
Wszystkie są już na emeryturze, ale nie zwolniły tempa. Wręcz przeciwnie. Dopiero teraz mają czas na swoje pasje. Współczesne babcie chcą żyć aktywnie, nie siedzą w domach przed telewizorem jak to bywało kiedyś. Uczą się języków, uprawiają sport, chodzą do teatru i na koncerty. Nam opowiedziały, jak wygląda ich codzienność. Zobacz więcej zdjęć.
Pani Lili uczy się języków obcych, pani Grażyna chodzi na zumbę, a panie Irena, Jadwiga i Danuta na gimnastykę. Są pełne życia. Dwa dni przed dniem babci spotykam je w kawiarni, gdzie od trzech lat co tydzień spotykają się na pogaduszkach po skończonych zajęciach języka angielskiego.
- Uczymy się angielskiego, ponieważ większość z nas ma dzieci za granicą – mówi pani Danuta. - Ja mam zięcia Szweda, więc muszę się jakoś z nim dogadywać. Mamy bardzo fajną, radosną grupę.
- Już od pięciu lat uczęszczam na zajęcia organizowane przez Uniwersytet Trzeciego Wieku – mówi pani Grażyna. – Kiedyś uczyłam się niemieckiego, a obecnie uczę się angielskiego oraz uczestniczę w zajęciach zumby. To świetna sprawa, muzyka, ruch, relaks i fajna zabawa. Z przyjemnością czekam na poniedziałek, na te zajęcia. Zawsze żałowałam, że w moich czasach nikt nie przykładał wagi do nauki języków obcych, a teraz na emeryturze mam szansę to nadrobić. Mogę w końcu robić to, czego nie udało mi się zrealizować wcześniej, teraz mogę rozwijać swoje pasje.
Pani Lili jest Ormianką. W Polsce mieszka od piętnastu lat. Jest pełna życia i świetnie zaklimatyzowała się w odmiennej kulturze. Nauczyła się języka polskiego, ma świetny kontakt z koleżankami w swoim wieku. – Po śmierci męża byłam bardzo samotna, ale gdy dowiedziałam się, że jest coś takiego jak Uniwersytet Trzeciego Wieku, od razu tam przyszłam – wyznaje. - Uczę się języków obcych, bo bardzo lubię języki. Powtarzam niemiecki i uczę się angielskiego. Wcześniej chodziłam na gimnastykę, ale teraz mam kłopoty ze zdrowiem, więc aktualnie nie chodzę, ale zawsze ćwiczę w domu.
Uprawianie sportów nieobce jest także innym seniorkom. - Jestem narciarką, na górze Chrobrego bywam niemal codziennie – dodaje pani Danuta. - Cieszę się, że mamy tę górę Chrobrego, bo można się trochę poruszać. Kiedyś byłam łyżwiarką Orła i jeździłam na panczenach, a szkoliła nas sama Helena Pilejczyk.
Zajęcia w Uniwersytecie Trzeciego Wieku to nie tylko rozwijanie pasji, nabywanie doświadczeń i nowych umiejętności, to także kontakt z drugim człowiekiem. - Przede wszystkim przebywamy wśród ludzi – mówi pani Jadwiga, która w wolnym czasie uczy się angielskiego i uczęszcza na zajęcia z gimnastyki i na muzykoterapię. - Nie siedzimy w domu, nie patrzymy w okno, a rozmawiamy ze sobą, bo kontakt z drugim człowiekiem jest bardzo ważny. I nawet, gdy w maju zajęcia się kończą, my nadal się spotykamy na kawce w ulubionych kawiarniach.
- Chodzimy też do kina, teatru, a w lutym jedziemy na musical do Warszawy – dodaje pani Irena.
- Przede wszystkim mamy jakiś cel, musimy wcześnie wstać, ubrać się, pomalować. W innym wypadku chodziłybyśmy w piżamie do południa – mówi pani Danuta.
A jak seniorki spędzają czas ze swoimi wnukami? – Wnuki mam pod Londynem – mówi pani Irena. – Uwielbiam się z nimi bawić, rozmawiam z nimi, przebywamy razem w ogrodzie, jeździmy na wycieczki, śpiewamy polskie piosenki.
- W piątek wnuki przyjadą do mnie, bo na co dzień mieszkają w Irlandii – opowiada pani Jadwiga. - Mam już przygotowany dla nich program zajęć. Na pewno nie będziemy siedzieć w domu przed telewizorem, ruch, ruch i jeszcze raz ruch. Koniecznie góra Chrobrego, obowiązkowo basen, plac zabaw. Może pójdziemy też do teatru.
