymywaniem noworocznych postanowień może być tak:
Umiejscowienie kontroli na zewnątrz siebie (osoby na ogół uzależniające swoje życie od innych) – może powadzić do „wymiękania” w toku realizacji podjętych postanowień przy jakimkolwiek pojawieniu się trudności zewnętrznych, tzw. obiektywnych (np. postanowienie: muszę schudnąć nie jest konsekwentnie realizowane, bo: nie mam kasy na zdrową żywność; mam za mało czasu; w stołówce źle karmią; nie mam wpływu na to, co gotuje mama żona-ktoś…)
Umiejscowienie kontroli wewnątrz siebie – może prowadzić do łatwego „wybaczania sobie” wszelkich słabości i przyrzeczeń typu: no to zacznę od poniedziałku; każdy ma prawo do słabości itd. Oczywiście,to nie wyczerpuje listy możliwych tłumaczeń, dlaczego realizacja postanowień „okazjonalnych” jest tak trudna.
– Czy zna Pani przepis na realizację postanowień, by nie wpaść w pułapkę nierealnych planów?
– Moim zdaniem nie istnieją uniwersalne sposoby, które pomagają wszystkim. Tak, jak nie istnieje ktoś – taki sam, jak ktoś inny. Niektórym pomaga „działanie” według poniższych punktów:
Postanawiaj o czymś dlatego, że jest to dla ciebie ważne.
Uświadom sobie, dlaczego to coś jest dla ciebie ważne.
Zrób przerwę w myśleniu o sobie.
Uporządkuj swoją własną hierarchię wartości (osobistych, rodzinnych, szkolnych/zawodowych itp.).
Na podstawie własnej hierarchii wartości nazwij swoje cele.
Podziel cele np. na długoterminowe i krótkoterminowe, potrzebne i możliwe lub wymyśl własny typ podziału swoich celów. Ponownie wróć do treści swojego postanowienia. Jak ono się ma do Twojej hierarchii wartości?
Uświadom sobie, który z celów zrealizujesz, jeśli wprowadzisz w życie swoje postanowienie? Jeśli żaden – to albo czegoś brakuje w Twojej hierarchii, albo postanowienie jest bez sensu.
Wróć do hierarchii i/lub do celów.
Zweryfikuj albo wartości, albo cele, albo postanowienie.
Dopiero teraz dobierz i zaplanuj sposoby realizacji Twojego postanowienia. A planując – nie zapominaj o wykorzystywaniu wiedzy o sobie samym. Im bardziej jesteśmy świadomi siebie samych i tego, dokąd zmierzamy – tym łatwiej nam realizować wszelkie własne postanowienia. Nie tylko te noworoczne.
Agnieszka Jasionowska