Od 1 lipca czekają nas podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej. Cena biletu normalnego w strefie miejskiej wzrasta o 60 groszy, a ulgowego – o 30 groszy. Dodatkowa zmiana – bilety miesięczne zastąpione będą „biletami wieloprzejazdowymi”.
Od wielu lat korzystam z miesięcznego biletu. Odkąd pamiętam, nie było problemów z funkcjonowaniem tzw. legitymacji miesięcznych (naklejki kodowane). System ten sprawdzał się bardzo dobrze. Od momentu wprowadzenia Elbląskiej Karty Miejskiej zaczęły się komplikacje. Najpierw okazało się, że większość osób, które chcą (właściwie muszą, bo to był obowiązek) wymienić stare legitymacje na EKM, muszą uiścić opłatę w wysokości 10 zł. Jak wcześniej przy podróżowaniu autobusami czy tramwajami z biletami miesięcznymi wystarczyło, że miało się go przy sobie, tak po zmianach zaczęto wymagać przykładania karty do czytników. Poniekąd dla celów statystycznych, ale do mnie ten argument nie przemawiał i nadal nie przemawia. Statystyka, niestety, nie odzwierciedla rzeczywistego stanu.
Dotychczasowa cena biletu miesięcznego w strefie miejskiej wynosiła 80 zł, od 1 lipca za taki bilet będę musiała zapłacić 95 zł! To nowy tzw. bilet imienny 200-przejazdowy, 30-dniowy. Irytujący jest fakt, że mimo, iż ta opcja biletu jest droższa o 15 zł od obecnej, ogranicza pasażerów do przejazdu ok. sześciu razy w ciągu dnia. Skoro płacimy już o tyle więcej, dlaczego jeszcze musimy oszczędzać w przejazdach?
Chyba, że będziemy korzystać z komunikacji miejskiej jedynie pięć razy w tygodniu, po dwa razy dziennie, wtedy zapłacimy tylko 5 zł więcej niż do tej pory (tzw. bilet imienny 50-przejazdowy 30-dniowy). Choć przy starej cenie mogliśmy jeździć bez limitu.
Co ciekawsze, jeśli nie odpowiada mi ta opcja, bo jest w niej wliczona za mała ilość przejazdów, mogę wybrać tę, która zakłada więcej niż sześć przejazdów dziennie – „bilet imienny bez ograniczonej liczby przejazdów” ważny przez 30 dni, za który zapłacę jedynie 110 zł (normalny)!
Oczywiście ZKM podaje powód podwyżek, jest ona wynikiem decyzji byłej Rady Miejskiej. Rozumiem, że sporo pieniędzy pochłonął cały system EKM i tablic elektronicznych na przystankach i teraz trzeba wyrównać różnicę, jednak szkoda, że odbija się to na kieszeniach mieszkańców.
Dotychczasowa cena biletu miesięcznego w strefie miejskiej wynosiła 80 zł, od 1 lipca za taki bilet będę musiała zapłacić 95 zł! To nowy tzw. bilet imienny 200-przejazdowy, 30-dniowy. Irytujący jest fakt, że mimo, iż ta opcja biletu jest droższa o 15 zł od obecnej, ogranicza pasażerów do przejazdu ok. sześciu razy w ciągu dnia. Skoro płacimy już o tyle więcej, dlaczego jeszcze musimy oszczędzać w przejazdach?
Chyba, że będziemy korzystać z komunikacji miejskiej jedynie pięć razy w tygodniu, po dwa razy dziennie, wtedy zapłacimy tylko 5 zł więcej niż do tej pory (tzw. bilet imienny 50-przejazdowy 30-dniowy). Choć przy starej cenie mogliśmy jeździć bez limitu.
Co ciekawsze, jeśli nie odpowiada mi ta opcja, bo jest w niej wliczona za mała ilość przejazdów, mogę wybrać tę, która zakłada więcej niż sześć przejazdów dziennie – „bilet imienny bez ograniczonej liczby przejazdów” ważny przez 30 dni, za który zapłacę jedynie 110 zł (normalny)!
Oczywiście ZKM podaje powód podwyżek, jest ona wynikiem decyzji byłej Rady Miejskiej. Rozumiem, że sporo pieniędzy pochłonął cały system EKM i tablic elektronicznych na przystankach i teraz trzeba wyrównać różnicę, jednak szkoda, że odbija się to na kieszeniach mieszkańców.