- Staram się często spotykać z moimi wnukami i rozmawiać z nimi po ormiańsku – mówi pani Lili, która kiedyś była nauczycielką. - Uczę ich poezji ormiańskiej, ormiańskich piosenek, tańczę z nimi. Opowiadam im też historię Armenii. Bawię się z nimi, gramy w różne gry, daję im różne rady, by byli dobrymi ludźmi, kochali i szanowali swój kraj, Polskę. I by mieli dużo znajomych, bo samotność nie jest dobra. Chodzę też z wnukami na spacery, czytam im bajki po ormiańsku i po polsku. Uczę ich także wrażliwości na los innych.
- Uczymy się angielskiego, ponieważ większość z nas ma dzieci za granicą – mówi pani Danuta. - Ja mam zięcia Szweda, więc muszę się jakoś z nim dogadywać. Mamy bardzo fajną, radosną grupę.
- Już od pięciu lat uczęszczam na zajęcia organizowane przez Uniwersytet Trzeciego Wieku – mówi pani Grażyna. – Kiedyś uczyłam się niemieckiego, a obecnie uczę się angielskiego oraz uczestniczę w zajęciach zumby. To świetna sprawa, muzyka, ruch, relaks i fajna zabawa. Z przyjemnością czekam na poniedziałek, na te zajęcia. Zawsze żałowałam, że w moich czasach nikt nie przykładał wagi do nauki języków obcych, a teraz na emeryturze mam szansę to nadrobić. Mogę w końcu robić to, czego nie udało mi się zrealizować wcześniej, teraz mogę rozwijać swoje pasje.
Pani Lili jest Ormianką. W Polsce mieszka od piętnastu lat. Jest pełna życia i świetnie zaklimatyzowała się w odmiennej kulturze. Nauczyła się języka polskiego, ma świetny kontakt z koleżankami w swoim wieku. – Po śmierci męża byłam bardzo samotna, ale gdy dowiedziałam się, że jest coś takiego jak Uniwersytet Trzeciego Wieku, od razu tam przyszłam – wyznaje. - Uczę się języków obcych, bo bardzo lubię języki. Powtarzam niemiecki i uczę się angielskiego. Wcześniej chodziłam na gimnastykę, ale teraz mam kłopoty ze zdrowiem, więc aktualnie nie chodzę, ale zawsze ćwiczę w domu.
Uprawianie sportów nieobce jest także innym seniorkom. - Jestem narciarką, na górze Chrobrego bywam niemal codziennie – dodaje pani Danuta. - Cieszę się, że mamy tę górę Chrobrego, bo można się trochę poruszać. Kiedyś byłam łyżwiarką Orła i jeździłam na panczenach, a szkoliła nas sama Helena Pilejczyk.
Zajęcia w Uniwersytecie Trzeciego Wieku to nie tylko rozwijanie pasji, nabywanie doświadczeń i nowych umiejętności, to także kontakt z drugim człowiekiem. - Przede wszystkim przebywamy wśród ludzi – mówi pani Jadwiga, która w wolnym czasie uczy się angielskiego i uczęszcza na zajęcia z gimnastyki i na muzykoterapię. - Nie siedzimy w domu, nie patrzymy w okno, a rozmawiamy ze sobą, bo kontakt z drugim człowiekiem jest bardzo ważny. I nawet, gdy w maju zajęcia się kończą, my nadal się spotykamy na kawce w ulubionych kawiarniach.
- Chodzimy też do kina, teatru, a w lutym jedziemy na musical do Warszawy – dodaje pani Irena.
- Przede wszystkim mamy jakiś cel, musimy wcześnie wstać, ubrać się, pomalować. W innym wypadku chodziłybyśmy w piżamie do południa – mówi pani Danuta.
A jak seniorki spędzają czas ze swoimi wnukami? – Wnuki mam pod Londynem – mówi pani Irena. – Uwielbiam się z nimi bawić, rozmawiam z nimi, przebywamy razem w ogrodzie, jeździmy na wycieczki, śpiewamy polskie piosenki.
- W piątek wnuki przyjadą do mnie, bo na co dzień mieszkają w Irlandii – opowiada pani Jadwiga. - Mam już przygotowany dla nich program zajęć. Na pewno nie będziemy siedzieć w domu przed telewizorem, ruch, ruch i jeszcze raz ruch. Koniecznie góra Chrobrego, obowiązkowo basen, plac zabaw. Może pójdziemy też do teatru.
- Staram się często spotykać z moimi wnukami i rozmawiać z nimi po ormiańsku – mówi pani Lili, która kiedyś była nauczycielką. - Uczę ich poezji ormiańskiej, ormiańskich piosenek, tańczę z nimi. Opowiadam im też historię Armenii. Bawię się z nimi, gramy w różne gry, daję im różne rady, by byli dobrymi ludźmi, kochali i szanowali swój kraj, Polskę. I by mieli dużo znajomych, bo samotność nie jest dobra. Chodzę też z wnukami na spacery, czytam im bajki po ormiańsku i po polsku. Uczę ich także wrażliwości na los innych.
dk